I C 722/23 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Rejonowy w Gdyni z 2024-04-26
Sygn. akt I C 722/23
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 26 kwietnia 2024 roku
Sąd Rejonowy w Gdyni I Wydział Cywilny w składzie:
Przewodniczący: SSR Małgorzata Nowicka-Midziak
po rozpoznaniu dnia 26 kwietnia 2024 roku w G.
na posiedzeniu niejawnym
sprawy z powództwa (...) sp. z o.o. z siedzibą we W.
przeciwko Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej im. F. S. z siedzibą w G.
o zapłatę
1. zasądza od pozwanej na rzecz powódki kwotę 15.997,32 zł (piętnaście tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt siedem złotych trzydzieści dwa grosze) wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 3 września 2023 roku do dnia zapłaty,
2. oddala powództwo w pozostałym zakresie,
3. zasądza od pozwanej na rzecz powódki kwotę 2.823,46 zł (dwa tysiące trzysta siedemnaście złotych) wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty tytułem zwrotu kosztów procesu.
Sygn. akt I C 722/23
UZASADNIENIE
(wyroku z dnia 26 kwietnia 2024 roku – k. 90)
Powódka (...) sp. z o.o. z siedzibą we W. domagała się od pozwanej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. F. S. z siedzibą w G. zapłaty kwoty 20.456,49 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 3 września 2023 roku do dnia zapłaty, a także zasądzenia na swoją rzecz kosztów procesu według norm przepisanych.
Wartość przedmiotu sporu stanowiła łączna suma kosztów kredytu poniesionych przez kredytobiorcę w czasie faktycznego trwania umowy kredytowej, podlegających zwrotowi z tytułu sankcji kredytu darmowego – według stanu na dzień 16 maja 2023 roku.
Legitymację procesową powódka wywodziła z umowy cesji zawartej z konsumentem, a także udzielonego jej przez konsumenta pełnomocnictwa do złożenia oświadczenia o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego.
(pozew – k. 3-16v.)
Pozwana w odpowiedzi na pozew wniosła o oddalenie powództwa w całości i zasądzenie na swoją rzecz kosztów procesu według norm przepisanych.
Pozwana zaprzeczyła, aby zawarta z konsumentem umowa zawierała opisane w pozwie naruszenia ustawy o kredycie konsumenckim. Zdaniem pozwanej umowa cesji jest nieważna.
(odpowiedź na pozew – k. 47-56)
Stan faktyczny:
Dnia 4 sierpnia 2020 roku doszło do zawarcia umowy pożyczki nr (...) pomiędzy pozwaną Spółdzielczą Kasą Oszczędnościowo-Kredytową im. F. S. w G. a A. G.. Umowa została zawarta na okres od dnia jej zawarcia do dnia 5 lipca 2027 roku. Całkowita kwota kredytu (pożyczki) wynosiła 63.731,52 zł i nie obejmowała kredytowanych kosztów pożyczki. Do umowy wprowadzono także pojęcie tzw. „kwoty pożyczki” wynoszącej 80.000,00 zł, stanowiącej sumę całkowitego kosztu kredytu oraz kosztów pożyczki. Oprocentowanie pożyczki było zmienne i w dniu zawarcia umowy wynosiło 7,20 % w skali roku.
W pkt. 12. umowy określono rzeczywistą roczną stopę oprocentowania kredytu na 16,21 % oraz całkowitą kwotę do spłaty w dniu zawarcia umowy na 103.184,06 zł wraz z podaniem założeń, w oparciu o które ją wyliczono:
a) wyliczenie (...) zostało dokonane przy uwzględnieniu terminu trwania umowy (...) oraz całkowitego kosztu kredytu (pożyczki), o jakim mowa w pkt 17. umowy,
b) umowa będzie obowiązywać przez czas, na jaki została zawarta oraz że kasa oraz pożyczkobiorca wypełni zobowiązania wynikające z umowy w terminach określonych w umowie,
c) pożyczka wypłacona została w sposób, o jakim mowa w pkt 6. umowy, a kwoty spłat będą zgodne z harmonogramem stanowiącym załącznik nr 2 do umowy,
d) datą początkową będzie data wypłaty pożyczki,
e) odstępy czasu pomiędzy datami używanymi w obliczeniach przyjęto według rzeczywistych terminów płatności rat, uwzględniając różną liczbę dni pomiędzy spłatami wynikającą z różnej liczby dni miesiąca,
f) wynik podaje się z dokładnością do co najmniej jednego miejsca po przecinku (…).
W pkt 6. z kolei podano, że pożyczka zostanie wypłacona przelewem na wskazany rachunek w całości w dniu podpisania umowy.
Szacowany całkowity koszt kredytu określono na kwotę 57.491,08 zł. Szacunkowa wartość odsetek wyniosła 39.323,83 zł.
Prowizja za udzielenie pożyczki wynosiła 7.488,00 zł, składka ubezpieczeniowa 8.579,77 zł, opłata za przelew składki ubezpieczeniowej 25,75 zł, wpisowe i udział w (...) 2,00 zł, opłata za przelew pożyczki na konto zewnętrzne 172,96 zł. Koszt prowadzenia rachunku wyniósł 1.351,40 zł.
Umowa zawarta została według wzorca oznaczonego jako „P/U/K./4.2”.
(dowód: umowa – k. 25-28)
Na poczet spłaty wskazanej wyżej umowy pożyczkobiorczyni – według stanu na dzień 16 maja 2023 roku – wpłaciła:
a) 80.000,00 zł zaliczoną na kapitał,
b) 12.968,49 zł zaliczoną na odsetki umowne kapitałowe.
(dowód: pismo z dnia 16.05.2023r. – k. 41)
Dnia 18 października 2022 roku pożyczkobiorczyni zawarła z powódką umowę przelewu w celu windykacji należności na rzecz cesjonariusza wszelkich wierzytelności pieniężnych obecnych i przyszłych wraz ze wszystkimi przynależnymi do wierzytelności prawami (m.in. odsetki za zwłokę i opóźnienie) wynikające z zastosowania tzw. sankcji kredytu darmowego, określonej w art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim, w odniesieniu do wyżej wskazanej umowy kredytu konsumenckiego, gdzie górna granica wartości wierzytelności to wszelkie zapłacone przez konsumenta koszty kredytu, tj. m.in. odsetki umowne i prowizja.
(dowód: umowa cesji na płycie – k. 35 według treści i z podpisami jak na wtórnikach dokumentów – k. 29-30, oświadczenie – k. 31)
P. udzieliła powódce pełnomocnictwa do złożenia oświadczenia wynikającego z art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim w odniesieniu do wyżej opisanej umowy.
(dowód: pełnomocnictwo na płycie – k. 35, pełnomocnictwo – k. 36)
Pismem z dnia 21 sierpnia 2023 roku powódka – w imieniu pożyczkobiorczyni – złożyła pozwanej oświadczenie o skorzystaniu z sankcji tzw. kredytu darmowego na podstawie art. 45 u.k.k. w odniesieniu do przedmiotowej umowy. Jednocześnie powódka wezwała pozwaną do zapłaty łącznie kwoty 20.456,49 zł (według stanu na dzień 16 maja 2023 roku), na co składały się: odsetki umowne 12.968,49 zł oraz prowizja 7.488,00 zł – w terminie nie dłuższym niż 7 dni. Pismo doręczono pozwanej dnia 25 sierpnia 2023 roku.
(dowód: oświadczenie – k. 32-34v., wydruk książki nadawczej – k. 39-39v., wydruk z systemu śledzenia przesyłek – k. 40)
Sąd zważył, co następuje:
Powyższy stan faktyczny zasadniczo był bezsporny pomiędzy stronami, zaś rozstrzygnięcie sprawy zależało głównie od prawnej oceny ustalonych wyżej okoliczności faktycznych.
Oceniając zebrany materiał dowodowy Sąd nie znalazł podstaw, aby kwestionować autentyczność przedstawionych przez strony dokumentów. Zważyć bowiem należało, że żadna ze stron nie podniosła w toku niniejszego postępowania zarzutów co do autentyczności tych dokumentów, a nadto wymienione powyżej dokumenty zostały podpisane i nie noszą żadnych znamion podrobienia czy przerobienia. Dodatkowo, Sąd miał na uwadze, że żadna ze stron nie zaprzeczyła, że osoby podpisane pod wyżej wskazanymi dokumentami nie złożyły oświadczeń w nich zawartych (w tym w formie elektronicznej).
Podstawę prawną powództwa stanowił art. 410 § 1 k.c. w zw. z art. 405 k.c. Jak stanowi ten ostatni, kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości. Przepis ten stosuje się w szczególności do świadczenia nienależnego.
Jak stanowi art. 45 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim (Dz.U. z 2018 r. poz. 993 t.j.) w przypadku naruszenia przez kredytodawcę art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1-8, 10, 11, 14-17, art. 31-33, art. 33a i art. 36a-36c konsument, po złożeniu kredytodawcy pisemnego oświadczenia, zwraca kredyt bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie.
Sankcja kredytu darmowego polega zatem na uprawnieniu konsumenta do spłaty kredytu bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy. Art. 45 u.k.k. implementuje art. 23 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylając dyrektywę Rady 87/102/EWG (Dz.U.UE L z dnia 22 maja 2008 r.), która to dyrektywa nakazuje stosowanie skutecznych, proporcjonalnych i odstraszających sankcji, mających zastosowanie w przypadku naruszenia przepisów krajowych przyjętych zgodnie z tą dyrektywą. Przepis prawa krajowego nie wynika więc bezpośrednio z wyżej wskazanej dyrektywy w tym sensie, że nie jest tłumaczeniem zawartego w niej przepisu. Instytucja sankcji kredytu darmowego, o której mowa w art. 45 u.k.k. została ustanowiona w polskim porządku prawnym w wykonaniu obowiązku wynikającego z art. 23 dyrektywy 2008/48/WE.
Warto jednak zwrócić uwagę, że regulacja ta nie jest nowa w polskim porządku prawnym. Funkcjonowała w art. 15 poprzedniej ustawy o kredycie konsumenckim z dnia 20 lipca 2001 roku i również stanowiła implementację dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki. Kolejna ustawa – aktualnie obowiązująca – w znacznej mierze zmierzać miała do harmonizacji przepisów państw członkowskich UE.
Przepis jest więc wyrazem realizacji obowiązków, do których Rzeczpospolita Polska zobowiązała się jako państwo członkowskie. Musi być on interpretowany zgodnie z podstawowymi regułami wykładni, a zatem w pierwszej kolejności należy wziąć pod uwagę literalne brzmienie przepisu. Natomiast pozostałe reguły skupione na duchu i celu dyrektywy powinny potwierdzać poprawność rozumienia znaczenia tekstu prawnego.
Jak wskazał bowiem Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 12 grudnia 2019 roku (III CZP 45/19, OSNC 2020/10/83) w powołaniu na wyrok (...) z dnia 13 listopada 1999 roku, w sprawie C-106/89, w którym ten wskazał, że wynikające z dyrektywy zobowiązanie państw członkowskich do osiągnięcia rezultatu przewidzianego przez dyrektywę, podobnie jak przewidziany na mocy art. 5 Traktatu (przenumerowanego przez Traktat z Amsterdamu na art. 10 WE [a po wejściu w życie Traktatu z Lizbony – na art. 4 ust. 3 (...)]) obowiązek podjęcia wszelkich właściwych środków ogólnych lub szczególnych w celu zapewnienia wykonania tego zobowiązania, ciąży na wszystkich organach państw członkowskich, w tym, w ramach ich jurysdykcji, również na sądach. Wynika stąd, że stosując prawo krajowe, bez względu na to, czy sporne przepisy zostały przyjęte przed czy po wydaniu dyrektywy, sąd krajowy, który musi dokonać jej wykładni, powinien tego dokonać, tak dalece jak to tylko możliwe, zgodnie z brzmieniem i celem dyrektywy, po to, by osiągnąć przewidywany przez nią rezultat, i w ten sposób zastosować się do wymogów przepisu art. 189 akapit trzeci Traktatu (przenumerowanego przez Traktat z Amsterdamu na art. 249 akapit trzeci WE (a po wejściu w życie Traktatu z Lizbony – na art. 288 akapit czwarty (...)).
Wskazać również należało, że Dyrektywa wiąże każde Państwo Członkowskie, do którego jest kierowana, w odniesieniu do rezultatu, który ma być osiągnięty, pozostawia jednak organom krajowym swobodę wyboru formy i środków. Nie wiąże natomiast podmiotów prawa krajowego, jednakże mogą one na podstawie tych dyrektyw oczekiwać kierunku prac legislacyjnych czy dokonywać interpretacji prawa (w tym w oparciu o wytyczne interpretacyjne) i przykładowo konstruować wzorce umowne.
Jak wskazał P. R. w glosie do uchwały Sądu Najwyższego z dnia 29 października 2012 roku I KZP 15/12 (Prokuratura i Prawo 2014, nr 1, s. 169-180): „Wykładnia językowa stanowi bowiem najważniejszy sposób interpretacji prawa, co jest oczywistą konsekwencją niemożności ignorowania przez ustawodawcę normalnego, powszechnie przyjętego znaczenia użytych wyrazów (Por. M. Cieślak, Polska procedura karna. Podstawowe założenia teoretyczne, Warszawa 1984, s. 172-173). Począwszy od lat 90. XX w. zasada prymatu wykładni językowej jest akceptowana w orzecznictwie sądów polskich i od tego czasu ujmuje się ją jako kanon wykładni tekstów prawnych (por. obszerne uwagi wraz z przytoczeniem orzecznictwa L. Morawskiego (Zasady wykładni prawa, Toruń 2010, s. 72-81), jak również przykładowo: J. Wróblewski, Rozumienie prawa i jego wykładnia, Wrocław 1990, s. 86; K. Płeszka, Językowe znaczenie tekstu prawnego jako granica wykładni, (w:) Zirk-Sadowski (red.), Filozoficzno-teoretyczne problemy sądowego stosowania prawa, Łódź 1997, s. 71). Nie można przyjmować założenia, że rezultat językowej interpretacji tekstu przepisu, w wypadku gdy nie odpowiada poglądom interpretatora, jest niezgodny z intencją prawodawcy (w tym unijnego – przypis Sądu). Rezultat ten może korespondować z jednym z ewentualnych sposobów rozwiązania określonej kwestii prawnej, przy tym niekoniecznie najbardziej optymalnym, nawet z obiektywnego punktu widzenia. Ale to jeszcze nie upoważnia do odrzucenia wyników wykładni językowej, bowiem na straży jej pierwszeństwa stoi fundamentalny argument odwołujący się do państwa prawa. Obywatele mają bowiem prawo działać w zaufaniu przede wszystkim do tego, co zostało w tekstach prawnych napisane, a nie do tego, co prawodawca zamierzał czy chciał osiągnąć. Trafnie wyraża się w tym kontekście wątpliwość, jak obywatel może przewidzieć rezultat wykładni, gdy interpretator będzie odstępował od wykładni językowej i opierał się na wykładni systemowej i funkcjonalnej (B. B., Szkice z wykładni prawa podatkowego, G. 2002, s. 29). Z tych względów odrzucenie rezultatu wykładni językowej nie może nastąpić tylko z tego powodu, że interpretator uznaje, iż bardziej celowe i sensowne byłoby inne rozwiązanie danej kwestii, ale dopiero wtedy, gdy zostanie wykazane, iż sens językowy przepisu prowadzi do absurdu, jest ewidentnie sprzeczny z wartościami konstytucyjnymi lub innymi powszechnie akceptowanymi wartościami, dając efekt rażąco niesłuszny, niesprawiedliwy, nieracjonalny lub niweczący ratio legis przepisu, albo w sytuacji oczywistego błędu legislacyjnego.”
Z kolei M. R. w artykule „Poziom związania interpretacji wynikami wykładni językowej” (Acta Erasmiana VII pt. "Z badań nad prawem i administracją" pod red. Mirosława Sadowskiego, Wrocław 2014, s. 323-325) powołuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 28 czerwca 2000 roku w sprawie o sygn. akt K 25/99 (OTK 2000, Nr 5, poz. 141), w którym stwierdzono, że: „W państwie prawnym interpretator musi zawsze w pierwszym rzędzie brać pod uwagę językowe znaczenie tekstu prawnego. Jeżeli językowe znaczenie tekstu jest jasne, wówczas – zgodnie z zasadą clara non sunt interpretanda – nie ma potrzeby sięgania po inne, pozajęzykowe metody wykładni. W takim wypadku wykładnia pozajęzykowa może jedynie dodatkowo potwierdzać, a więc wzmacniać, wyniki wykładni językowej wykładnią systemową czy funkcjonalną. Podobnie ma się rzecz z wykładnią tekstów prawnych, których sens językowy nie jest jednoznaczny z tego względu, że tekst prawny ma kilka możliwych znaczeń językowych, a wykładnia funkcjonalna (celowościowa) pełni rolę dyrektywy wyboru jednego z możliwych znaczeń językowych. W obu wypadkach interpretator związany jest językowym znaczeniem tekstu prawnego, znaczenie to stanowi zawsze granicę dokonywanej przez niego wykładni (por. także wcześniejszy wyrok TK z 8.6.1999 r., SK 12/98, OTK 1999, Nr 5, poz. 96). Analogiczne stanowisko zajmuje SN (wyr. SN z 8.5.1998 r., I CKN 664/97, OSNC 1999, Nr 1, poz. 7; post. z 1.7.1999 r., V KZ 31/99, OSNKW 1999, Nr 9–10, poz. 63; uchw. SN z 20.6.2000 r., I KZP 16/00, OSNKW 2000, Nr 7, poz. 860.). Argumentuje dalej: „O przedstawionej sytuacji L. M. mówi, jako o „okoliczności braku ustalenia absolutnego porządku preferencji”, który skutkuje w konkretnych, uzasadnionych okolicznościach pewnymi odstępstwami. W celu rozwiania wskazanych powyżej wątpliwości, interpretator może skorzystać z dyrektyw wykładni systemowej lub funkcjonalnej. Na pewno niedopuszczalna jest kolejność odwrotna, tj. odstąpienie od wykładni językowej i „oparcie się” jedynie na wykładni systemowej i funkcjonalnej. Przedstawiony powyżej modus operandi, to nic innego, jak wykładnia literalna (stwierdzająca), czyli „wykładnia, w której wyniki zastosowania dyrektyw funkcjonalnych i systemowych potwierdzają zakres normowania i zakres zastosowania normy określonej w wyniku wykładni językowej”. Z. P., przedstawioną powyżej sytuację określił mianem tzw. „sytuacji potwierdzenia”, czyli mówiąc inaczej, okoliczności, w których zestawienie wyników wykładni językowej z wynikami wykładni systemowej i funkcjonalnej, prowadzi do wniosku, że są one zbieżne lub identyczne.”
Przenosząc powyższe rozważania na grunt niniejszej sprawy Sąd po rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy nie widział podstaw do odstąpienia od literalnego brzmienia art. 45 ust. 1 u.k.k. za czym przemawia szereg argumentów.
W pierwszej kolejności należało zauważyć, że brzmienie tego przepisu zgodne jest z intencją ustawodawcy. Prześledzenie procesu legislacyjnego prowadzi do wniosku, że kwestie wagi dokonanego naruszenia były w nim brane pod uwagę w kontekście celów dyrektywy. Wspomnieć należy chociażby na stanowisko wyrażone przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów Departament Polityki Konsumenckiej z września 2009 roku w Założeniach do Ustawy o kredycie konsumenckim w związku z implementacją Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki (https://(...)). Wskazano tam, odnosząc się do wówczas obowiązującego art. 15 ustawy o kredycie konsumenckim, że „Istotną zaletą sankcji kredytu darmowego z punktu widzenia ochrony interesów konsumenta jest występowanie sankcji bez względu na stopień naruszenia wymogów informacyjnych, w przeciwieństwie do sankcji karnych, gdzie konieczne jest dokonywanie oceny czy naruszenie było rażące czy też nie.” Zwrócono jednakże uwagę, że: „Aktualnie nawet drobne przeoczenie ze strony kredytodawcy powoduje, że konsument może skorzystać z sankcji kredytu darmowego, co z kolei może powodować nadużywanie przez konsumentów prawa do sankcji kredytu darmowego np. w sytuacji błędu w podaniu kodu pocztowego kredytodawcy. Obecnie obowiązująca regulacja budzi również wątpliwości w następującym zakresie: problem automatyzmu wystąpienia sankcji oraz terminu w jakim zarzut niedochowania wymogów ustawowych może zostać podniesiony przez konsumenta (...). W związku z powyższym, ustawodawca polski, wprowadzając sankcję kredytu darmowego do nowej ustawy o kredycie konsumenckim, powinien dokonać jej zreformowania, w celu wyeliminowania wszelkich wątpliwości związanych ze stosowaniem tej wszak surowej sankcji wobec kredytodawców.” Projektodawca ustawy korzystał z wyżej przedstawionych uwag skoro część z nich znalazła się w sensie dosłownym w uzasadnieniu ustawy (druk sejmowy nr (...), Sejm VI Kadencji). (…) Dostrzegając te problemy w powołaniu na art. 23 dyrektywy, uzasadniono że „aby sankcje były skuteczne, proporcjonalne i odstraszające zdecydowano, iż sankcja kredytu darmowego będzie miała zastosowanie w przypadku naruszenia przez kredytodawcę przepisów art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1-8, 10, 11, 14-17 i art. 31-33 ustawy.” Wynika stąd wprost, że ustawodawca uznał, że naruszenia opisane w tych artykułach mają charakter ciężki, natomiast pozostałe lżejszy, np. art. 30 pkt 12 (skutki braku płatności). A zatem ustawodawca dokonał analizy ważkości informacji, które powinna zawierać umowa o kredyt konsumencki. Ustawodawca brał również pod uwagę wagę sankcji wobec naruszyciela. Jedynie w przypadku umów zabezpieczonych hipoteką zamierzał złagodzić sankcję. Wskazano bowiem, że: „Należy jednak podkreślić, iż zgodnie z założeniami do projektu ustawy wprowadzono odpowiednie złagodzenie sankcji przez ograniczenie okresu, w którym to sam bank ponosiłby koszty odsetek i opłat stosowania sankcji kredytu darmowego dla kredytów zabezpieczonych hipoteką (...). W przypadku „masowej” realizacji sankcji konsument uzyskiwałby kredyt darmowy na cały okres kredytowania, trwający nawet 40-50 lat. W związku z tym, zgodnie z założeniami do projektu ustawy, zdecydowano o ograniczeniu możliwości skorzystania z sankcji kredytu darmowego do okresu 4 lat poprzedzających dzień złożenia oświadczenia przez konsumenta.” Ustawodawca dostrzegał więc możliwość „masowej realizacji sankcji”, ale istotne zagrożenie w kontekście – jak należy rozumieć – zagrożenia interesów kredytodawcy, upatrywał w uzyskaniu kredytu darmowego na okres kilkudziesięciu lat. Nie uznano, aby w przypadku umów nie zabezpieczonych hipoteką zawieranych przykładowo nawet na 10 lat zachodziła konieczność złagodzenia tej sankcji. Warto również zauważyć, że proces legislacyjny obejmował również uzyskanie dwóch opinii z biura analiz sejmowych, prace w komisjach i III czytania. Ustawa przyjęta została przez Sejm VI kadencji przy żadnym głosie sprzeciwu (422 obecnych Posłów RP zagłosowało za). Również Senat nie miał zastrzeżeń do treści art. 45 ust. 1 u.k.k. poza poprawką nr 17 odnoszącą się jedynie do techniki legislacyjnej (zbędnego odesłania do ust. 5).
Po drugie Sąd nie stwierdził, aby przyjęta w krajowym porządku regulacja art. 45 ust. 1 u.k.k. nie spełniała celów dyrektywy. W szczególności Sąd nie dostrzegł, aby sankcja ta była nieproporcjonalna do naruszeń wskazanych w tym przepisie, niezależnie od przyczyn, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Innymi słowy wprowadzony automatyzm stosowania tej sankcji jest niezbędny w celu zapewnienia, że sankcja będzie zarówno skuteczna jak i odstraszająca. Proporcjonalność nie odnosi się w tym przypadku stricte do wyważenia interesów stron danego stosunku prawnego. Dotyczy bowiem wprowadzania takich regulacji, które są niezbędne dla realizacji celów, a jednocześnie nie obciążają ponad potrzebę. W szczególności przedsiębiorca-naruszyciel nie doznaje naruszenia art. 16 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, zgodnie z którym: „Uznaje się wolność prowadzenia działalności gospodarczej zgodnie z prawem Unii oraz ustawodawstwami i praktykami krajowymi.” W tym samym dokumencie czytamy zresztą w art. 38, że „Zapewnia się wysoki poziom ochrony konsumentów w politykach Unii.”.
Zasada proporcjonalności jest fundamentem państwa prawa, który nakazuje organom publicznym działać w sposób odpowiedni do danego celu (niezbędny), biorąc pod uwagę interes jednostki i nie ograniczając nadmiernie jej praw. Zasada unijnego prawa administracyjnego – delimituje zakres swobody uznania instytucji unijnych rozstrzygających w sprawach indywidualnych. Art. 5 ust. 4 (...)Zgodnie z zasadą proporcjonalności zakres i forma działania Unii nie wykraczają poza to, co jest konieczne do osiągnięcia celów Traktatów. Instytucje Unii stosują zasadę proporcjonalności zgodnie z Protokołem w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności.”
Zasada proporcjonalności stanowi powszechnie akceptowaną metodę rozstrzygania konfliktów pomiędzy prawami jednostki a interesem publicznym i to zarówno w krajowych sądownictwach państw demokratycznych, jak i w ramach ogólnoeuropejskich porządków normatywnych, np. w działalności orzeczniczej (...). Jest ona wytworem przede wszystkim orzecznictwa sądowego, a jej praktyczne stosowanie „polega nie tyle na przypominaniu jej ogólnej definicji, co na stosowaniu trzech jej kryteriów (niezbędności, przydatności i proporcjonalności sensu stricto) do konkretnych unormowań z poszczególnych dziedzin prawa”. W konsekwencji można mówić o kształtowaniu swego rodzaju kazuistyki jej szczegółowych zastosowań, która z jednej strony wymaga ciągłego precyzowania kryteriów składających się na test proporcjonalności, z drugiej zaś – odniesienia ich do poszczególnych typów wolności i praw jednostki (L. Garlicki, K. Wojtyczek, Komentarz do art. 31, [w:] Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz. Tom II. Art. 30–86, red. L. Garlicki, M. Zubik, Warszawa 2016, s. 94.)
Przenosząc powyższe na grunt niniejszej sprawy, a dokładniej próby dokonania testu proporcjonalności w zakresie wykładni art. 45 ust. 1 u.k.k. należało zwrócić przede wszystkim uwagę na fakt, że przepisy ustawy o kredycie konsumenckim nie wprowadzają dla przedsiębiorcy (pożyczkodawcy) obciążenia czy ograniczenia w uzyskiwaniu zysku z prowadzonej działalności gospodarczej w sposób arbitralny. Ustawodawca – zgodnie zresztą z omawianą Dyrektywą – nakłada na kredytodawców obowiązki m.in. w zakresie niedopuszczenia do sytuacji, w której konsument zawiera umowę z deficytem informacyjnym. Jednocześnie szczególną uwagę ustawodawca przywiązał do obowiązków wskazanych aktualnie w art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1-8, 10, 11, 14-17, art. 31-33, art. 33a i art. 36a-36c, co wynika ze skatalogowania ich w art. 45 ust. 1 u.k.k. W tym kontekście nałożona sankcja po pierwsze nie jest ślepa, gdyż różnicuje wagę poszczególnych naruszeń, a po drugie jej stosowanie wynika wprost z działalności przedsiębiorcy stosującego we wzorcach umownych zapisy prowadzące do wniosku, że w istocie doszło do naruszenia obowiązków informacyjnych. Relatywizacja wagi naruszeń w warstwie informacyjnej nastąpiła już na etapie ustawodawczym. W tej sytuacji Sąd nie jest uprawniony do kontrolowania celowości i trafności rozwiązań przyjętych przez ustawodawcę, a punktem wyjścia dla takiego wniosku jest zasada racjonalności jego działania. W orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego wskazuje się, że kryterium celowości rzadko może samodzielnie stanowić o nieproporcjonalności regulacji; opiera się to na założeniu, że racjonalny legislator „sam kontroluje swoje działania prawodawcze z […] prakseologicznego punktu widzenia” (Komentarz do art. 31, [w:] Konstytucja RP. Tom I. Komentarz. Art. 1–86, red. M. Safjan, L. Bosek, Warszawa 2016, s. 793-794; por. wyrok TK z 8.07.2008 r., K 46/07).
W dyskusji przeciwko automatycznemu stosowaniu sankcji podaje się w szczególności obrazowy przykład braku wskazania w umowie: „adresu do doręczeń elektronicznych wpisanego do bazy adresów elektronicznych kredytodawcy i pośrednika kredytowego”. Uzasadnieniem jest to, że niekoniecznie każdy konsument zamierzałby skorzystać z tego kanału komunikacji np. z uwagi na osobiste preferencje czy nieobsługiwanie urządzeń elektronicznych. Taka koncepcja prowadziłaby w zasadzie do derogowania tego zapisu ustawowego i czyniła go martwym. Wbrew pozorom możliwość kontaktu elektronicznego stanowi znaczące ułatwienie dla konsumenta. Jest to droga o wiele mniej angażująca niż kontakt telefoniczny lub osobista wizyta w placówce banku. Wreszcie treść korespondencji nie pozostaje ulotna jak w przypadku rozmowy. Oczywistym jest, że gdyby nie ów obowiązek to wielu kredytodawców nie zawierałoby tej informacji, gdyż oczywistym jest, że wpływa to na zwiększenie ilości zapytań kierowanych do banku, których w ramach wykonywanej umowy, nie sposób zignorować. Powyższe nie może pomijać sytuacji osób niepełnosprawnych, które mogą mieć oczywiste problemy w osobistym kontakcie z placówką finansową kredytodawcy, wysłaniu poczty czy z rozmową telefoniczną. Obszary niepełnosprawności bywają bowiem różne. Stąd też wprowadzenie szerokiego wachlarzu form kontaktu nikogo nie dyskryminuje. W wyroku z dnia 7 lipca 2017 roku Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim w sprawie o sygn. akt X C 615/17 (publ. Portal Orzeczeń Sądów Powszechnych) wyjaśnił, że: „(...) wymóg wskazania adresu został wprowadzony, aby umożliwić konsumentom, w przypadku pytań i wątpliwości po zawarciu umowy skontaktować się z pośrednikiem kredytowym celem rozważenia, czy nie skorzystać z prawa do odstąpienia od umowy. To namowy, oferta pośrednika kredytowego skłoniły konsumenta do zawarcia umowy, stąd też wymóg ustawowy, aby maksymalnie ułatwić konsumentowi zorientowanie się w umowie, swoich prawach i rozwiązać mogące powstać wątpliwości, tak by móc skorzystać z przyznanych przez prawo możliwości. Brak adresu pośrednika kredytowego stanowi naruszenie art. 30 ust. 1 pkt 1 ustawy i uprawnia pozwaną do złożenia oświadczenia o chęci bez kosztowego zwrotu pożyczki. Sankcja ta przewidziana zastała właśnie na wypadek niewłaściwego informowania konsumentów o ich prawach, utrudniania im zdobycia informacji. Stosując takie formularze umowy jak w niniejszej sprawie, powód będący profesjonalistą na rynku udzielania pożyczek i nie wskazując adresu pośrednika kredytowego, naraża się na sankcje bez kosztowego zwrotu pożyczki.” Sytuacja ma się tak samo do adresu pożyczkodawcy, pośrednika kredytowego i tak samo powyższa argumentacja aktualna jest do obowiązku wskazania adresu do doręczeń elektronicznych, gdzie nie można również pomijać postępującej informatyzacji usług.
Powoływany jest także argument związany z oportunistycznym stawianiem zarzutów przeciwko umowom konsumenckim na obszarze Unii Europejskiej. Przykładowo napotkać można odwołania do prawa francuskiego w kontekście błędów związanych z ustaleniem Rzeczywistej Rocznej Stopy Procentowej bez wykazania rzeczywistej szkody majątkowej po stronie konsumenta. Wskazuje się, że pojawił się judykat idący w tym kierunku, że skoro wskaźnik (...) (fr. (...)) w danej sprawie „nie działał na niekorzyść” pożyczkobiorców, bo był błędnie zawyżony, to analogiczna sankcja kredytu darmowego nie może być stosowana (wyrok francuskiego Sądu Kasacyjnego z dnia 12 października 2016 r., numer skargi: 15- (...), Pierwsza Izba Cywilna, https://(...)). Nie mniej odpowiedzią ustawodawcy francuskiego na „zalewanie” sądów cywilnych coraz większą ilością spraw na tym tle była zmiana ustawy uniemożliwiająca w ogóle skuteczne kwestionowanie (...) (francuski odpowiednik (...)) bez wykazania rzeczywistej szkody majątkowej po stronie konsumenta (Artykuł (...)-1 C. de la consommation [Kodeks konsumencki], wersja obowiązująca od 19 lipca 2019 r., https://(...)). Skromna analiza prawno-porównawcza może oczywiście wnieść wkład w dyskusję nad problemem, jednakże zwrócić należy uwagę, że w innym porządku prawnym w wykonaniu tej samej dyrektywy wymagana była wyraźna zmiana ustawodawcza. Do takiej w polskim porządku prawnym nie doszło, a zatem – jak już wspomniano – ustawodawca nie uznał, aby było to konieczne.
Co więcej argument o masowym występowaniu przeciwko kredytodawcom w oparciu o analogiczne co art. 45 ust. 1 u.k.k. regulacje wskazuje jedynie, że problem niedoinformowania konsumentów przy zawieraniu umowy kredytu konsumenckiego jest problemem powszechnym i nawet tak dotkliwe sankcje jak w polskim porządku prawnym (czy do niedawna w prawie francuskim) nie odnoszą w pełni zamierzonego skutku.
Właśnie dlatego konieczna była Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) (...) z dnia 27 listopada 2019 roku zmieniającą dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, (...) oraz (...) w odniesieniu do lepszego egzekwowania i unowocześnienia unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta.
Wskazano tam, że „art. 169 ust. 1 oraz art. 169 ust. 2 lit. a) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej ( (...)) stanowi, że Unia ma się przyczyniać do osiągnięcia wysokiego poziomu ochrony konsumentów poprzez środki, które przyjmuje na podstawie art. 114 (...). Art. 38 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej (zwanej dalej (...)) stanowi, że w politykach Unii zapewnia się wysoki poziom ochrony konsumentów.
Prawo ochrony konsumentów powinno być skutecznie stosowane w całej Unii. Kompleksowa ocena adekwatności prawa konsumenckiego i marketingowego przeprowadzona przez Komisję w 2016 i 2017 roku w ramach programu sprawności i wydajności regulacyjnej ( (...)) wykazała jednak, że skuteczność unijnego prawa ochrony konsumentów jest zagrożona wskutek braku stosownej wiedzy zarówno wśród przedsiębiorców, jak i konsumentów oraz że można byłoby częściej wykorzystywać istniejące możliwości dochodzenia roszczeń (...). Nadal istnieją jednak luki w ustawodawstwie krajowym dotyczące prawdziwie skutecznych i proporcjonalnych sankcji mających na celu powstrzymanie naruszeń wewnątrzunijnych i karanie za nie, niewystarczające indywidualne środki prawne przysługujące konsumentom, którzy doznali szkody w wyniku naruszeń przepisów krajowych dokonujących transpozycji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2005/29/WE i niedoskonałości w odniesieniu do postępowania o wydanie nakazu zaprzestania szkodliwych praktyk na podstawie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/22/WE (...).
Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, (...) i (...) nakładają na państwa członkowskie wymóg określenia skutecznych, proporcjonalnych i odstraszających sankcji za naruszenia przepisów krajowych transponujących te dyrektywy. Ponadto art. 21 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) (...) nakłada na państwa członkowskie obowiązek podejmowania środków egzekwowania prawa, w tym nakładania kar, w sposób skuteczny, sprawny i skoordynowany w celu doprowadzenia do zaprzestania lub zakazania naruszeń powszechnych lub naruszeń powszechnych o wymiarze unijnym.”
Co szczególnie istotne w założeniach przyjęto, że: „Państwom członkowskim należy pozostawić wybór odnośnie do rodzajów sankcji, które mają zostać nałożone oraz ustanowienia w ich prawie krajowym odpowiednich procedur nakładania sankcji w przypadku naruszenia dyrektyw 93/13/EWG, 98/6/WE, (...) i (...) w brzmieniu określonym niniejszą dyrektywą.”
Ochrona konsumenta podejmowana w myśl art. 8 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej nie jest skupiona w jednym dokumencie. Oczywistym jest, że prawidłowa wykładnia założeń Dyrektywy 2008/48/WE nie może być oderwana od innych dotyczących ochrony konsumenta, w tym w szczególności 93/13/EWG. Nieuczciwość kontrahenta może mieć kilka wymiarów – dotyczy również warstwy informacyjnej. Motywacją dla podmiotu udzielającego kredytów i pożyczek konsumenckim przy stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, jak również zawieraniu umowy przy zwiększaniu swojej przewagi konkurencyjnej wobec innych podmiotów i oczywistej przewagi nad konsumentami w warstwie informacyjnej jest czynnik ekonomiczny, a skutek nieuczciwego działania w różnych wymiarach prowadzi do tożsamych skutków, którymi jest przede wszystkim pogorszenie sytuacji konsumenta przy zawieraniu kontraktu konsumenckiego.
Zatem w pierwszej kolejności przedmiotowa sankcja ma być skuteczna i w konsekwencji odstraszająca i realizować przede wszystkim te cele. Dlatego rygorystyczne stosowanie tej sankcji wedle paremii dura lex sed lex nie narusza zasady proporcjonalności. Ocena tej kwestii nie może sprowadzać się wyłącznie do uwzględnienia ujemnego skutku ekonomicznego naruszyciela, który intencjonalnie dokonuje naruszenia ustawy. Pod rozwagę należy wziąć również pozytywny wpływ na rynek usług kredytów konsumenckich, a tym samym ogółu społeczeństwa. Aktualnie konsumenci rzadko zdają sobie sprawę z istnienia art. 45 ust. 1 u.k.k. Zwiększony wpływ spraw na tym tle inicjowany jest przez wyspecjalizowane podmioty. Jeżeli zatem przyjmujemy, że dotychczas podnoszony zarzut przeciwko umowie oparty na normie z art. 45 ust. 1 u.k.k. należy do marginesu – również w przypadku zarzutów konsumentów jako pozwanych i to reprezentowanych przez kwalifikowanych pełnomocników to wnioskować należy, że po stronie konsumentów istnieje deficyt wiedzy prawnej w tym zakresie. Aktualnie sankcja ta – pomimo licznych wyroków – nie jest dotkliwa dla kredytodawców do tego stopnia, aby zmienili dotychczasowe praktyki. Dopóki sankcja nie będzie na tyle odstraszająca i skuteczna, jak przyjęły to państwa członkowskie UE na poziomie odpowiednich dyrektyw implementowanych do porządków krajowych, dopóty nie można mówić, aby sankcja ta była nieproporcjonalna do wagi naruszenia.
Aktualnie więc trudno twierdzić, aby sankcja ta była wyjątkowo dotkliwa dla kredytodawców, a wynika z porównania okresu, na który udzielane są kredyty konsumenckie z terminem zawitym wskazanym w art. 45 ust. 5 u.k.k. Kredytodawca, jak w przypadku umów kredytu hipotecznego, nie jest pozbawiony zysku w długoletniej perspektywie. Zresztą w końcu skoro kredytodawca niezmiennie korzysta z analogicznych wzorców umownych, a zarzuty w oparciu o art. 45 ust. 1 u.k.k. należą do marginesu, to nie trudno zauważyć, że w sposób nieuczciwy uzyskał świadczenie, które przeskalować można z niniejszej umowy na skalę prowadzonej działalności tego podmiotu. Kredytodawca nadal prowadzi swoją działalność i udziela kredytów, co do których nie musi obawiać się ich wzruszenia (przy założeniu zmiany praktyki, a nie konsekwentnego dążenia do obejścia przepisów). Ciężko też twierdzić, aby sankcja mogła być odstraszająca, gdyby kredytodawca zobowiązany był do zwrotu jedynie tego co nienależnie pobrał. Wówczas ów naruszyciel mógłby bez jakiegokolwiek ryzyka w sferze ekonomicznej testować kolejne granice nieuczciwych zapisów umownych, z których jedynie część poddana zostałaby pod ocenę Sądu.
Co więcej Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z dnia 21 marca 2024 roku w sprawie C-714/22 (S.R.G. przeciwko (...) Bulgaria E., Dz.U.UE.C.2024/3134): „Trybunał orzekł również, że w sytuacji, w której w umowie o kredyt wskazano oszacowaną (...) przy czym jej dokładną kwotę należy określić po udzieleniu kredytu - taką sankcję pozbawienia kredytodawcy prawa do odsetek i opłat należy uznać za proporcjonalną w rozumieniu art. 23 dyrektywy (...) (zob. podobnie wyrok z dnia 9 listopada 2016 r., (...) Slovakia, C-42/15, EU:C:2016:842, pkt 18, 69-71 i przytoczone tam orzecznictwo). W niniejszej sprawie, biorąc pod uwagę istotny charakter podania (...) w umowie o kredyt konsumencki w celu umożliwienia konsumentom poznania ich praw i obowiązków, a także wymóg uwzględnienia przy obliczaniu tej stopy wszystkich kosztów, o których mowa w art. 3 lit. g) dyrektywy (...), należy uznać, że wskazanie (...), która nie odzwierciedla dokładnie wszystkich tych kosztów, pozbawia konsumenta możliwości określenia zakresu jego zobowiązania w taki sam sposób jak brak podania tej stopy. W konsekwencji sankcja pozbawienia kredytodawcy prawa do odsetek i opłat w przypadku wskazania (...), która nie obejmuje całości tych kosztów, odzwierciedla wagę takiego naruszenia i ma charakter odstraszający i proporcjonalny. W świetle powyższych rozważań na pytania drugie i trzecie należy odpowiedzieć, że art. 10 ust. 2 lit. g) i art. 23 dyrektywy (...) należy interpretować w ten sposób, że nie stoją one na przeszkodzie temu, by w przypadku gdy w umowie o kredyt konsumencki nie wskazano (...) obejmującej wszystkie koszty przewidziane w art. 3 lit. g) tej dyrektywy, umowę tę należało uważać za nieoprocentowaną i bez opłat, tak że jej unieważnienie pociągałoby za sobą jedynie zwrot pożyczonego kapitału przez danego konsumenta.”
Sąd stanowczo odrzuca pogląd, aby istniała w ogóle możliwość oceny tej sankcji pod kątem proporcjonalności in casu nie tylko ze względów wskazanych powyżej, ale również na podstawie art. 5 k.c. W każdym bowiem wypadku, w którym dochodzi do naruszenia obowiązków informacyjnych, a tym bardziej na skutek stosowania nieważnych/abuzywnych postanowień umownych, mamy do czynienia z sytuacją, w której przedsiębiorca dysponujący fachowym zapleczem specjalistów z branży prawno-finansowej intencjonalnie nadużywa dominującej pozycji w stosunku ze słabszą stroną stosunku prawnego – konsumentem. Zasada „czystych rąk” jest w praktyce sądowej powszechnie przyjmowana, jako wyrażająca aprobowane w społeczeństwie poczucie, iż osoba nieuczciwa nie powinna móc skutecznie powoływać się na cudzą nieuczciwość jako podstawę swojej obrony. Nie jest zresztą nieuczciwe domaganie się tego, co wedle ustawy stronie się należy – suum cuique.
Głównym zarzutem przeciwko umowie było naruszenie art. 30 ust. 1 pkt 7 u.k.k. poprzez wskazanie błędnej rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, całkowitej kwoty do zapłaty przez konsumentkę oraz całkowitego kosztu kredytu, co wynikać miało z definicji art. 5 ust. 10 u.k.k. a definiującego stopę oprocentowania kredytu.
Ustawą o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami z dnia 23 marca 2017 roku (Dz.U. z 2017 r. poz. 819 ze zm.) doprecyzowano definicję z art. 5 pkt 7 u.k.k. wskazując, że całkowita kwota kredytu to maksymalna kwota wszystkich środków pieniężnych nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu, które kredytodawca udostępnia konsumentowi na podstawie umowy o kredyt, a w przypadku umów, dla których nie przewidziano tej maksymalnej kwoty, suma wszystkich środków pieniężnych nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu, które kredytodawca udostępnia konsumentowi na podstawie umowy o kredyt.
Punktem wyjścia dla wykładni pojęcia „całkowitej kwoty kredytu” – również w stanie prawnym obowiązującym w dniu zawarcia umowy – jest odwołanie się do dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylającej dyrektywę Rady 87/102/EWG. W orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 21 kwietnia 2016 roku w sprawie C-377/14 R. i R. ( (...):EU:C:2016:283) że „w art. 3 lit. h) dyrektywy pojęcie „całkowitej kwoty do zapłaty przez konsumenta” zdefiniowane zostało jako „suma całkowitej kwoty kredytu i całkowitego kosztu kredytu ponoszonego przez konsumenta”. Całkowita kwota kredytu w rozumieniu art. 3 lit. l) i art. 10 ust. 2 dyrektywy (...) nie obejmuje żadnych kwot, których przeznaczeniem jest wywiązanie się ze zobowiązań podjętych w ramach odnośnej umowy o kredyt, takich jak koszty administracyjne, odsetki, opłata za udzielenie kredytu czy wszelkie inne typy kosztów, które musi ponieść konsument.” W wyniku szerszych rozważań Trybunał stanął na stanowisku, że „art. 3 lit. l) i art. 10 ust. 2 dyrektywy (...), a także pkt I załącznika I do rzeczonej dyrektywy należy interpretować w ten sposób, że całkowita kwota kredytu i kwota wypłat określają całość kwot udostępnianych konsumentowi, co wyklucza kwoty powiązane przez kredytodawcę z pokryciem kosztów związanych przez kredytodawcę z udzieleniem odnośnego kredytu, które to kwoty nie są w rzeczywistości wypłacane konsumentowi”. Na pogląd ten powołał się również Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 30 stycznia 2019 roku w sprawie o sygn. akt I NSK 9/18 (LEX nr 2643248), odnosząc się do art. 5 pkt 7 ustawy o kredycie konsumenckim i nie miał wątpliwości, że „w aktualnym stanie prawnym nie jest dopuszczalne prezentowanie tej samej kwoty (np. opłaty przygotowawczej, prowizji, itp.) zarówno w ramach całkowitej kwoty kredytu, jak i w kosztach kredytu. I to nawet wówczas, gdy składniki kosztów kredytu są kredytowane przez kredytodawcę. Za taką tezą przemawia wyraźna treść art. 5 pkt 7 u.k.k. („całkowita kwota kredytu to maksymalna kwota wszystkich środków pieniężnych nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu...”)”. Szczególnie ważkie jest stwierdzenie Sądu Najwyższego: „Mimo braku wyraźnego wyłączenia w poprzedniej treści art. 5 pkt 7 u.k.k. „kredytowanych kosztów kredytu” nie oznaczało to, że w poprzednim stanie prawnym praktyka powoda była dopuszczalna. Innymi słowy, również na tle poprzedniego brzmienia art. 5 pkt 7 u.k.k. koszty związane z udzieleniem kredytu nie mogły stanowić części „całkowitej kwoty kredytu”, nawet wówczas, gdy kredytodawca udzielił kredytu przeznaczonego na poniesienie tych kosztów. W konsekwencji, „całkowita kwota kredytu” obejmuje jedynie tę kwotę, która została faktycznie oddana do swobodnej dyspozycji konsumenta”.
Na tle powyższych rozważań zmianę definicji całkowitej kwoty kredytu należy traktować jako doprecyzowanie pojęcia. Wykładnia dokonana przez Sąd Najwyższy nie pozostawia w tym zakresie wątpliwości. Jak rozwinął Sąd Okręgowy w Gliwicach w uzasadnieniu wyroku z dnia 7 lutego 2019 roku w sprawie III Ca 1426/18 (LEX nr 2670119): „Dodatkowo zaznaczyć należy, że argumentacja powódki dotycząca naruszenia art. 5 ust. 7 ustawy o kredycie konsumenckim nie zasługuje na aprobatę, bowiem mimo, iż w brzmieniu ustawy obowiązującym w dniu zawarcia umowy definicja całkowitej kwoty kredytu nie zawierała wyraźnego stwierdzenia, że całkowita kwota kredytu nie obejmuje kredytowanych kosztów kredytu, to wniosek taki wynikał z analizy treści całego tego przepisu; ustęp 8) bowiem stanowił, że całkowita kwota do zapłaty przez konsumenta to suma całkowitego kosztu kredytu i całkowitej kwoty kredytu, a zgodnie z ust. 6 lit. a) całkowity koszt kredytu to wszelkie koszty, które konsument jest zobowiązany ponieść w związku z umową o kredyt, w szczególności odsetki, opłaty, prowizje, podatki i marże jeżeli są znane kredytodawcy. Skoro więc prowizja była kosztem kredytu, to nie można jej uznać na gruncie obowiązujących wówczas przepisów jednocześnie za kwotę kredytu. Zasadność takiego wniosku znajduje potwierdzenie w uzasadnieniu projektu ustawy zmieniającej ustawę o kredycie konsumenckim, która weszła w życie 22 lipca 2017 r. (Dz. U. 2017.819 z dnia 21 kwietnia 2017 r.). Jak wynika z niego, celem nowelizacji treści art. 5 ust. 7 było właśnie wyraźne doprecyzowanie, że mowa jest w nim o środkach "nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu", w celu przeciwdziałania interpretacjom przepisu umożliwiającym podawanie całkowitej kwoty kredytu powiększonej o kwotę kredytowanych kosztów, co prowadziłoby do przekazywania konsumentowi wprowadzających w błąd informacji o rzeczywistych kosztach kredytu (...) To interpretacja tego przepisu zaproponowana przez powódkę jest sprzeczna z treścią art. 5 ust. 6-8 wspomnianej ustawy.”
Powołane wyżej orzeczenie (...) w sprawie C-377/14 stanowiło punkt wyjścia również dla rozważań poczynionych w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 15 lutego 2017 roku w sprawie VI ACa 560/16 (LEX nr 2279527), w którym uznano, że „na tle art. 5 pkt 7 u.k.k. „całkowita kwota kredytu” oznacza środki faktycznie udostępnione konsumentowi”, a to oznacza, że w konsekwencji „konsument jest zobowiązany do uiszczenia odsetek naliczanych tylko od środków faktycznie udostępnionych konsumentowi, a więc od „całkowitej kwoty kredytu”. Brak więc podstaw do obciążania konsumenta odsetkami od kosztów kredytu, nawet w wypadku udzielenia kredytu w celu sfinansowania tych kosztów”.
Również w orzecznictwie Prezesa UOKiK przyjmowano pogląd, że całkowita kwota kredytu (w rozumieniu art. 5 pkt 7 u.k.k.) nie obejmuje kosztów, które mają być pokryte z kapitału kredytu. Wniosek taki wynika z porównania art. 5 pkt 6 u.k.k. oraz art. 5 pkt 7 u.k.k. Pozwala to na uniknięcie dwukrotnego uwzględniania kosztów w całkowitej kwocie do zapłaty przez konsumenta zdefiniowanej w art. 5 pkt 8 u.k.k.– (por. m.in. decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 12.03.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 10.05.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 21.06.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 9.10.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 30.12.2015 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 8.08.2016 r., decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 28.12.2016 r., publ. www.uokik.gov.pl, a także pismo Prezesa UOKiK z 20.02.2012 r., (...)076-118/11/BK, (...) 2012, nr 9.) Omawiane stanowisko znajdowało poparcie w orzecznictwie (...) (por. np. wyrok (...) z 6.05.2015 r., XVII AmA 5/14, LEX nr 2155798; wyrok (...) z 3.12.2015 r., XVII AmA 124/14, LEX nr 2155537; wyrok (...) z 11.12.2015 r., XVII AmA 125/14, LEX nr 1973757; wyrok (...) z 26.01.2016 r., XVII AmA 165/13, LEX nr 1997815; wyrok (...) z 20.12.2016 r., XVII AmA 53/16, LEX nr 2206139, a także wyrok SA w Warszawie z 12.12.2016 r., VI ACa 1213/15, LEX nr 2974033) - (zob. T. Czech [w:] Kredyt konsumencki. Komentarz, wyd. II, Warszawa 2018, art. 5.).
Powyższe judykaty pozostają aktualne również wobec zmiany w 2014 roku legalnej definicji stopy oprocentowania, która przed zmianą odnosiła się do „całkowitej kwoty kredytu”, natomiast później do „wypłaconej kwoty”. W kontekście rozważań dotyczących definicji „całkowitej kwoty kredytu” w niniejszej sprawie nie ma to jednak znaczenia, skoro również za rządów wcześniejszej ustawy niedozwolone było wliczanie do „całkowitej kwoty kredytu” kwot, które nie zostały wypłacone.
W świetle powyższego należało uznać, że wykładnia przepisów ustawy o kredycie konsumenckim, w tym w szczególności definicji „całkowitej kwoty kredytu” dokonywana powinna być przez pryzmat wykładni dokonanej przez (...) w powołanym wyżej wyroku w sprawie C-377/14.
W niniejszej sprawie wskazano w umowie, że całkowita kwota pożyczki wynosiła 63.731,52 zł i tak ustalona nie obejmowała kredytowanych kosztów kredytu. Z analizy umowy wynika, że całkowita kwota do zapłaty w dniu zawarcia umowy obliczona została na 103.184,06 zł, z czego 39.452,54 zł stanowiły koszty pożyczki, na które składały się: prowizja 7.488,00 zł, składka ubezpieczeniowa 8.579,77 zł, koszty przelewów 198,71 zł, koszt prowadzenia rachunku 1.351,40 zł, wpisowe w (...) 2,00 zł oraz szacunkowe odsetki w wysokości 21.832,66 zł. Do umowy wprowadzono także pozaustawowe pojęcie tzw. „kwoty pożyczki”, która stanowi sumę całkowitej kwoty kredytu oraz tzw. skredytowanych kosztów pożyczki.
Ten powszechnie stosowany zabieg wprowadza w błąd konsumenta co do rzeczywistej kwoty udzielonej mu pożyczki. Jest również niepoprawny z językowego punktu widzenia, albowiem całkowita kwota pożyczki obejmuje całość kwot udostępnionych konsumentowi, co oznacza, że „kwota pożyczki” nie może stanowić kwoty wyższej niż kwota „całkowita”. Całkowita kwota pożyczki, o czym była już mowa, zgodnie z utrwalonym orzecznictwem oznacza wyłącznie te środki, które zostały wypłacone konsumentowi (tzw. „kwota na rękę”) i pozostawione do jego swobodnej dyspozycji. W żadnym razie kwota wyższa niż wskazana jako całkowita kwota kredytu nie została pozostawiona do swobodnej dyspozycji konsumenta. Wynika to wprost z powyższych rozważań dotyczących całkowitej kwoty kredytu. Oczywistym jest, że bez złożenia dyspozycji wypłaty przelewem kwoty na pokrycie kosztów pożyczki, nie zostałaby ona zawarta. Czynność ta stanowiła element procedury udzielenia pożyczki. Przy zawarciu umowy konsument zobowiązany jest złożyć dyspozycję wypłaty kosztów pożyczki na rachunek pozwanej, a więc traktować go należy jako integralną część umowy, celowo wyprowadzoną z niej, aby stworzyć pozór swobodnego dysponowania przez konsumenta tzw. „kwotą pożyczki”, choć oczywistym jest, że gdyby konsument tą kwotą dysponował, to powinna zostać ujęta w „całkowitej kwocie kredytu”, a równie oczywistym jest, że do tej kwoty nie można wliczać kosztów kredytu. Próba obejścia opisanych wyżej zakazów pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytu nie mogła okazać się skuteczna.
Pozwana konstruując wzorzec umowny niewątpliwie zdawała sobie sprawę z aktualnego orzecznictwa, a wskazanego powyżej.
Nie do pogodzenia z zasadami logicznego rozumowania byłoby uznanie, że pozwana postawiła do dyspozycji konsumenta kwotę pożyczki w wysokości 80.000,00 zł, wskazując tym samym, że całkowita kwota kredytu wynosi 63.731,52 zł, a następnie konsument zupełnie dobrowolnie zleca zapłatę znacznej części kosztów pożyczki z uzyskanych środków.
Nie może być mowy, aby koszty pożyczki stanowiły kwotę pożyczki, skoro najpierw należało zapłacić te koszty, aby pożyczkę otrzymać.
Nie można uznać, że pozwana wypłaciła konsumentowi (pozostawiła do swobodnej dyspozycji) kwotę 80.000,00 zł bez wcześniejszej zapłaty m.in. prowizji, licząc, że konsument wywiąże się ze swojego obowiązku. Innymi słowy pozwana nie wypłaciłaby pożyczki, gdyby konsument nie uiścił m.in. prowizji oraz składki ubezpieczeniowej. Przy czym zwrócić należy uwagę, że w istocie konsument zobowiązywany jest do zapłaty prowizji miesięcznie proporcjonalnie do czasu trwania umowy (wymagalna jest w częściach w każdym kolejnym miesiącu) o czym mowa w dalszej części uzasadnienia. Bez znaczenia pozostaje, że w umowie nie wskazano tego wprost, skoro faktycznie w powstałym stosunku prawnym takie zdarzenie miało miejsce. Wystarczające jest zauważenie, że nie istniała realna różnica pomiędzy umownym sformułowaniem, zgodnie z którym część wypłaconej kwoty kredytu przeznaczona jest na sfinansowanie kosztów pożyczki (w tym przypadku przede wszystkim prowizji), a sytuacją, w której oznacza się cel umowy jako dowolny, jednak konsument faktycznie ponosi ten koszt z wypłaconej kwoty pożyczki. Zatem chybiony jest pogląd, że przepisy nie wymagają, aby wypłata nastąpiła do rąk konsumenta, a to ze względów już wskazanych powyżej. Wytworzenie operacji księgowych, z których wynika, że w tym samym dniu wypłaca się tzw. kwotę kredytu w wysokości 80.000,00 zł oraz de facto potrąca z niej m.in. kwotę kilkunastu tysięcy złotych tytułem kosztów, niczego pod względem ani faktycznym ani prawnym nie zmienia.
Nie istniał moment w czasie, w którym konsument swobodnie dysponował kwotą kredytu w wysokości 80.000,00 zł, skoro w umowie wskazano wprost, że całkowita kwota kredytu wyniosła 63.731,52 zł, a przecież utożsamiana jest z kwotą wypłaconą.
Analogiczny – jak w niniejszej sprawie – mechanizm oceniał Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 30 października 2017 roku w sprawie o sygn. akt VII ACa 879/17 (LEX nr 2471048), gdzie w uzasadnieniu stwierdzono za stroną, że „dopóki konsument nie uiści kwot należnych kontrahentowi z tytułu opłat i prowizji lub też nie zostaną one potrącone, nie może dojść do udostępnienia konsumentowi środków pieniężnych”. W tejże sprawie Sąd uznał, że słuszności tego twierdzenia nie sprzeciwia się treść umowy pożyczki, gdzie ustalono, że „pożyczka jest wypłacana w dniu podpisania umowy, w sposób określony przez pożyczkobiorcę”. W sprawie tej konsument składał dyspozycję potrącenia kwot stanowiących koszty pożyczki. Wówczas Sąd uznał, że „nie wynikało z tych dokumentów, że chociaż konsument składał dyspozycję przelania środków w dniu udzielenia kredytu (wypłaty kredytu), to oznaczało to, iż czynił to w momencie dysponowania już środkami przyznanej kwoty kredytu.” Za „co najmniej nieuprawnione” uznano twierdzenie strony, że „nietrudno wyobrazić sobie, że konsument składa dyspozycję w dniu udzielenia kredytu, a więc w dniu, w którym zyskuje pozytywną decyzję o przyznaniu kredytu oraz że dyspozycja ta może zostać złożona także po zawarciu umowy, to jednak musi poprzedzić wypłatę środków, czyli de facto udostępnienie ich konsumentowi.” Co szczególnie istotne dalej powołano się na przykład sytuacji podawanej przez Komisję Europejską w odniesieniu do jej Wytycznych w sprawie stosowania przepisów dyrektywy o kredycie konsumenckim dotyczących rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, wydanych w celu ujednolicenia interpretacji przepisów dyrektywy we wszystkich państwach członkowskich: „Jako przykład Komisja podaje sytuację, w której udzielono konsumentowi pożyczki w kwocie 5.000 euro, przy czym koszt udzielenia konsumentowi kredytu w wysokości 100 euro jest wliczony w pulę udostępnioną konsumentowi i następnie potrącany jest w momencie wypłaty środków. Faktycznie więc konsument może rozporządzać jedynie kwotą 4.900 euro i to właśnie ta kwota powinna stanowić całkowitą kwotę kredytu”.
Argument o niepewności kredytodawcy co do prawa (jego wykładni) jest w tej sytuacji właśnie czysto oportunistyczny. W wydanych wytycznych opracowanych w oparciu o dotychczasowe orzecznictwo (...), w tym w znacznej mierze powołane w niniejszym uzasadnieniu, wprost opisano mechanizm stosowany przez pozwaną kasę. To oznacza dobitnie, że pozwana była w pełni świadoma tego, że pobiera odsetki bez podstawy prawnej, tzn. że w istocie nic więcej niż całkowita kwota kredytu konsumentowi nie wypłaca, a tym samym prowadzi do zafałszowania parametrów umowy w jej warstwie informacyjnej.
Odmienna wykładnia nie ujmuje w sposób kompleksowy perspektywy konsumenta, któremu winna zostać zapewniona efektywna i realna ochrona wynikająca z przepisów ustawy o kredycie konsumenckim i nie może być ograniczana przez ściśle literalną wykładnię zapisów umownych, w tym przypadku częściowo z niej wyprowadzonych celem uniemożliwienia konsumentom dochodzenia roszczeń i kwestionowana niedozwolonych postanowień umownych.
Obecnie nawet pozwana nie kwestionuje, że w przypadku wcześniejszej spłaty pożyczki przez pożyczkobiorcę – zobowiązana jest zwrócić pożyczkobiorcy wszystkie koszty składające się na całkowity koszt pożyczki (a więc nie tylko odsetki, ale i prowizje oraz inne koszty) proporcjonalnie do okresu, o który skrócono czas obowiązywania umowy. Ujmując w sposób kompleksowy ustawę o kredycie konsumenckim przyznać należy, że zasadniczo nie istnieje zakaz pobrania od konsumenta jednorazowej kwoty na pokrycie kosztów kredytu, jednak w istocie te należności spłacane są okresowo wraz z kolejnymi ratami zobowiązania kredytowego. Z kolei jeżeli konsument poniósłby ten koszt ze środków własnych, co byłoby dla niego mniej korzystne, gdyż zostałby pozbawiony konkretnej kwoty pieniężnej na czas trwania umowy kredytowej, również ten koszt należałoby uznać za proporcjonalny do okresu, w którym umowa obowiązywała. Zatem wymagalność kosztów pożyczki jest rozłożona w czasie wraz z kolejnymi ratami określonymi harmonogramem spłat.
Argumentem przeciwnym nie jest powołanie się na postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 15 czerwca 2023 roku w sprawie o sygn. akt I CSK 4175/22 (LEX nr 3569756), a wydane w jednoosobowym w składzie, a dotyczącym nie przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania. W postanowieniu tym cytuje się wyrok Sąd Najwyższego z dnia 18 maja 2017 roku w sprawie o sygn. akt I CSK 540/16 (OSNC 2018, Nr 3, poz. 32), gdzie stwierdzono, że: „Obowiązek zapłaty tej prowizji może powstać już w chwili oddania przez bank sumy kredytu do dyspozycji kredytobiorcy. Jeśli tak skonstruowana jest umowa, a kredytobiorca na te warunki przystaje i zdecyduje się do zapłaty prowizji przygotowawczej nie ze środków własnych, które by przekazał bankowi, lecz ze środków, o których udostępnienie umówił się z bankiem, to środki przekazane na ten cel kredytobiorcy zwiększają jego zadłużenie kredytowe, które powinno być spłacane zgodnie z harmonogramem i z obciążeniem odsetkowym uzgodnionym przez strony.” Nijak orzeczenie to ma się do niniejszej sprawy. Sprawa ta dotyczyła zupełnie innego stanu faktycznego. W orzeczeniu tym wskazano również, że: „Jest tu zawarta negatywna ocena praktyki kontraktowej banków, polegającej na tworzeniu w umowach kredytowych nowych postaci premii szczególnych, które służą w istocie odpowiedniej, niekoniecznie ekwiwalentnej repartycji wspomnianych kosztów, np. przez relatywizowanie wysokości prowizji z sumy kredytu.”
Powyższe uwagi są konieczne, gdyż pojawiają się w analogicznych procesach.
W konsekwencji Sąd uznał, że pozwana wbrew ustawie (bez podstawy prawnej) pobierała odsetki od skredytowanych kosztów kredytu, co w żaden sposób – z racji skali prowadzonej działalności i orzecznictwa wypracowanego do czasu zawarcia przedmiotowej pożyczki nie może być usprawiedliwione. Niewątpliwie środki na zapłatę kosztów pożyczki pochodziły ze środków udzielonej pożyczki, czemu pozwana nie przeczyła i co przyznała w wyrażonym procesowo stanowisku. Brak umownego zastrzeżenia pobrania od konsumenta kosztów pożyczki z kwoty pożyczki nie ma znaczenia, skoro faktycznie takie zdarzenie miało miejsce.
Wymienione wyżej zarzuty, funkcjonalnie związane, łącznie okazały się zasadne. W kontekście powyższych rozważań niewątpliwie tylko kwota wskazana jako całkowita kwota kredytu faktycznie została udostępniona (przekazana kredytobiorcy).
Twierdzenie, że nie istnieje ustawowy zakaz pobierania odsetek od tzw. skredytowanych kosztów pożyczki nie ma żadnego znaczenia, albowiem ustawodawca nie jest w stanie i nie ma obowiązku każdorazowo wskazywać, że pewne opłaty nie są należne (przykładowo pozwana mogłaby dodatkowo wprowadzać nowe i abstrakcyjne opłaty i twierdzić, że ustawa tego nie zakazuje – tak naprawdę ustawa o kredycie konsumenckim ściśle określa to co należy i to co jest dozwolone).
W tym kontekście oczywistym jest, że błędnie obliczono rzeczywistą roczną stopę oprocentowania oraz całkowitą kwotę do zapłaty przez konsumenta, skoro na kwotę tą składały się zawyżone odsetki umowne (pobierane także od skredytowanych kosztów pożyczki).
Jak podnosi się w orzecznictwie sądów krajowych „przedsiębiorca jest jedynie uprawniony do naliczania odsetek za środki udostępnione konsumentom. Środki udostępnione to te, którymi może świadomie i swobodnie rozporządzać (wyrok Sądu Okręgowego – Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z dnia 11.12.2015r., XVII AmA 125/14, LEX nr 1973757). Zgodnie z art. 359 § 1 k.c. odsetki od sumy pieniężnej należne są bowiem tylko wtedy, gdy to wynika z czynności prawnej albo z ustawy, orzeczenia sądu lub innego właściwego organu. Odsetki są więc formą wynagrodzenia za korzystanie z cudzego kapitału (por. wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 05.04.2022r., III Ca 1125/11, niepubl.).
Na marginesie warto jednak poczynić uwagę, że używanie przez Sąd pojęcia „skredytowane koszty kredytu” służy jedynie uproszczeniu argumentacji, gdyż tak ujęte są w umowie pożyczki. W istocie bowiem do żadnego kredytowania kosztów nie dochodzi. Koszty te wymagalne są z każdą kolejną ratą zobowiązania kredytowego. A zatem nic w zakresie kosztów pozwana nie pożycza. Najlepiej obrazuje tę sytuację pobieranie składki ubezpieczeniowej. Miesięczna składka dla ubezpieczyciela nie jest stała. Uzależniona jest od wysokości aktualnego salda zadłużenia i tak też jest pobierana i zarówno stronom jak i sądowi jest to wiadome. Powyższe systemowo koresponduje z art. 49 u.k.k. gdzie wskazano, że w przypadku spłaty całości kredytu przed terminem określonym w umowie, całkowity koszt kredytu ulega obniżeniu o te koszty, które dotyczą okresu, o który skrócono czas obowiązywania umowy, chociażby konsument poniósł je przed tą spłatą (ust. 1). W przypadku spłaty części kredytu przed terminem określonym w umowie, ust. 1 stosuje się odpowiednio (ust. 2). Innymi słowy jeżeli konsument zechciałby spłacić umowę przed terminem zobowiązany jest do zapłaty jedynie bieżącej raty odsetkowej i pozostałego do spłaty kapitału. Nie zalicza się do niego kosztów pożyczki – wówczas stają się nienależne co jest oczywiste. Konsument, który nie uiścił np. prowizji z góry (wówczas proporcjonalnie byłaby zwrócona) nie musi uiścić jej w całości, aby była mowa o całkowitym zamknięciu zobowiązania. Za ratę kolejną, przewidzianą harmonogramem spłaty, części kosztów po prostu nie uiszcza.
Co istotne, w wypadku obowiązków informacyjnych – jak już wspomniano – wobec ogólnego sposobu sformułowania komentowanej regulacji – nie ulega wątpliwości, że sankcję kredytu darmowego będą mogły pociągnąć za sobą wszystkie postaci braku wywiązania się z tego wymagania: zarówno brak jego spełnienia, jak i spełnienie niewłaściwe. Do ostatniej grupy należą natomiast, bez wątpienia, zarówno wypadki, w których wada informacji dotyczyła jej warstwy merytorycznej (brak przekazania wszystkich wymaganych informacji), jak i formalnej (przedstawienie informacji z naruszeniem ustawowego wymogu posłużenia się formularzem informacyjnym, sformułowanie jej w sposób niezrozumiały dla typowego adresata itd.) (Komentarz red. dr hab. K. O., Ustawa o kredycie konsumenckim, 2019, Wydanie 2, L.).
Wracając do oceny zastosowania tej sankcji in casu w kontekście jej proporcjonalności, niezależnie od już wyrażonej argumentacji, wskazać należy, że każde zafałszowanie faktycznych parametrów kredytu skutkuje nieuchronnością sankcji. W przypadku zawyżenia kosztów, jakie zobowiązany jest ponieść konsument należało zwrócić uwagę, że wskazanie wysokości comiesięcznych obciążeń wpływa wprost na jego kalkulacje co do możliwości dysponowania swoim mieniem. Zastosowanie owej sankcji nie wymaga zresztą wykazania, że konsument w wyniku wskazania np. zawyżonej (...) poniósł szkodę. Nie można również przyjąć, że zawyżenie (...) obniża atrakcyjność oferty kredytodawcy wobec innych kredytodawców, tym bardziej, jeśli dochodzi do tego w sposób powszechny na rynku kredytowym. Po wtóre przyjęcie, że wpisanie jakiejkolwiek wartości (...), np. znacznie zawyżonej wypaczyłoby w ogóle sens podawania tego wskaźnika. Doprowadziłoby to do sytuacji, w której kredytodawcy mogliby bez żadnych konsekwencji powszechnie wskazywać zawyżoną wartość (...) (z tzw. ostrożności). Konsument ma prawo do podjęcia w pełni świadomej decyzji w oparciu o poprawnie przedstawione mu parametry kredytu. Skoro ustawa wymaga wskazania np. wskaźnika (...) to jest to element obligatoryjny umowie. Wykonanie tego obowiązku może nastąpić dopiero wtedy, kiedy wskaźnik ten będzie wskazany w sposób poprawny.
Oceny tej nie zmienia nawet okoliczność, w której konsument nie przykłada dużej wagi do treści postanowień umownych czy też nie porównuje oferty pozwanej z ofertami innych pożyczkodawców, albowiem konsumentowi przysługuje prawo do odstąpienia od umowy. Zazwyczaj konsument jest w stanie dopiero po podpisaniu umowy w sposób szczegółowy przeanalizować wszystkie zapisy umowne i podjąć ewentualną decyzję, co do odstąpienia od niej, a przynajmniej ma taką możliwość. Nawet jeżeli konsument nie rozumie, czym jest (...) lub inne parametry umowy, to w żaden sposób nie łagodzi nałożonych na pożyczkodawcę obowiązków informacyjnych. Mowa nie jest jednak jedynie o (...), ale obowiązku zapłaty pożyczki w kwocie wyższej, co wyraża się kwotowo, nawet jeśli konsument nie zdaje sobie sprawy, że powinien zapłacić mniej. Dobrym przykładem są tzw. kredyty frankowe, co do których większość konsumentów nie miała świadomości o istnieniu w nich abuzywnych zapisów umownych. Innymi słowy umowa powinna spełniać wszystkie wymogi informacyjne, niezależnie od stopnia wiedzy prawniczej po stronie konsumenta, a także niezależnie od tego, co skłoniło konsumenta do zawarcia tej właśnie umowy, gdyż w każdym momencie jej trwania (a nawet po jej zakończeniu) może zostać przeanalizowana pod kątem np. stosowania abuzywnych zapisów umownych czy spełnienia przesłanek z art. 45 ust. 1 u.k.k. Istnieje szereg nieskatalogowanych i nietrudnych do wyobrażenia sytuacji, w której przeanalizowanie umowy w czasie jej trwania wpływa na interesy konsumenta. Analiza taka może dotyczyć przykładowo oceny opłacalności wcześniejszej spłaty pożyczki czy też oceny czy korzystniejsze jest konsolidowanie tej umowy nową umową. Pomimo powszechnej, a jednocześnie contra legem, praktyki pobierania odsetek od tzw. skredytowanych kosztów pożyczki/kredytu na rynku usług finansowych, dla tej części rozważań przyjmować należy zachowanie innych analogicznych podmiotów pod kątem zgodnym z prawem. Stosowanie prawa do takich celów w końcu prowadzi. Jako dobry przykład takiego stanu rzeczy można podać praktykę pozwanej dotyczącą prawidłowego rozliczania wcześniej spłaconego zobowiązania zgodnie z art. 49 u.k.k.
Skoro kredytodawca stosuje w umowie abuzywne lub nieważne postanowienia umowne, to ponosi z tego tytułu konsekwencje w pełnym zakresie. Przyjęta przez Sąd wykładnia dotycząca pobierania odsetek od skredytowanych kosztów w dacie zawierania umowy kredytu była pozwanej znana. Wadliwość umowy wynika więc jedynie z nielojalnego i nieuczciwego podejścia pożyczkodawcy. Zastosowanie sankcji dla pozwanej nie jest więc żadnym zaskoczeniem i nie wynika z rozstrzygnięcia kwestii niejednoznacznej – np. nieoczekiwanego uznania przez Sąd, że pewien koszt kredytu został uznany za rażąco wygórowany (kwestionowany jedynie co do wysokości).
Niezależnie jednak o tej oceny, w istocie nie jest tak, aby kwestia zasadności pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytu była przy ocenie prawidłowości obliczenia (...) najistotniejsza, gdyż w tym zakresie powoduje zawyżenie (...) na niekorzyść kredytodawcy, co jest główną linią obrony pozwanej w kontekście proporcjonalności sankcji kredytu darmowego. Nie jest wcale tak, że (...) obliczone przez pozwaną jest nieprawidłowe tylko dlatego, że uznano, że umowa zawiera pewne abuzywne postanowienia umowne, tj. uprawniające pozwaną do pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytu. (...) obliczone przez pozwaną jest nieprawidłowe, ponieważ nie przedstawia proporcji kosztów pożyczki do całkowitej kwoty kredytu, jak wskazano w legalnej definicji z art. 5 pkt 12 u.k.k.: „rzeczywista roczna stopa oprocentowania - całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym”, ale do całkowitej kwoty kredytu powiększonej o tzw. kredytowane koszty pożyczki. Pozwana wskazuje to wprost w treści pism procesowych, powielając chybioną argumentację w zakresie wykładni zarówno całkowitej kwoty kredytu jak i kwoty wypłaconej. Jak już wspomniano ustawa o kredycie konsumenckim nie zawiera tutaj żadnych sprzeczności. Przede wszystkim nie wynika to z porównania opisanej wyżej definicji legalnej z załącznikiem nr 4 dotyczącym sposobu obliczania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Powtórzono tam, że Rzeczywistą roczną stopę oprocentowania stanowiącą całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym, kredytodawca lub pośrednik kredytowy, oblicza się zgodnie ze wskazanym wzorem matematycznym. We wzorze tym wskazuje się m.in. na wartość Ck wyjaśniona jako kwota wypłaty. Jest oczywistym, że konsumentowi nie wypłaca się kosztów pożyczki, które zobowiązany jest ponieść w związku z umową, o czym już była mowa. Analiza założeń do obliczenia (...) umieszczona w tym załączniku tylko to potwierdza. Mowa jest o wypłatach i przykładowo jak należy je traktować, gdy konsument ma swobodę dokonywania wypłat – przyjmuje się, że „całkowita kwota kredytu została wypłacona w całości” (ust. 4 pkt 1 załącznika). Nie istnieje jakakolwiek podstawa do stosowania dualizmu wykładni całkowitej kwoty kredytu i kwoty wypłaconej. Parametr (...) ma służyć do porównania, ile kosztów poniesie konsument przy otrzymanej kwocie wypłaty (całkowitej kwocie kredytu). Byłoby zupełnym wypaczeniem ustawy, gdyby twierdzić, że konsument miałby porównywać kwotę wypłaconą powiększoną o koszty pożyczki właśnie z kosztami pożyczki.
Wracając do orzeczenia (...) w sprawie C-377/14 pojawia się pogląd, że nie odnosi się ono w ogóle do oceny, co należy zaliczyć do kwoty wypłaty, zwłaszcza przy obliczaniu (...) według zharmonizowanego wzoru umieszczonego w załączniku nr 4 do ustawy o kredycie konsumenckim wprost z Dyrektywy 2008/48/WE. Wskazać należy, że pytania prejudycjalne zadane zostały przez Sąd Okręgowy w Pradze, a jedno z nich brzmiało: „Jaka kwota stanowi "całkowitą kwotę kredytu" zgodnie z art. 10 ust. 2 lit. d) dyrektywy o umowach o kredyt konsumencki, a jakie kwoty występują jako "kwoty wypłaty" (Ck) przy obliczaniu rocznej stopy oprocentowania (zwanej dalej (...)) według formuły przedstawionej w załączniku I do dyrektywy o umowach o kredyt konsumencki, jeśli umowa kredytowa formalnie obiecuje wypłatę określonej kwoty pieniężnej, lecz równocześnie stanowi, że gdy tylko kredyt zostanie wypłacony wierzytelności kredytodawcy z tytułu opłaty za udzielenie kredytu i z tytułu pierwszej raty kredytowej (lub kolejnych) będą w pewnym zakresie potrącone z tej kwoty, a tym samym te potrącone kwoty w rzeczywistości nigdy nie zostaną wypłacone konsumentowi lub na jego rzecz, i pozostają cały czas w dyspozycji kredytodawcy? Czy zaliczenie tych kwot, które w rzeczywistości nie są wypłacane wpływa na wysokość obliczanego (...)?” Trybunał jak już zaznaczono kwotę wypłaty utożsamia z całkowitą kwota kredytu. Nie ma w tym zakresie jakiegokolwiek obszaru niepewności prawnej, tym bardziej, że Komisja Europejska również w wytycznych kwestie te w oparciu o dotychczasowe orzecznictwo, tłumaczyła.
Co więcej w wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 4 grudnia 2018 roku w sprawie o sygn. akt VII Aga 1387/18 (LEX nr 2685071) na podstawie art. 26 ust. 1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów z dnia 16 lutego 2007 roku (Dz. U. Nr 50, poz. 331 z późn. zm.) uznano za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, o której mowa w art. 24 ust. 1 i 2 pkt 3 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, bezprawne działania polegające na: podawaniu konsumentowi w umowie (...) nieprawdziwej informacji o wysokości rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, poprzez prezentowanie informacji o jej wysokości wyliczonej przy błędnym założeniu, że kredytowane koszty kredytu powinny zostać uwzględnione w kwocie wypłaty, o której mowa w załączniku nr 4 ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim, co może powodować lub powoduje wprowadzenie przeciętnego konsumenta w błąd i podjęcie przez niego decyzji, której inaczej by nie podjął, co stanowi nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 4 ust. 1 oraz art. 5 ust. 1 i 2 pkt 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz. U. Nr 171, poz. 1206) i nakazał zaniechanie jej stosowania.
Wskazano w tym orzeczeniu, że „parametr ten ( (...)) mógł mieć wpływ na decyzję konsumenta w przedmiocie zawarcia umowy. Jak wynika zaś z obliczeń Prezesa UOKiK odchylenie tego parametru przynajmniej w ramach działań opisanych w pkt VI.2 decyzji było duże, podczas gdy profesjonalny Przedsiębiorca powinien w sposób staranny obliczać wartość wskaźnika przekazywanego do wiadomości konsumentów, weryfikować poprawność stosowanych obliczeń i sprawdzać czy właściwie wypełnia obowiązki nałożone przez ustawodawcę (...). Z uwagi na specjalistyczną działalność Przedsiębiorcy, mającą daleko idące konsekwencje dla zaciągających u niego pożyczek konsumentów, wykluczone jest wprowadzanie konsumenta w błąd. Jednak Przedsiębiorca dopuszczał się na etapie kontraktu wprowadzania w błąd co do całkowitego kosztu pożyczki (pkt VI.1 decyzji) oraz proporcji pomiędzy całkowitą kwotą kredytu a całkowitym kosztem kredytu (pkt II.1 decyzji).” W sprawie tej Sąd oceniał umowę, w której koszty pożyczki ujęte były w całkowitej kwocie kredytu, ale to nie zmienia oceny, co tak naprawdę konsumentowi zostało wypłacone. Czytamy dalej, że „Niedozwolone praktyki dotyczą jednak rynku usług finansowych, a od przedsiębiorców działających na takim rynku wymaga się szczególnej solidności, uczciwości i prawości, stąd wszelkie odstępstwa i naruszenia słusznych interesów konsumentów zasługują na surowe sankcje, zwłaszcza, że działania Przedsiębiorcy ukierunkowane były na skłonienie konsumentów do zawarcia kontraktu (...). Sąd zaznaczył także, że kara pieniężna ma pełnić funkcję prewencji szczególnej i ogólnej, a więc być zarówno realną, odczuwalną dolegliwością dla ukaranego podmiotu, będącą reakcją na naruszenie przepisów, ale także wyraźnym ostrzeżeniem na przyszłość. Natomiast nienałożenie na Przedsiębiorcę kary bądź jej zmniejszenie, w ocenie Sądu, stałoby w sprzeczności z celami prewencyjnymi sankcji za niezastosowanie się powoda do obowiązujących wymagań prawa, jak również represyjno-wychowawczymi, zmierzającymi do wymuszenia na ukaranym przestrzegania reguł prawnych w przyszłości.” Tak samo sankcja kredytu darmowego, o której mowa w art. 45 ust. 1 u.k.k. również taki cel jak kary jak wyżej wskazany realizuje.
Co jeszcze istotniejsze pozwana była zobowiązana wskazać, w oparciu o jakie założenia obliczyła wartość (...). W kontekście wymogu sformułowania umowy w sposób jednoznaczny i zrozumiały (art. 29 ust. 3 u.k.k.) nie można uznać, aby pozwana spełniła ten obowiązek w zakresie wskazania całkowitej kwoty kredytu, ale również w zakresie założeń do obliczenia (...). Zgodnie z umową przyjęto, że pożyczka zostanie wypłacona w sposób, o jakim mowa w pkt 6 umowy (...), a z kolei w pkt 6 wskazano, że pożyczka zostanie wypłacona przelewem na wskazany rachunek. Nie jest zatem jasne obiektywnie dla konsumenta, od jakiej kwoty liczone będzie (...) czy od całkowitej kwoty kredytu/pożyczki czy od tzw. kwoty pożyczki.
Reasumując jest wręcz oczywiste, że pozwana uatrakcyjniła swoją ofertę poprzez zaniżenie wskaźnika (...) i nie podała w sposób jednoznaczny założeń, w oparciu o które wyliczono (...). Skoro bowiem odnosiła ten parametr do kwoty wyższej niż powinna to uzyskana wartość była niższa i to o wartości niepomijalne z punktu oceny interesu konsumenta w kontekście porównawczym dla innych ofert na rynku.
Pozostałe zarzuty przeciwko umowie były chybione.
Powódka zarzucała, że umowa pożyczki narusza przepis art. 30 ust. 1 pkt 10 u.k.k., który stanowi, że umowa o kredyt konsumencki powinna zawierać informację o innych kosztach, które konsument zobowiązany jest ponieść w związku z umową o kredyt konsumencki, w szczególności opłatach, prowizjach, marżach oraz kosztach usług dodatkowych, jeżeli są znane kredytodawcy, oraz warunki na jakich koszty te mogą ulec zmianie.
Umowa określała co prawda całkowitą kwotę kredytu, szacunkowy całkowity koszt kredytu, szacunkową wartość odsetek, koszt opłaty przygotowawczej, prowizji z tytułu udzielenia pożyczki, składki ubezpieczeniowej. Z tym, że jak już wyżej wskazano kwoty te zostały wskazanie przy przyjęciu błędnych założeń dotyczących całkowitej kwoty kredytu (kwoty wypłaconej). Natomiast pozostałe opłaty zostały szczegółowo określone w tabeli prowizji i opłat stanowiącej załącznik nr 3 do umowy – załącznik stanowił integralną część umowy, z którym konsument został zapoznany. Nie musiał być on od strony redakcyjnej elementem samej umowy. Nie ma żadnego dowodu, że pożyczkobiorca otrzymała tę Tabelę w niewłaściwej formie (ulotnej). Jest wręcz przeciwnie, gdyż konsumentka oświadczyła, że otrzymała m.in. ten załącznik do umowy. Umowa nie odnosiła w tym zakresie do tabeli dostępnej na stronie internetowej, w serwisie bankowości elektronicznej, przesłanej e-mailem lub wiadomością tekstową z hiperłączem do strony internetowej. Umowa nie odnosiła w tym zakresie do tabeli dostępnej na stronie internetowej, w serwisie bankowości elektronicznej, przesłanej e-mailem lub wiadomością tekstową z hiperłączem do strony internetowej. Stąd też rozważania dotyczące trwałego nośnika są jałowe, gdyż ewidentnie zarzuty w tym zakresie wynikają z użycia szablonowego ich przeniesienia z innego lub szeregu innych pozwów. Nadto w pkt 20. umowy w zakresie zmian opłat wprost odniesiono się do kierunku zmian wskaźnika średniorocznego cen towarów i usług ogłaszanego przez GUS, co jest wystarczająco klarowne dla przeciętnego konsumenta.
Zarzut naruszenia art. 30 ust. 1 pkt 10 u.k.k. powódka wiązała także z brakiem wskazania warunku determinującego zmianę kosztów kredytu w sytuacji skorzystania z sankcji kredytu darmowego. Z treści wskazanego przepisu nie wynika obowiązek zamieszczania treści art. 45 ust. 1 u.k.k. w treści umowy.
Kolejnym zarzutem powódki było naruszenie w umowie art. 30 ust. 1 pkt. 16 u.k.k, który stanowi, że umowa powinna określać prawo konsumenta do spłaty kredytu przed terminem. Według powódki w treści umowy nie określono procedury i warunków, na jakich koszty kredytu mogą ulec zmianie. Zarzut ten jest niezrozumiały, zwłaszcza, że ustawa w zacytowanym przepisie wymaga wyłącznie zawarcia informacji o prawie konsumenta do wcześniejszej spłaty kredytu i taka informacja w umowie została zawarta. Ustawa nie nakładała na kredytodawcę obowiązku zawierania w umowie szczegółowych informacji takich, jak procedura i warunki, na jakich mogą ulec zmianie koszty kredytu.
Kompletnie niezrozumiałe są sformułowane przez kwalifikowanego pełnomocnika powódki zarzuty naruszenia art. 30 ust. 1 pkt 12 u.k.k., których naruszenie nie stanowi przesłanki stosowania art. 45 ust. 1 u.k.k. Poza tym brak wyliczenia w umowie „kosztów sądowych i egzekucyjnych” jest zdaniem Sądu oczywiście bezzasadny również dlatego, że nie da się przewidzieć wysokości tych kosztów, gdyż są zależne od nieznanych w chwili zawierania umowy czynników (zależą od wysokości zadłużenia, wielokrotności stawek itp., jak też dość częstych w tej mierze zmian prawa lub jego interpretacji sądowej).
Kolejnym zarzutem powódki było sformułowanie umowy w taki sposób, że zawarta informacja o prawie odstąpienia do umowy sugeruje, że oświadczenie o odstąpieniu może zostać złożone wyłącznie na formularzu stanowiącym załącznik do umowy. Przekonanie, że tekst tego punktu sugeruje obowiązek wykorzystania otrzymanego przez kredytobiorcę wzoru odstąpienia jest niczym innym, jak subiektywną i to „nieżyczliwą” (jawnie stronniczą) wykładnią umowy, czy też nawet hipotezą przyjmującą za wiążący tylko najbardziej niekorzystny wariant interpretacyjny dla konsumenta, co jest jawnie sprzeczne z treścią art. 385 § 2 k.c. Z obiektywnego punktu widzenia nic w treści tego postanowienia umownego nie sugeruje obowiązku wskazywanego przez powódką. Nieprawdą jest, że w umowie nie opisano skutków odstąpienia od umowy: są one szczegółowo „rozpisane”. Gdyby w umowie posłużono się lakonicznym sformułowaniem sugerowanym w pozwie („ umowę […] traktuje się […] jakby nie była zawarta”) z pewnością zostałby podniesiony zarzut, że to niczego konkretnie nie tłumaczy i jest tylko żargonowym prawniczym ogólnikiem, bo nie wyjaśnia, „co się dzieje” po odstąpieniu od umowy (kto i co zwraca lub nie zwraca). Fakt dołączenia do umowy załącznika w postaci oświadczenia o odstąpieniu od umowy w żaden sposób nie narusza ustawy, a jest obowiązkiem ustawowym (art. 53 ust. 3 u.k.k.). Innymi słowy powódka zarzuca pozwanej, że ta naruszyła obowiązek informacyjny wykonując obowiązek ustawowy co jest oczywiście absurdalne. Jest oczywistym, że odstąpienie od umowy jest o wiele bardziej prawdopodobne po dostarczeniu konsumentowi wzoru takiego oświadczenia, niż gdyby konsument miał się domyślać, jakie elementy takie oświadczenie powinno zawierać. Zarzut ten okazał się więc niezasadny.
Zarzuty dotyczące oprocentowania kredytu są chybione w sposób oczywisty – zakładając ich formułowanie przez co najmniej przeciętnego konsumenta. Umowa wskazuje na podstawy zmian oprocentowania w taki sposób, w jaki jest to możliwe na potrzeby kontraktu konsumenckiego – nie da się tej kwestii zdaniem Sądu opracować redakcyjnie w wyraźnie lepszy sposób, o ile nie chodzi o naukowe rozważania, bo w takim wypadku oczywiście można by rozwinąć temat nawet w formie książkowej. „Stopa referencyjna Narodowego Banku Polskiego” jest prostym wskaźnikiem, który można bez najmniejszego trudu odnaleźć wprost (cyfrowo) w Internecie na oficjalnych (urzędowych) stronach Narodowego Banku Polskiego (nie jest tak, że stopa referencyjna NBP jest publikowana w formie odwołania to innych, kolejnych wskaźników – błędne i nieuprawnione jest więc powoływanie się przez powoda na wyrok (...) w sprawie C-66/19 dotyczącego łańcucha odwołań w prawie niemieckim). Nie można tego wskaźnika – przy zwyczajnym poziomie skupienia przeciętnego konsumenta – z niczym pomylić. Każda umowa kredytowa odwołuje się do pewnych zobiektywizowanych wskaźników makroekonomicznych – zmiennych w czasie – (co jest naturalne i dopuszczalne przez prawo), a w tym przypadku odwołanie jest prawidłowe, jednoznaczne, nie wprowadzające w błąd. Narodowy Bank Polski jest zdaniem Sądu instytucją rozpoznawalną w społeczeństwie polskim. Nie jest też tak, że z treści omawianego punktu miałoby wynikać, że organem decydującym „dowolnie” o zmianie oprocentowania jest zarząd Kasy – jest to subiektywna i niepoprawna interpretacja powódki – z umowy wyraźnie wynika, że zarząd jest organem obowiązanym do wydawania uchwał w danym przedmiocie, przy czym kryteria zmian oprocentowania mają umocowanie w prawidłowo określonych zobiektywizowanych wskaźnikach makroekonomicznych przewidzianych w umowie stron. W umowie zmianę wysokości oprocentowania uzależniono od zmiany stopy procentowej kredytu lombardowego NBP. Natomiast uchwała zarządu (...)-u w tym przedmiocie ma jedynie charakter techniczny. Umowa zawierała zobowiązanie do podjęcia uchwały o zmianie stopy procentowej w razie zmiany stawek referencyjnych NBP. (...) powódki w zakresie wykładni umowy jest sprzeczna nie tylko z jej treścią, ale także art. 385 § 2 k.c. Problematyka użytego w umowie „trwałego nośnika” jest także wyłącznie kwestią interpretacji – powódka twierdzi, że jest to pojęcie nieokreślone, natomiast zdaniem Sądu jest to pojęcie poprawne, któremu po prostu trudno coś zarzucić: trwały to taki, który jest nieulotny i nieedytowalny (np. tekst wydruku na papierze, plik typu nieedytowalnego: np. .pdf, .jpg). Niepokój powódki, czy na pewno wykonując umowę kredytodawca będzie używał trwałego nośnika zdaje się być przykładem obawy daleko na wyrost – nie przedstawiono żadnych dowodów, które miałby taką daleko posuniętą obawę choćby uprawdopodabniać. Zarzut dotyczący użytego w umowie pojęcia „wskaźnika cen towarów i usług ogłaszanych przez Prezesa GUS” jest niezasadny z identycznych podstaw jako ten dotyczący „stopy referencyjnej Narodowego Banku Polskiego” – sporny wskaźnik jest publikowany w urzędowych publikatorach (od dziesięcioleci) w formie bezpośredniej (cyfrowo), bez dalszych odwołań i jest niemożliwy do pomylenia z innym. Należy też podkreślić, że publikacja określonych wskaźników makroekonomicznych w Internecie nie jest niczym niezwykłym, skoro obecnie nawet wszystkie akty prawne (oraz wyroki Trybunału Konstytucyjnego) mają tylko taką formę ogłoszenia.
Oczekiwanie od pożyczkodawcy wyjaśniania każdego pojęcia jest rozumowaniem na tyle niebezpiecznym, że w zasadzie zakwestionować można byłoby każde nawet najbardziej trywialne pojęcia, łącznie z pojęciami użytymi do wyjaśnienia danego pojęcia. Umowa pożyczki nie jest skróconym kursem prawa cywilnego. Ustawodawca w ustawie kredytu konsumenckiego precyzyjnie wskazuje na obligatoryjne elementy umowy. Cała zresztą systematyka prawa stanowionego zakłada, że używane w tekstach ustaw pojęcia są zrozumiałe, a w razie konieczności wyjaśnia je w ramach definicji legalnych. Idąc tokiem rozumowania strony powodowej obiektywnie dla Sądu niezrozumiałe powinno być użycie w pozwie skrótu np. (...), co tylko unaocznia brak sensu i celowości tych zarzutów. W umowie wprost wskazano, czy oprocentowanie jest stałe czy zmienne i na jakich warunkach może ulec zmianie. Nie doszło więc do jakichkolwiek naruszeń w tym zakresie.
Chybiony okazał się zarzut nieważności umowy powierniczego przelewu wierzytelności.
Wskazać należało, że legitymacja czynna powódki wynikać miała z niekwestionowanej co do formy umowy cesji wierzytelności regulowanej w art. 509 § 1 k.c., zgodnie z którą wierzyciel może bez zgody dłużnika przenieść wierzytelność na osobę trzecią (przelew), chyba że sprzeciwiałoby się to ustawie, zastrzeżeniu umownemu albo właściwości zobowiązania.
Sąd dopuścił prawną możliwość złożenia oświadczenia o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego po przelewie wierzytelności przyszłej, tym bardziej w ramach powierniczego przelewu wierzytelności (nie wskazano tego wprost w tytule umowy, ale wskazano, że celem cesji jest windykacja należności). Co do zasady przy takiej umowie interesy konsumenta nie doznają przez to uszczerbku, a mogą nawet zyskać; przykładem tego jest właśnie przelew w celu inkasa. Konsument, powierzając profesjonalnemu podmiotowi ściągnięcie wierzytelności mającej swe źródło w klauzuli abuzywnej, ma większe szanse na jej wyegzekwowanie, niż gdyby działał samodzielnie w stosunku do przedsiębiorcy, który stosował wobec niego niedozwolone praktyki. Cesja nie zagraża interesom dłużnika, dla którego bez znaczenia jest, na czyją rzecz zwróci ewentualnie nienależnie pobrane środki pieniężne (zob. np. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 6 kwietnia 2018 r., III CZP 114/17, OSNC 2019, nr 3, poz. 26, z dnia 7 maja 2004 r., III CSK 563/02, OSNC 2005, z. 5, poz. 88, i z dnia 24 maja 2007 r., V CSK 23/07, OSNC 2008, nr 7-8, poz. 89).
Istota powierniczego przelewu wierzytelności polega na sytuacji, gdzie wierzyciel pierwotny (powierzający) w oparciu o zmodyfikowaną konstrukcję przelewu, udziela zlecenia wierzycielowi wtórnemu (przejmującemu), aby ten we własnym imieniu, lecz na rzecz wierzyciela pierwotnego (powierzającego) wyegzekwował wierzytelność od dłużnika a następnie wydał ją powierzającemu po zatrzymaniu należnego wierzycielowi wtórnemu (przejmującemu) na podstawie umowy powierniczego przelewu wierzytelności dyskonta. Wierzyciel pierwotny (powierzający) nie zawiera z wierzycielem wtórnym (przejmującym) umowy zlecania na windykację należności i nie udziela wierzycielowi wtórnemu (przejmującemu) na podstawie takiej umowy pełnomocnictwa, lecz przelewa do jego majątku wierzytelność w celu jej realizacji od dłużnika. Wierzyciel wtórny (przejmujący) zobowiązany jest, na podstawie stosunku wewnętrznego łączącego go z wierzycielem pierwotnym (powierzającym) określonym w umowie powierniczego przelewu wierzytelności w celu jej realizacji, wydać mu każdą proporcjonalną część zrealizowanej wierzytelności, którą wierzyciel wtórny (przejmujący) odzyska od dłużnika. Umowa powierniczego przelewu wierzytelności powoduje w dniu jej zawarcia powstanie skutku rozporządzającego umowy zgodnie z art. 509 i następnych k.c. i powoduje przejście należności ewidencjonowanej w bilansie wierzyciela pierwotnego (powierzającego) do majątku wierzyciela wtórnego (przejmującego). Wierzyciel pierwotny (powierzający) powierniczo przelewa na wierzyciela wtórnego (przejmującego) należność w celu jej realizacji uzyskując w zamian warunkowe zobowiązanie wierzyciela wtórnego (przejmującego), że ten przekaże na rzecz wierzyciela pierwotnego (powierzającego) określoną w umowie powierniczego przelewu wierzytelności równowartość należności ze zrealizowanej części wierzytelności. Warunkiem jednak wymagalności zobowiązania wierzyciela wtórnego i przejmującego) wobec wierzyciela pierwotnego (powierzającego) jest fakt zrealizowania wierzytelności przelanej (bez względu na sposób realizacji wierzytelności: sprzedaż, zamiana świadczenia, etc.) w taki sposób, że zobowiązanie dłużnika wygasa. Umowa taka jest znana i dopuszczalna na gruncie prawa polskiego. Na uwagę zasługuje także wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 2011 roku w sprawie IV CNP 103/10 (LEX nr 1129139), gdzie Sąd ten wypowiedział się o dopuszczalności konstrukcji przelewu powierniczego w celu ściągnięcia wierzytelności. W wyroku z dnia 6 maja 2004 roku w sprawie II CK 252/03 ( LEX nr 585754) Sąd Najwyższy wskazał m.in., że istotnym celem umów o powierniczy przelew wierzytelności jest z reguły ściągnięcie wierzytelności od dłużnika przez jej nabywcę (cesjonariusza) i następnie przekazanie należności wierzycielowi (cedentowi). Zdaniem tego Sądu konstrukcja takiej umowy powierniczego przelewu w celu wyegzekwowania wierzytelności polega na tym, że wierzyciel przelewa wierzytelność na zleceniobiorcę (cesjonariusza) przede wszystkim po to, aby ten ostatni ściągnął należność od dłużnika i wydał pierwotnemu wierzycielowi (cedentowi) uzyskane świadczenie, ale z zachowaniem określonych umową reguł. Cesjonariusz jako powiernik powinien zatem stosować się do wskazówek zleceniodawcy (cedenta), bowiem ten pierwszy działa wprawdzie w imieniu własnym, ale z gospodarczego punktu widzenia na rachunek zleceniodawcy (cedenta). Wskazany wyżej cel umowy o powierniczym przelewie na powodową spółkę wierzytelności nie może pozostać bez wpływu na wynik interpretacji wyrażonej w tej umowie woli stron, bowiem do uwzględniania celu umowy jednoznacznie zobowiązuje przecież ustawodawca w art. 65 § 2 k.c. Interpretacja taka nie pozostaje także bez wpływu na ten proces, bowiem przelew powierniczy dokonany umową nr (...) według woli stron tej umowy był jedynie narzędziem dla osiągnięcia podstawowego celu tej umowy, jakim było wyegzekwowanie na rzecz pożyczkobiorcy wierzytelności przysługującej mu od pozwanej (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 20.12.2012 r., I ACa 432/12, LEX nr 1281046).
Jak wskazuje się w orzecznictwie także w przypadku przelewu wierzytelności cena może zostać ustalona w oparciu o art. 535 k.c. (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 28 października 2015 r., I ACa 544/15, LEX nr 1927521), a więc przez wskazanie podstaw do jej ustalenia. W niniejszym przypadku podstawami ustalenia zarówno ceny, jak i wynagrodzenie konsumentki zostały określone za pomocą wyegzekwowanej kwoty oraz procentowego stosunku, a jakim wyegzekwowana należność przypada każdej ze stron.
W tego typu umowach nie jest możliwe jednoznaczne ustalenie terminu rozliczenia cedenta i cesjonariusza, albowiem zależy to od zdarzeń od nich niezależnych. Nawet zachowanie należytej staranności przez cesjonariusza działającego w swoim imieniu, ale na rzecz cedenta za wynagrodzeniem odniesionym do wysokości odzyskanej wierzytelności, nie pozwala przewidzieć terminu zapadnięcia wyroku, jeśli wezwanie do zapłaty nie było skuteczne, postawy dłużnika, w tym w toku postępowania egzekucyjnego, czy też samego terminu wyegzekwowania należności. Stąd wskazanie 14-dniowego terminu na rozliczenie się wierzyciela przejmującego z wierzycielem pierwotnym jest rozsądnym terminem, uwzględniającym interesy obu stron tej umowy.
Sąd nie widział również podstaw do uznania, że umowa cesji określała wynagrodzenie cesjonariusza w sposób nieekwiwalentny do jej charakteru. Rzeczą pożyczkobiorcy był wybór podmiotu, który w jego imieniu uzyska przysługującą mu potencjalnie wierzytelność. Z tego tytułu nie poniósł żadnych kosztów wstępnych, a zostały one po stronie powódki (np. opłata od pozwu, wynagrodzenie pełnomocnika), podobnie jak całe związane z tym ryzyko prowadzenia postępowania sądowego. Powyższe okoliczności uzasadniają pobranie przez powódkę 50 % ewentualnie uzyskanego świadczenia od pozwanej (przysługującego pierwotnie pożyczkobiorcy).
Jak już wspomniano, nawet znaczna część kwalifikowanych pełnomocników nie zgłębiła dostatecznie problematyki sankcji kredytu darmowego, o której mowa w art. 45 ust. 1 u.k.k., a co wynika ze stosunkowo sporadycznego podnoszenia tego zarzutu przy analogicznych umowach pożyczek lub kredytów. Przedmiot umowy został określony literalnie w sposób niebudzący wątpliwości. Podważanie treści tej umowy bazujące na uznaniu, że konsument nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie środki uzyska w razie korzystnego przebiegu procesu windykacyjnego prowadzonego przez powódkę jest chybiony. Cel konsumentki był jasny – odzyskanie środków w takiej wysokości, w jakiej będzie to możliwe z podziałem tych środków po połowie na powódkę i jego samego. Ponownie analogicznie należy odnieść się do masowo wytaczanych powództw dotyczących tzw. spraw frankowych. Również w tych sprawach nierzadko konsumenci nie posiadają specjalistycznej wiedzy prawnej dotyczącej ich roszczenia. Dotyczy to zresztą szeregu spraw cywilnych. Skoro konsument powierza prowadzenie swojej sprawy specjalistycznemu podmiotowi, zwłaszcza gdy jest mało prawdopodobne, aby samodzielnie wytoczył powództwo, to nie należy oczekiwać, aby ważność umowy uzależniona była od posiadania kompletnej wiedzy dotyczącej zawiłych aspektów jego sprawy. Przecież gdyby tak było, konsument nie korzystałby z usług powódki.
Wysokość roszczenia wynika z rozliczenia pozwanej z k. 41. Suma odsetek na wskazaną w pozwie datę wyniosła 12.968,49 zł. Z rozliczenia tego wynikać miałoby również, że pożyczka została spłacona w całości, a jednocześnie w pozwie wskazano, że nie doszło do całkowitej spłaty pożyczki. W tej sytuacji Sąd wziął pod uwagę kontekst art. 49 ust. 1 u.k.k., w tym znaczeniu, że konsumentka nie miała obowiązku zapłaty całości prowizji w momencie zawierania umowy, a z każdą kolejną ratą uiszczała proporcjonalnie część prowizji. Skoro umowa zawarta została na 2.526 dni, to do dnia 16 maja 2023 roku upłynęło 1.015 dni. Jeżeli zatem całości umowy odpowiadała kwota 7.488,00 zł prowizji, to do wskazanej daty (za 1.015 dni) pożyczkobiorczyni uiściła kwotę 3.008,83 zł.
Zupełnie nieuzasadnione jest przyjęcie, że pożyczkobiorczyni uiściła całą należną prowizję w momencie zawierania umowy w świetle twierdzeń o braku podstaw do pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytu. Wzajemne sprzeczne jest twierdzenie, że pożyczkobiorca uiścił prowizję w pełnej wysokości, a jednocześnie została skredytowana, co jest przecież zasadniczą kwestią dla ustalenia istnienia przesłanek z art. 45 ust. 1 u.k.k. Można byłoby uznać, że pożyczkobiorczyni zapłaciła całą prowizję tylko przy twierdzeniu, że pożyczkodawca faktycznie udostępnił pożyczkobiorczyni również kwotę skredytowanych kosztów pożyczki, którymi to zapłacił prowizję. To prowadziłoby jednak do nie uwzględnienia nie części, a całego roszczenia.
Ewentualną podstawą zwrotu reszty uiszczonej prowizji w ramach wcześniejszej spłaty, na co wprost żadna ze stron nie wskazuje, będzie art. 52 u.k.k. Nie jest jednak wiadomo, kiedy miałoby dojść do spłaty pożyczki w całości.
Mając na uwadze całokształt powyższych okoliczności Sąd doszedł do przekonania, że powództwo na podstawie art. 410 § 1 k.c. w zw. z art. 405 k.c. zasługiwało na uwzględnienie do kwoty 12.980,49 zł (tj. w zakresie uiszczonych do dnia 16 maja 2023 roku odsetek umownych kapitałowych w kwocie 12.968,49 zł oraz prowizji w kwocie 3.008,83 zł). W pozostałym zakresie powództwo nie mogło zostać uwzględnione jako nieudowodnione i należało je oddalić na podstawie tych samych przepisów stosowanych a contrario.
Na podstawie art. 481 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 455 k.c. od zasądzonej kwoty należały się odsetki ustawowe za opóźnienie od dnia 3 września 2023 roku, tj. po upływie terminu określonego w wezwaniu do zapłaty i przy zastosowaniu art. 321 k.p.c. – odsetki wymagalne były już od dnia 2 września 2023 roku.
O kosztach procesu Sąd orzekł w punkcie 2. wyroku na podstawie art. 100 k.p.c. w zw. z § 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 roku w sprawie opłat za czynności adwokackie/radców prawnych (Dz.U.2015.1800 (...) ze zm.).
Powódka wygrała proces w 78 %, pozwana – w 22 %. Koszty poniesione przez powódkę to opłata sądowa od pozwu (1.023,00,00 zł), opłata za czynności kwalifikowanego pełnomocnika w stawce minimalnej (3.600,00 zł) zgodnie z § 2 pkt 5 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dz.U.2015.1804 ze zm.) oraz opłata skarbowa od pełnomocnictwa (17,00 zł). Iloczyn sumy tych kosztów (4.640,00 zł) do udziału, w jakim powódka wygrała proces wyniósł 3.619,20 zł.
Natomiast koszty poniesione przez pozwaną to opłata za czynności kwalifikowanego pełnomocnika w stawce minimalnej identycznej jak u strony przeciwnej (3.600,00 zł) z tym, że na podstawie analogicznego Rozporządzenia tyle, że dotyczącego adwokatów oraz opłata skarbowa od pełnomocnictwa (17,00 zł). Iloczyn sumy tych kosztów (3.617,00 zł) do udziału, w jakim pozwana wygrała proces wyniósł 795,74 zł.
Bezwzględna różnica wskazanych wyżej iloczynów, tj. 2.823,46 zł zasądzona została w punkcie 3. wyroku na korzyść powódki.
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy w Gdyni
Osoba, która wytworzyła informację: SSR Małgorzata Nowicka- Midziak
Data wytworzenia informacji: