I C 594/23 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Rejonowy w Gdyni z 2024-02-22
Sygn. akt I C 594/23
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 22 lutego 2024 r.
Sąd Rejonowy w Gdyni I Wydział Cywilny
w składzie następującym:
Przewodniczący: SSR Małgorzata Nowicka-Midziak
po rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym w dniu 22 lutego 2024 r. w G.
sprawy z powództwa (...) Sp. z o.o. z siedzibą w L.
przeciwko Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej im. F. S. z siedzibą w G.
o zapłatę
1. oddala powództwo;
2. zasądza od powoda na rzecz pozwanego kwotę 3617 zł. (trzy tysiące sześćset siedemnaście złotych) wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia orzeczenia do dnia zapłaty.
Sygn. akt I C 594/23
UZASADNIENIE
(wyroku z dnia 22 lutego 2024 roku – k. 87)
Powód (...) sp. z o.o. z siedzibą w L. domagał się od pozwanej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. F. S. z siedzibą w G. zapłaty kwoty 30.975,13 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 2 czerwca 2023 do dnia zapłaty, a także zasądzenia na swoją rzecz kosztów procesu według norm przepisanych.
Wartość przedmiotu sporu stanowiła łączna suma kosztów kredytu poniesionych przez kredytobiorcę w czasie faktycznego trwania umowy kredytowej, podlegających zwrotowi z tytułu sankcji kredytu darmowego.
Legitymację procesową powód wywodził z umowy cesji zawartej z konsumentem, a także udzielonego mu przez konsumenta pełnomocnictwa do złożenia oświadczenia o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego.
(pozew – k. 3-12)
Pozwana w odpowiedzi na pozew wniosła o oddalenie powództwa i zasądzenie na swoją rzecz kosztów procesu według norm przepisanych.
Pozwana zaprzeczyła, aby zawarta z konsumentem umowa zawierała opisane w pozwie naruszenia ustawy o kredycie konsumenckim. Sankcja powinna być stosowana proporcjonalnie.
(odpowiedź na pozew – k. 47-58)
Stan faktyczny:
Dnia 21 kwietnia 2017 roku doszło do zawarcia umowy pożyczki nr (...) pomiędzy pozwaną Spółdzielczą Kasą Oszczędnościowo-Kredytową im. F. S. w G. a J. B.. Umowa została zawarta na okres od dnia 21 kwietnia 2017 roku do dnia 21 kwietnia 2024 roku. Całkowita kwota kredytu wynosiła 35.486,42 zł i nie obejmowała kredytowanych kosztów pożyczki. Do umowy wprowadzono także pojęcie tzw. „kwoty pożyczki” wynoszącej 57.000,00 zł, stanowiącej sumę całkowitej kwoty pożyczki oraz jej kosztów. Oprocentowanie pożyczki było zmienne i w dniu zawarcia umowy wynosiło 9,85 % w skali roku.
W pkt. 12. umowy określono rzeczywistą roczną stopę oprocentowania kredytu na 30,46 % oraz całkowitą kwotę do spłaty w dniu zawarcia umowy na 79.136,69 zł wraz z podaniem założeń, w oparciu o które ją wyliczono:
a) wyliczenie (...) zostało dokonane przy uwzględnieniu terminu trwania umowy oraz całkowitego kosztu kredytu, o jakim mowa w pkt 17. umowy,
b) umowa pożyczki będzie obowiązywać przez czas, na jaki została zawarta oraz kasa i pożyczkobiorca wypełnią zobowiązania wynikające z umowy w terminach określonych w umowie,
c) pożyczka wypłacona została w sposób, o jakim mowa w pkt 6 umowy, a kwoty spłat będą zgodne z harmonogramem stanowiącym załącznik nr 2 do umowy,
d) datą początkową będzie data wypłaty pożyczki,
e) odstępy czasu pomiędzy datami używanymi w obliczeniach przyjęto według rzeczywistych terminów płatności rat, uwzględniając różną liczbę dni pomiędzy spłatami wynikającą z różnej liczby dni miesiąca,
f) wynik podaje się z dokładnością do co najmniej jednego miejsca po przecinku (…).
W pkt 6. z kolei podano, że pożyczka zostanie wypłacona przelewem na wskazany rachunek w całości w dniu podpisania umowy.
Szacowany całkowity koszt kredytu określono na kwotę 43.650,27 zł. Szacunkowa wartość odsetek wyniosła 22.136,69 zł.
Prowizja za udzielenie pożyczki wynosiła 13.680,00 zł. Oprócz niej pożyczkobiorca został obciążony kosztem składki ubezpieczeniowej 7.810,93 zł oraz opłaty za przelew składki ubezpieczeniowej 22,65 zł.
Umowa zawarta została według wzorca oznaczonego jako „P/U/K./2.9a”.
(dowód: umowa – k. 19-24, harmonogram – k. 67-68)
Przy zawarciu umowy pożyczki pożyczkobiorca na przygotowanym przez pozwaną wzorze oznaczonym jako „R/F/D.-G.-P./1.4” złożył dyspozycję polecenia przelewu wewnętrznego w kwocie 13.800,00 zł tytułem „Prowizja dot. Zobowiązania nr (...)”.
(dowód: dyspozycja – k. 64)
Wobec tego dnia 21 kwietnia 2017 roku o tej samej godzinie (13:28) wypłacono na rachunek pożyczkobiorcy kwotę 57.000,00 zł, a jednocześnie pobrano z niej kwotę m.in. 13.680,00 zł z tytułu prowizji.
(dowód: zestawienie operacji – k. 65-66v.)
Dnia 14 stycznia 2023 roku doszło do zawarcia pomiędzy pożyczkobiorcą J. B. a powodem (...) sp. z o.o. w L. umowy przelewu wierzytelności nr (...), której przedmiotem miały być wszelkie wierzytelności pieniężne obecne i przyszłe wraz z wszystkimi przynależnymi do wierzytelności prawami (m.in. odsetki za zwłokę i opóźnienie) wynikające z wyżej wskazanej umowy pożyczki. Wierzytelność – będąca przedmiotem przelewu – obejmowała w szczególności wierzytelności istniejące i przyszłe wynikające z: zastosowania tzw. sankcji kredytu darmowego na podstawie art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim, wierzytelności o zwrot wszelkich nienależnie pobranych kosztów i opłat, wierzytelności powstałe w związku z zastosowaniem przez dłużnika abuzywnych postanowień umownych, np. zbyt wysokich pozaodsetkowych kosztów kredytu, w tym prowizji, wierzytelności o zwrot kosztów kredytu w związku z wcześniejszą spłatą kredytu (§ 1). Cesjonariusz zobowiązał się do przekazania cedentowi 20 % wyegzekwowanego od dłużnika świadczenia obejmującego należność główną w terminie 14 dni od zaksięgowania środków na koncie cesjonariusza (§ 3 ust. 1). Wynagrodzenie cesjonariusza wynosiło 80 % od wyegzekwowanego świadczenia od dłużnika (§ 3 ust. 2). W przypadku braku możliwości skutecznego wyegzekwowania nabytej przez cesjonariusza wierzytelności w całości lub w części, wierzytelność będąca przedmiotem umowy zostaje przeniesiona w całości lub w odpowiedniej części z cesjonariusza na cedenta (tzw. przelew zwrotny wierzytelności), a umowa wygasa (§ 3 ust. 5).
(dowód: umowa cesji – k. 29-30)
Jednocześnie pożyczkobiorca udzieliła powodowi pełnomocnictwa m.in. do złożenia oświadczenia wynikającego z art. 45 u.k.k., przewidującego sankcję tzw. kredytu darmowego w odniesieniu do wyżej wskazanej umowy.
(dowód: pełnomocnictwo – k. 32)
Pismem z dnia 25 kwietnia 2023 roku powód – w imieniu pożyczkobiorcy – złożył pozwanej oświadczenie o skorzystaniu z sankcji tzw. kredytu darmowego na podstawie art. 45 u.k.k. w odniesieniu do przedmiotowej umowy. Jednocześnie powód wezwał pozwaną do zapłaty kwoty 34.668,73 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie – w terminie 30 dni od otrzymania pisma.
(dowód: reklamacja wraz z oświadczeniem – k. 35-37)
Pismo doręczono pozwanej dnia 2 maja 2023 roku.
(dowód: potwierdzenie nadania – k. 38, wydruk z systemu śledzenia przesyłek – k. 39)
Na dzień 8 marca 2023 roku na poczet spłaty wskazanej wyżej umowy pożyczkobiorca wpłacił zgodnie z informacją pozwanej łącznie kwotę 62.388,03 zł, z czego:
a) 41.399,30 zł zaliczono na kapitał,
b) 20.988,73 zł zaliczono na odsetki.
(dowód: rozliczenie – k. 26-27)
Sąd zważył, co następuje:
Powyższy stan faktyczny zasadniczo był bezsporny pomiędzy stronami, zaś rozstrzygnięcie sprawy zależało głównie od prawnej oceny ustalonych wyżej okoliczności faktycznych.
Oceniając zebrany materiał dowodowy Sąd nie znalazł podstaw, aby kwestionować autentyczność dokumentów przedstawionych przez strony. Zważyć bowiem należało, że żadna ze stron nie podniosła w toku niniejszego postępowania zarzutów co do autentyczności tych dokumentów, a nadto wymienione powyżej dokumenty zostały podpisane i nie noszą żadnych znamion podrobienia czy przerobienia. Dodatkowo, Sąd miał na uwadze, że żadna ze stron nie zaprzeczyła, że osoby podpisane pod wyżej wskazanymi dokumentami nie złożyły oświadczeń w nich zawartych. Spór zasadniczo koncentrował się na wykładni prawa.
Podstawę prawną powództwa stanowił art. 410 § 1 k.c. w zw. z art. 405 k.c. Jak stanowi ten ostatni, kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości. Przepis ten stosuje się w szczególności do świadczenia nienależnego.
Jak stanowi art. 45 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim (Dz.U. z 2016 r. poz. 1528 t.j.) w przypadku naruszenia przez kredytodawcę art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1-8, 10, 11, 14-17, art. 31-33, art. 33a i art. 36a-36c konsument, po złożeniu kredytodawcy pisemnego oświadczenia, zwraca kredyt bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie.
Sankcja kredytu darmowego polega zatem na uprawnieniu konsumenta do spłaty kredytu bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy. Art. 45 u.k.k. implementuje art. 23 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylając dyrektywę Rady 87/102/EWG (Dz.U.UE L z dnia 22 maja 2008 r.), która to dyrektywa nakazuje stosowanie skutecznych, proporcjonalnych i odstraszających sankcji, mających zastosowanie w przypadku naruszenia przepisów krajowych przyjętych zgodnie z tą dyrektywą. Przepis prawa krajowego nie wynika więc bezpośrednio z wyżej wskazanej dyrektywy w tym sensie, że nie jest tłumaczeniem zawartego w niej przepisu. Instytucja sankcji kredytu darmowego, o której mowa w art. 45 u.k.k. została ustanowiona w polskim porządku prawnym w wykonaniu obowiązku wynikającego z art. 23 dyrektywy 2008/48/WE.
Warto jednak zwrócić uwagę, że regulacja ta nie jest nowa w polskim porządku prawnym. Funkcjonowała w art. 15 poprzedniej ustawy o kredycie konsumenckim z dnia 20 lipca 2001 roku i również stanowiła implementację dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki. Kolejna ustawa – aktualnie obowiązująca – w znacznej mierze zmierzać miała do harmonizacji przepisów państw członkowskich UE.
Przepis jest więc wyrazem realizacji obowiązków, do których Rzeczpospolita Polska zobowiązała się jako państwo członkowskie. Musi być on interpretowany zgodnie z podstawowymi regułami wykładni, a zatem w pierwszej kolejności należy wziąć pod uwagę literalne brzmienie przepisu. Natomiast pozostałe reguły skupione na duchu i celu dyrektywy powinny potwierdzać poprawność rozumienia znaczenia tekstu prawnego, co wynika z treści dalszych rozważań.
Jak wskazał bowiem Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 12 grudnia 2019 roku (III CZP 45/19, OSNC 2020/10/83) w powołaniu na wyrok (...) z dnia 13 listopada 1999 roku, w sprawie C-106/89, w którym ten wskazał, że wynikające z dyrektywy zobowiązanie państw członkowskich do osiągnięcia rezultatu przewidzianego przez dyrektywę, podobnie jak przewidziany na mocy art. 5 Traktatu (przenumerowanego przez Traktat z Amsterdamu na art. 10 WE [a po wejściu w życie Traktatu z Lizbony – na art. 4 ust. 3 (...)]) obowiązek podjęcia wszelkich właściwych środków ogólnych lub szczególnych w celu zapewnienia wykonania tego zobowiązania, ciąży na wszystkich organach państw członkowskich, w tym, w ramach ich jurysdykcji, również na sądach. Wynika stąd, że stosując prawo krajowe, bez względu na to, czy sporne przepisy zostały przyjęte przed czy po wydaniu dyrektywy, sąd krajowy, który musi dokonać jej wykładni, powinien tego dokonać, tak dalece jak to tylko możliwe, zgodnie z brzmieniem i celem dyrektywy, po to, by osiągnąć przewidywany przez nią rezultat, i w ten sposób zastosować się do wymogów przepisu art. 189 akapit trzeci Traktatu (przenumerowanego przez Traktat z Amsterdamu na art. 249 akapit trzeci WE (a po wejściu w życie Traktatu z Lizbony – na art. 288 akapit czwarty (...)).
Wskazać również należało, że Dyrektywa wiąże każde Państwo Członkowskie, do którego jest kierowana, w odniesieniu do rezultatu, który ma być osiągnięty, pozostawia jednak organom krajowym swobodę wyboru formy i środków. Nie wiąże natomiast podmiotów prawa krajowego, jednakże mogą one na podstawie tych dyrektyw oczekiwać kierunku prac legislacyjnych czy dokonywać interpretacji prawa (w tym w oparciu o wytyczne interpretacyjne) i przykładowo konstruować wzorce umowne.
Jak wskazał P. R. w glosie do uchwały Sądu Najwyższego z dnia 29 października 2012 roku I KZP 15/12 (Prokuratura i Prawo 2014, nr 1, s. 169-180): „Wykładnia językowa stanowi bowiem najważniejszy sposób interpretacji prawa, co jest oczywistą konsekwencją niemożności ignorowania przez ustawodawcę normalnego, powszechnie przyjętego znaczenia użytych wyrazów (Por. M. Cieślak, Polska procedura karna. Podstawowe założenia teoretyczne, Warszawa 1984, s. 172-173). Począwszy od lat 90. XX w. zasada prymatu wykładni językowej jest akceptowana w orzecznictwie sądów polskich i od tego czasu ujmuje się ją jako kanon wykładni tekstów prawnych (por. obszerne uwagi wraz z przytoczeniem orzecznictwa L. Morawskiego (Zasady wykładni prawa, Toruń 2010, s. 72-81), jak również przykładowo: J. Wróblewski, Rozumienie prawa i jego wykładnia, Wrocław 1990, s. 86; K. Płeszka, Językowe znaczenie tekstu prawnego jako granica wykładni, (w:) Zirk-Sadowski (red.), Filozoficzno-teoretyczne problemy sądowego stosowania prawa, Łódź 1997, s. 71). Nie można przyjmować założenia, że rezultat językowej interpretacji tekstu przepisu, w wypadku gdy nie odpowiada poglądom interpretatora, jest niezgodny z intencją prawodawcy (w tym unijnego – przypis Sądu). Rezultat ten może korespondować z jednym z ewentualnych sposobów rozwiązania określonej kwestii prawnej, przy tym niekoniecznie najbardziej optymalnym, nawet z obiektywnego punktu widzenia. Ale to jeszcze nie upoważnia do odrzucenia wyników wykładni językowej, bowiem na straży jej pierwszeństwa stoi fundamentalny argument odwołujący się do państwa prawa. Obywatele mają bowiem prawo działać w zaufaniu przede wszystkim do tego, co zostało w tekstach prawnych napisane, a nie do tego, co prawodawca zamierzał czy chciał osiągnąć. Trafnie wyraża się w tym kontekście wątpliwość, jak obywatel może przewidzieć rezultat wykładni, gdy interpretator będzie odstępował od wykładni językowej i opierał się na wykładni systemowej i funkcjonalnej (B. B., Szkice z wykładni prawa podatkowego, G. 2002, s. 29). Z tych względów odrzucenie rezultatu wykładni językowej nie może nastąpić tylko z tego powodu, że interpretator uznaje, iż bardziej celowe i sensowne byłoby inne rozwiązanie danej kwestii, ale dopiero wtedy, gdy zostanie wykazane, iż sens językowy przepisu prowadzi do absurdu, jest ewidentnie sprzeczny z wartościami konstytucyjnymi lub innymi powszechnie akceptowanymi wartościami, dając efekt rażąco niesłuszny, niesprawiedliwy, nieracjonalny lub niweczący ratio legis przepisu, albo w sytuacji oczywistego błędu legislacyjnego.”
Z kolei M. R. w artykule „Poziom związania interpretacji wynikami wykładni językowej” (Acta Erasmiana VII pt. "Z badań nad prawem i administracją" pod red. Mirosława Sadowskiego, Wrocław 2014, s. 323-325) powołuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 28 czerwca 2000 roku w sprawie o sygn. akt K 25/99 (OTK 2000, Nr 5, poz. 141), w którym stwierdzono, że: „W państwie prawnym interpretator musi zawsze w pierwszym rzędzie brać pod uwagę językowe znaczenie tekstu prawnego. Jeżeli językowe znaczenie tekstu jest jasne, wówczas – zgodnie z zasadą clara non sunt interpretanda – nie ma potrzeby sięgania po inne, pozajęzykowe metody wykładni. W takim wypadku wykładnia pozajęzykowa może jedynie dodatkowo potwierdzać, a więc wzmacniać, wyniki wykładni językowej wykładnią systemową czy funkcjonalną. Podobnie ma się rzecz z wykładnią tekstów prawnych, których sens językowy nie jest jednoznaczny z tego względu, że tekst prawny ma kilka możliwych znaczeń językowych, a wykładnia funkcjonalna (celowościowa) pełni rolę dyrektywy wyboru jednego z możliwych znaczeń językowych. W obu wypadkach interpretator związany jest językowym znaczeniem tekstu prawnego, znaczenie to stanowi zawsze granicę dokonywanej przez niego wykładni. (por. także wcześniejszy wyrok TK z 8.6.1999 r., SK 12/98, OTK 1999, Nr 5, poz. 96). Analogiczne stanowisko zajmuje SN (wyr. SN z 8.5.1998 r., I CKN 664/97, OSNC 1999, Nr 1, poz. 7; post. z 1.7.1999 r., V KZ 31/99, OSNKW 1999, Nr 9–10, poz. 63; uchw. SN z 20.6.2000 r., I KZP 16/00, OSNKW 2000, Nr 7, poz. 860.). Argumentuje dalej: „O przedstawionej sytuacji L. M. mówi, jako o „okoliczności braku ustalenia absolutnego porządku preferencji”, który skutkuje w konkretnych, uzasadnionych okolicznościach pewnymi odstępstwami. W celu rozwiania wskazanych powyżej wątpliwości, interpretator może skorzystać z dyrektyw wykładni systemowej lub funkcjonalnej. Na pewno niedopuszczalna jest kolejność odwrotna, tj. odstąpienie od wykładni językowej i „oparcie się” jedynie na wykładni systemowej i funkcjonalnej. Przedstawiony powyżej modus operandi, to nic innego, jak wykładnia literalna (stwierdzająca), czyli „wykładnia, w której wyniki zastosowania dyrektyw funkcjonalnych i systemowych potwierdzają zakres normowania i zakres zastosowania normy określonej w wyniku wykładni językowej”. Z. P., przedstawioną powyżej sytuację określił mianem tzw. „sytuacji potwierdzenia”, czyli mówiąc inaczej, okoliczności, w których zestawienie wyników wykładni językowej z wynikami wykładni systemowej i funkcjonalnej, prowadzi do wniosku, że są one zbieżne lub identyczne.”
Przenosząc powyższe rozważania na grunt niniejszej sprawy Sąd po wszechstronnym rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy nie widział podstaw do odstąpienia od literalnego brzmienia art. 45 ust. 1 u.k.k. za czym przemawia szereg argumentów.
W pierwszej kolejności należało zauważyć, że brzmienie tego przepisu zgodne jest z intencją ustawodawcy. Prześledzenie procesu legislacyjnego prowadzi do wniosku, że kwestie wagi dokonanego naruszenia były w nim brane pod uwagę w kontekście celów dyrektywy. Wspomnieć należy chociażby na stanowisko wyrażone przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów Departament Polityki Konsumenckiej z września 2009 roku w Założeniach do Ustawy o kredycie konsumenckim w związku z implementacją Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki (https://uokik.gov.pl/download.php?plik= (...)). Wskazano tam, odnosząc się do wówczas obowiązującego art. 15 ustawy o kredycie konsumenckim, że „Istotną zaletą sankcji kredytu darmowego z punktu widzenia ochrony interesów konsumenta jest występowanie sankcji bez względu na stopień naruszenia wymogów informacyjnych, w przeciwieństwie do sankcji karnych, gdzie konieczne jest dokonywanie oceny czy naruszenie było rażące czy też nie.” Zwrócono jednakże uwagę, że: „Aktualnie nawet drobne przeoczenie ze strony kredytodawcy powoduje, że konsument może skorzystać z sankcji kredytu darmowego, co z kolei może powodować nadużywanie przez konsumentów prawa do sankcji kredytu darmowego np. w sytuacji błędu w podaniu kodu pocztowego kredytodawcy. Obecnie obowiązująca regulacja budzi również wątpliwości w następującym zakresie: problem automatyzmu wystąpienia sankcji oraz terminu w jakim zarzut niedochowania wymogów ustawowych może zostać podniesiony przez konsumenta (...). W związku z powyższym, ustawodawca polski, wprowadzając sankcję kredytu darmowego do nowej ustawy o kredycie konsumenckim, powinien dokonać jej zreformowania, w celu wyeliminowania wszelkich wątpliwości związanych ze stosowaniem tej wszak surowej sankcji wobec kredytodawców.” Projektodawca ustawy korzystał z wyżej przedstawionych uwag skoro część z nich znalazła się w sensie dosłownym w uzasadnieniu ustawy (druk sejmowy nr (...), Sejm VI Kadencji). (…) Dostrzegając te problemy w powołaniu na art. 23 dyrektywy, uzasadniono że „aby sankcje były skuteczne, proporcjonalne i odstraszające zdecydowano, iż sankcja kredytu darmowego będzie miała zastosowanie w przypadku naruszenia przez kredytodawcę przepisów art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1-8, 10, 11, 14-17 i art. 31-33 ustawy.” Wynika stąd wprost, że ustawodawca uznał, że naruszenia opisane w tych artykułach mają charakter ciężki, natomiast pozostałe lżejszy, np. art. 30 pkt 12 (skutki braku płatności). A zatem ustawodawca dokonał analizy ważkości informacji, które powinna zawierać umowa o kredyt konsumencki. Ustawodawca brał również pod uwagę wagę sankcji wobec naruszyciela. Jedynie w przypadku umów zabezpieczonych hipoteką zamierzał złagodzić sankcję. Wskazano bowiem, że: „Należy jednak podkreślić, iż zgodnie z założeniami do projektu ustawy wprowadzono odpowiednie złagodzenie sankcji przez ograniczenie okresu, w którym to sam bank ponosiłby koszty odsetek i opłat stosowania sankcji kredytu darmowego dla kredytów zabezpieczonych hipoteką (...). W przypadku „masowej” realizacji sankcji konsument uzyskiwałby kredyt darmowy na cały okres kredytowania, trwający nawet 40-50 lat. W związku z tym, zgodnie z założeniami do projektu ustawy, zdecydowano o ograniczeniu możliwości skorzystania z sankcji kredytu darmowego do okresu 4 lat poprzedzających dzień złożenia oświadczenia przez konsumenta.” Ustawodawca dostrzegał więc możliwość „masowej realizacji sankcji”, ale istotne zagrożenie w kontekście – jak należy rozumieć – zagrożenia interesów kredytodawcy, upatrywał w uzyskaniu kredytu darmowego na okres kilkudziesięciu lat. Nie uznano, aby w przypadku umów niezabezpieczonych hipoteką zawieranych przykładowo nawet na 10 lat zachodziła konieczność złagodzenia tej sankcji. Warto również zauważyć, że proces legislacyjny obejmował również uzyskanie dwóch opinii z biura analiz sejmowych, prace w komisjach i III czytania. Ustawa przyjęta została przez Sejm VI kadencji przy żadnym głosie sprzeciwu (422 obecnych Posłów RP zagłosowało za). Również Senat nie miał zastrzeżeń do treści art. 45 ust. 1 u.k.k. poza poprawką nr 17 odnoszącą się jedynie do techniki legislacyjnej (zbędnego odesłania do ust. 5).
Po drugie Sąd nie stwierdził, aby przyjęta w krajowym porządku regulacja art. 45 ust. 1 u.k.k. nie spełniała celów dyrektywy. W szczególności Sąd nie dostrzegł, aby sankcja ta była nieproporcjonalna do naruszeń wskazanych w tym przepisie, niezależnie od przyczyn, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Innymi słowy wprowadzony automatyzm stosowania tej sankcji jest niezbędny w celu zapewnienia, że sankcja będzie zarówno skuteczna jak i odstraszająca. Proporcjonalność nie odnosi się w tym przypadku stricte do wyważenia interesów stron danego stosunku prawnego. Tyczy się bowiem wprowadzania takich regulacji, które są niezbędne dla realizacji celów, a jednocześnie nie obciążają ponad potrzebę. W szczególności przedsiębiorca-naruszyciel nie doznaje naruszenia art. 16 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, zgodnie z którym: „Uznaje się wolność prowadzenia działalności gospodarczej zgodnie z prawem Unii oraz ustawodawstwami i praktykami krajowymi.” W tym samym dokumencie czytamy zresztą w art. 38, że „Zapewnia się wysoki poziom ochrony konsumentów w politykach Unii.”.
Zasada proporcjonalności jest fundamentem państwa prawa, który nakazuje organom publicznym działać w sposób odpowiedni do danego celu (niezbędny), biorąc pod uwagę interes jednostki i nie ograniczając nadmiernie jej praw. Zasada unijnego prawa administracyjnego – delimituje zakres swobody uznania instytucji unijnych rozstrzygających w sprawach indywidualnych. Art. 5 ust. 4 (...)Zgodnie z zasadą proporcjonalności zakres i forma działania Unii nie wykraczają poza to, co jest konieczne do osiągnięcia celów Traktatów. Instytucje Unii stosują zasadę proporcjonalności zgodnie z Protokołem w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności.”
Zasada proporcjonalności stanowi powszechnie akceptowaną metodę rozstrzygania konfliktów pomiędzy prawami jednostki a interesem publicznym i to zarówno w krajowych sądownictwach państw demokratycznych, jak i w ramach ogólnoeuropejskich porządków normatywnych, np. w działalności orzeczniczej (...). Jest ona wytworem przede wszystkim orzecznictwa sądowego, a jej praktyczne stosowanie „polega nie tyle na przypominaniu jej ogólnej definicji, co na stosowaniu trzech jej kryteriów (niezbędności, przydatności i proporcjonalności sensu stricto) do konkretnych unormowań z poszczególnych dziedzin prawa”. W konsekwencji można mówić o kształtowaniu swego rodzaju kazuistyki jej szczegółowych zastosowań, która z jednej strony wymaga ciągłego precyzowania kryteriów składających się na test proporcjonalności, z drugiej zaś – odniesienia ich do poszczególnych typów wolności i praw jednostki (L. Garlicki, K. Wojtyczek, Komentarz do art. 31, [w:] Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz. Tom II. Art. 30–86, red. L. Garlicki, M. Zubik, Warszawa 2016, s. 94.)
Przenosząc powyższe na grunt niniejszej sprawy, a dokładniej próby dokonania testu proporcjonalności w zakresie wykładni art. 45 ust. 1 u.k.k. należało zwrócić przede wszystkim uwagę na fakt, że przepisy ustawy o kredycie konsumenckim nie wprowadzają dla przedsiębiorcy (pożyczkodawcy) obciążenia czy ograniczenia w uzyskiwaniu zysku z prowadzonej działalności gospodarczej w sposób arbitralny. Ustawodawca – zgodnie zresztą z omawianą Dyrektywą – nakłada na kredytodawców obowiązki m.in. w zakresie niedopuszczenia do sytuacji, w której konsument zawiera umowę z deficytem informacyjnym. Jednocześnie szczególną uwagę ustawodawca przywiązał do obowiązków wskazanych aktualnie w art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1-8, 10, 11, 14-17, art. 31-33, art. 33a i art. 36a-36c, co wynika ze skatalogowania ich w art. 45 ust. 1 u.k.k. W tym kontekście nałożona sankcja po pierwsze nie jest ślepa, gdyż różnicuje wagę poszczególnych naruszeń (katalog ten był aktualizowany), a po drugie jej stosowanie wynika wprost z działalności przedsiębiorcy stosującego we wzorcach umownych zapisów prowadzących do wniosku, że w istocie doszło do naruszenia obowiązków informacyjnych. Relatywizacja wagi naruszeń w warstwie informacyjnej nastąpiła już na etapie ustawodawczym. W tej sytuacji Sąd nie jest uprawniony do kontrolowania celowości i trafności rozwiązań przyjętych przez ustawodawcę, a punktem wyjścia dla takiego wniosku jest zasada racjonalności jego działania. W orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego wskazuje się, że kryterium celowości rzadko może samodzielnie stanowić o nieproporcjonalności regulacji; opiera się to na założeniu, że racjonalny legislator „sam kontroluje swoje działania prawodawcze z […] prakseologicznego punktu widzenia” (Komentarz do art. 31, [w:] Konstytucja RP. Tom I. Komentarz. Art. 1–86, red. M. Safjan, L. Bosek, Warszawa 2016, s. 793-794; por. wyrok TK z 8.07.2008 r., K 46/07).
W dyskusji przeciwko automatycznemu stosowaniu sankcji podaje się w szczególności obrazowy przykład braku wskazania w umowie: „adresu do doręczeń elektronicznych wpisany do bazy adresów elektronicznych kredytodawcy i pośrednika kredytowego”. Uzasadnieniem jest to, że niekoniecznie każdy konsument zamierzałby skorzystać z tego kanału komunikacji np. z uwagi na osobiste preferencje czy nieobsługiwanie urządzeń elektronicznych. Taka koncepcja prowadziłaby w zasadzie do derogowania tego zapisu ustawowego i czyniła go martwym. Wbrew pozorom możliwość kontaktu elektronicznego stanowi znaczące ułatwienie dla konsumenta. Jest to droga o wiele mniej angażująca niż kontakt telefoniczny lub osobista wizyta w placówce banku. Wreszcie treść korespondencji nie pozostaje ulotna jak w przypadku rozmowy. Oczywistym jest, że gdyby nie ów obowiązek to wielu kredytodawców nie zawierałoby tej informacji, gdyż oczywistym jest, że wpływa to na zwiększenie ilości zapytań kierowanych do banku, których w ramach wykonywanej umowy, nie sposób zignorować. Powyższe nie może pomijać sytuacji osób niepełnosprawnych, które mogą mieć oczywiste problemy w osobistym kontakcie z placówką finansową kredytodawcy, wysłaniu poczty czy z rozmową telefoniczną. Obszary niepełnosprawności bywają bowiem różne. Stąd też wprowadzenie szerokiego wachlarzu form kontaktu nikogo nie dyskryminuje. W wyroku z dnia 7 lipca 2017 roku Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim w sprawie o sygn. akt X C 615/17 (publ. Portal Orzeczeń Sądów Powszechnych) wyjaśnił, że: „(...) wymóg wskazania adresu został wprowadzony, aby umożliwić konsumentom, w przypadku pytań i wątpliwości po zawarciu umowy skontaktować się z pośrednikiem kredytowym celem rozważenia, czy nie skorzystać z prawa do odstąpienia od umowy. To namowy, oferta pośrednika kredytowego skłoniły konsumenta do zawarcia umowy, stąd też wymóg ustawowy, aby maksymalnie ułatwić konsumentowi zorientowanie się w umowie, swoich prawach i rozwiązać mogące powstać wątpliwości, tak by móc skorzystać z przyznanych przez prawo możliwości. Brak adresu pośrednika kredytowego stanowi naruszenie art. 30 ust. 1 pkt 1 ustawy i uprawnia pozwaną do złożenia oświadczenia o chęci bez kosztowego zwrotu pożyczki. Sankcja ta przewidziana zastała właśnie na wypadek niewłaściwego informowania konsumentów o ich prawach, utrudniania im zdobycia informacji. Stosując takie formularze umowy jak w niniejszej sprawie, powód będący profesjonalistą na rynku udzielania pożyczek i nie wskazując adresu pośrednika kredytowego, naraża się na sankcje bez kosztowego zwrotu pożyczki.” Sytuacja ma się tak samo do adresu pożyczkodawcy, pośrednika kredytowego i tak samo powyższa argumentacja aktualna jest do obowiązku wskazania adresu do doręczeń elektronicznych, gdzie nie można również pomijać postępującej informatyzacji usług.
Powoływany jest także argument związany z oportunistycznym stawianiem zarzutów przeciwko umowom konsumenckim na obszarze Unii Europejskiej. Przykładowo napotkać można odwołania do prawa francuskiego w kontekście błędów związanych z ustaleniem Rzeczywistej Rocznej Stopy Procentowej bez wykazania rzeczywistej szkody majątkowej po stronie konsumenta. Wskazuje się, że pojawił się judykat idący w tym kierunku, że skoro wskaźnik (...) (fr. (...)) w danej sprawie „nie działał na niekorzyść” pożyczkobiorców, bo był błędnie zawyżony, to analogiczna sankcja kredytu darmowego nie może być stosowana (wyrok francuskiego Sądu Kasacyjnego z dnia 12 października 2016 r., numer skargi: 15- (...), Pierwsza Izba Cywilna, https://juricaf.org/arret/FRANCE - (...) (...)- (...)). Nie mniej odpowiedzią ustawodawcy francuskiego na „zalewanie” sądów cywilnych coraz większą ilością spraw na tym tle była zmiana ustawy uniemożliwiająca w ogóle skuteczne kwestionowanie (...) (francuski odpowiednik (...)) bez wykazania rzeczywistej szkody majątkowej po stronie konsumenta (Artykuł (...)-1 C. de la consommation [Kodeks konsumencki], wersja obowiązująca od 19 lipca 2019 r., https://www.legifrance.gouv.fr/codes/id (...)2019-07-19). Skromna analiza prawno-porównawcza może oczywiście wnieść wkład w dyskusję nad problemem, jednakże zwrócić należy uwagę, że w innym porządku prawnym w wykonaniu tej samej dyrektywy wymagana była wyraźna zmiana ustawodawcza. Do takiej w polskim porządku prawnym nie doszło (a przynajmniej nie w kierunku złagodzenia sankcji), a zatem – jak już wspomniano – ustawodawca nie uznał, aby było to konieczne.
Co więcej argument o masowym występowaniu przeciwko kredytodawcom w oparciu o analogiczne co art. 45 ust. 1 u.k.k. regulacje wskazuje jedynie, że problem niedoinformowania konsumentów przy zawieraniu umowy kredytu konsumenckiego jest problemem powszechnym i nawet tak dotkliwe sankcje jak w polskim (czy do niedawna w prawie francuskim) nie odnoszą w pełni zamierzonego skutku.
Właśnie dlatego konieczna była Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) (...) z dnia 27 listopada 2019 roku zmieniającą dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, (...) oraz (...) w odniesieniu do lepszego egzekwowania i unowocześnienia unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta.
Wskazano tam, że „art. 169 ust. 1 oraz art. 169 ust. 2 lit. a) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej ( (...)) stanowi, że Unia ma się przyczyniać do osiągnięcia wysokiego poziomu ochrony konsumentów poprzez środki, które przyjmuje na podstawie art. 114 (...). Art. 38 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej (zwanej dalej (...)) stanowi, że w politykach Unii zapewnia się wysoki poziom ochrony konsumentów.
Prawo ochrony konsumentów powinno być skutecznie stosowane w całej Unii. Kompleksowa ocena adekwatności prawa konsumenckiego i marketingowego przeprowadzona przez Komisję w 2016 i 2017 roku w ramach programu sprawności i wydajności regulacyjnej ( (...)) wykazała jednak, że skuteczność unijnego prawa ochrony konsumentów jest zagrożona wskutek braku stosownej wiedzy zarówno wśród przedsiębiorców, jak i konsumentów oraz że można byłoby częściej wykorzystywać istniejące możliwości dochodzenia roszczeń (...). Nadal istnieją jednak luki w ustawodawstwie krajowym dotyczące prawdziwie skutecznych i proporcjonalnych sankcji mających na celu powstrzymanie naruszeń wewnątrzunijnych i karanie za nie, niewystarczające indywidualne środki prawne przysługujące konsumentom, którzy doznali szkody w wyniku naruszeń przepisów krajowych dokonujących transpozycji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2005/29/WE i niedoskonałości w odniesieniu do postępowania o wydanie nakazu zaprzestania szkodliwych praktyk na podstawie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/22/WE (...).
Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, (...) i (...) nakładają na państwa członkowskie wymóg określenia skutecznych, proporcjonalnych i odstraszających sankcji za naruszenia przepisów krajowych transponujących te dyrektywy. Ponadto art. 21 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) (...) nakłada na państwa członkowskie obowiązek podejmowania środków egzekwowania prawa, w tym nakładania kar, w sposób skuteczny, sprawny i skoordynowany w celu doprowadzenia do zaprzestania lub zakazania naruszeń powszechnych lub naruszeń powszechnych o wymiarze unijnym.”
Co szczególnie istotne w założeniach przyjęto, że: „Państwom członkowskim należy pozostawić wybór odnośnie do rodzajów sankcji, które mają zostać nałożone oraz ustanowienia w ich prawie krajowym odpowiednich procedur nakładania sankcji w przypadku naruszenia dyrektyw 93/13/EWG, 98/6/WE, (...) i (...) w brzmieniu określonym niniejszą dyrektywą.”
Ochrona konsumenta podejmowana w myśl art. 8 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej nie jest skupiona w jednym dokumencie. Oczywistym jest, że prawidłowa wykładnia założeń Dyrektywy 2008/48/WE nie może być poderwana od innych dotyczących ochrony konsumenta, w tym w szczególności 93/13/EWG. Nieuczciwość kontrahenta może mieć kilka wymiarów – dotyczy również warstwy informacyjnej. Motywacją dla podmiotu udzielającego kredytów i pożyczek konsumenckim przy stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich jak również zawieranie umowy przy zwiększaniu swojej przewagi konkurencyjnej wobec innych podmiotów i oczywistej przewagi nad konsumentami w warstwie informacyjnej jest czynnik ekonomiczny, a skutek nieuczciwego działania w różnych wymiarach prowadzi do tożsamych skutków, którymi jest przede wszystkim pogorszenie sytuacji konsumenta przy zawieraniu kontraktu konsumenckiego.
Aktualnie więc trudno twierdzić, aby sankcja tak była wyjątkowo dotkliwa dla kredytobiorców, a wynika z porównania okresu, na który udzielane są kredyty konsumenckie z terminem zawitym wskazanym w art. 45 ust. 5 u.k.k. Kredytodawca jak w przypadku umów kredytu hipotecznego nie jest pozbawiony zysku w długoletniej perspektywie. Zresztą w końcu skoro kredytodawca niezmiennie korzysta z analogicznych wzorców umownych, a zarzuty w oparciu o art. 45 ust. 1 u.k.k. należą do marginesu, to nie trudno zauważyć, że w sposób nieuczciwy uzyskał świadczenie, które przeskalować można z niniejszej umowy na skalę prowadzonej działalności tego podmiotu. Kredytodawca nadal prowadzi swoją działalność i udziela kredytów, co do których nie musi obawiać się ich wzruszenia (przy założeniu zmiany praktyki, a nie konsekwentnego dążenia do obejścia przepisów). Ciężko też twierdzić, aby sankcja mogła być odstraszająca, gdyby kredytodawca zobowiązany był do zwrotu jedynie tego co nienależnie pobrał. Wówczas mógłby bez jakiegokolwiek ryzyka w sferze ekonomicznej testować kolejne granice nieuczciwych zapisów umownych, z których jedynie część poddana zostałaby pod osąd.
Sąd stanowczo odrzuca pogląd, aby istniała w ogóle możliwość oceny tej sankcji pod kątem proporcjonalności in casu nie tylko ze względów wskazanych powyżej, ale również na podstawie art. 5 k.c. W każdym bowiem wypadku, w którym dochodzi do naruszenia obowiązków informacyjnych, a tym bardziej na skutek stosowania nieważnych/abuzywnych postanowień umownych, mamy do czynienia z sytuacją, w której przedsiębiorca dysponujący fachowym zapleczem specjalistów z branży prawno-finansowej intencjonalnie nadużywa dominującej pozycji w stosunku ze słabszą stroną stosunku prawnego – konsumentem. Zasada „czystych rąk” jest w praktyce sądowej powszechnie przyjmowana, jako wyrażająca aprobowane w społeczeństwie poczucie, iż osoba nieuczciwa nie powinna móc skutecznie powoływać się na cudzą nieuczciwość jako podstawę swojej obrony. Nie jest zresztą nieuczciwe domaganie się tego, co wedle ustawy stronie się należy.
Głównym zarzutem przeciwko umowie było naruszenie art. 30 ust. 1 pkt 7 u.k.k. poprzez wskazanie błędnej rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, całkowitej kwoty do zapłaty przez konsumenta oraz całkowitego kosztu kredytu, co wynikać miało z definicji art. 5 ust. 10 u.k.k. a definiującego stopę oprocentowania kredytu.
Zgodnie z art. 5 pkt 7 tej ustawy (według brzmienia na dzień zawarcia umowy) całkowita kwota kredytu stanowi sumę wszystkich środków pieniężnych, które kredytodawca udostępnia konsumentowi na podstawie umowy o kredyt. Dopiero ustawą o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami z dnia 23 marca 2017 roku (Dz.U. z 2017 r. poz. 819 ze zm.) doprecyzowano powyższą definicję wskazując, że całkowita kwota kredytu to maksymalna kwota wszystkich środków pieniężnych nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu, które kredytodawca udostępnia konsumentowi na podstawie umowy o kredyt, a w przypadku umów, dla których nie przewidziano tej maksymalnej kwoty, suma wszystkich środków pieniężnych nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu, które kredytodawca udostępnia konsumentowi na podstawie umowy o kredyt.
Punktem wyjścia dla wykładni pojęcia „całkowitej kwoty kredytu” – zarówno przed jak i po opisanej zmianie definicji – jest odwołanie się do dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylającej dyrektywę Rady 87/102/EWG. W orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 21 kwietnia 2016 roku w sprawie C-377-14 R. i R. ( (...):EU:C:2016:283) że „w art. 3 lit. h) dyrektywy pojęcie „całkowitej kwoty do zapłaty przez konsumenta” zdefiniowane zostało jako „suma całkowitej kwoty kredytu i całkowitego kosztu kredytu ponoszonego przez konsumenta”. Całkowita kwota kredytu w rozumieniu art. 3 lit. l) i art. 10 ust. 2 dyrektywy (...) nie obejmuje żadnych kwot, których przeznaczeniem jest wywiązanie się ze zobowiązań podjętych w ramach odnośnej umowy o kredyt, takich jak koszty administracyjne, odsetki, opłata za udzielenie kredytu czy wszelkie inne typy kosztów, które musi ponieść konsument.” W wyniku szerszych rozważań Trybunał stanął na stanowisku, że „art. 3 lit. l) i art. 10 ust. 2 dyrektywy (...), a także pkt I załącznika I do rzeczonej dyrektywy należy interpretować w ten sposób, że
całkowita kwota kredytu i kwota wypłat określają całość kwot udostępnianych konsumentowi, co wyklucza kwoty powiązane przez kredytodawcę z pokryciem kosztów związanych przez kredytodawcę z udzieleniem odnośnego kredytu,
które to kwoty nie są w rzeczywistości wypłacane konsumentowi”. Na pogląd ten powołał się również Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 30 stycznia 2019 roku w sprawie o sygn. akt I NSK 9/18 (LEX nr 2643248), odnosząc się do stanu prawnego art. 5 pkt 7 ustawy o kredycie konsumenckim obowiązującego aktualnie, nie miał wątpliwości, że „w aktualnym stanie prawnym
nie jest dopuszczalne prezentowanie tej samej kwoty (np. opłaty przygotowawczej, prowizji, itp.) zarówno w ramach całkowitej kwoty kredytu, jak i w kosztach kredytu. I to nawet wówczas, gdy składniki kosztów kredytu są kredytowane przez kredytodawcę. Za taką tezą przemawia wyraźna treść art. 5 pkt 7 u.k.k. („całkowita kwota kredytu to maksymalna kwota wszystkich środków pieniężnych nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu...”)”. Szczególnie ważkie jest stwierdzenie Sądu Najwyższego: „Mimo braku wyraźnego wyłączenia w poprzedniej treści art. 5 pkt 7 u.k.k. „kredytowanych kosztów kredytu” nie oznaczało to, że w poprzednim stanie prawnym praktyka powoda była dopuszczalna. Innymi słowy, również na tle poprzedniego brzmienia art. 5 pkt 7 u.k.k. koszty związane z udzieleniem kredytu nie mogły stanowić części „całkowitej kwoty kredytu”, nawet wówczas, gdy kredytodawca udzielił kredytu przeznaczonego na poniesienie tych kosztów. W konsekwencji, „całkowita kwota kredytu” obejmuje jedynie tę kwotę, która została faktycznie oddana do swobodnej dyspozycji konsumenta”.
Na tle powyższych rozważań zmianę definicji całkowitej kwoty kredytu należy traktować jako doprecyzowanie pojęcia. Wykładnia dokonana przez Sąd Najwyższy nie pozostawia w tym zakresie wątpliwości. Jak rozwinął Sąd Okręgowy w Gliwicach w uzasadnieniu wyroku z dnia 7 lutego 2019 roku w sprawie III Ca 1426/18 (LEX nr 2670119): „Dodatkowo zaznaczyć należy, że argumentacja powódki dotycząca naruszenia art. 5 ust. 7 ustawy o kredycie konsumenckim nie zasługuje na aprobatę, bowiem mimo, iż w brzmieniu ustawy obowiązującym w dniu zawarcia umowy definicja całkowitej kwoty kredytu nie zawierała wyraźnego stwierdzenia, że całkowita kwota kredytu nie obejmuje kredytowanych kosztów kredytu, to wniosek taki wynikał z analizy treści całego tego przepisu; ustęp 8) bowiem stanowił, że całkowita kwota do zapłaty przez konsumenta to suma całkowitego kosztu kredytu i całkowitej kwoty kredytu, a zgodnie z ust. 6 lit. a) całkowity koszt kredytu to wszelkie koszty, które konsument jest zobowiązany ponieść w związku z umową o kredyt, w szczególności odsetki, opłaty, prowizje, podatki i marże jeżeli są znane kredytodawcy. Skoro więc prowizja była kosztem kredytu, to nie można jej uznać na gruncie obowiązujących wówczas przepisów jednocześnie za kwotę kredytu. Zasadność takiego wniosku znajduje potwierdzenie w uzasadnieniu projektu ustawy zmieniającej ustawę o kredycie konsumenckim, która weszła w życie 22 lipca 2017 r. (Dz. U. 2017.819 z dnia 21 kwietnia 2017 r.). Jak wynika z niego, celem nowelizacji treści art. 5 ust. 7 było właśnie wyraźne doprecyzowanie, że mowa jest w nim o środkach "nieobejmujących kredytowanych kosztów kredytu", w celu przeciwdziałania interpretacjom przepisu umożliwiającym podawanie całkowitej kwoty kredytu powiększonej o kwotę kredytowanych kosztów, co prowadziłoby do przekazywania konsumentowi wprowadzających w błąd informacji o rzeczywistych kosztach kredytu (...) To interpretacja tego przepisu zaproponowana przez powódkę jest sprzeczna z treścią art. 5 ust. 6-8 wspomnianej ustawy.”
Powołane wyżej orzeczenie (...) w sprawie C-377/14 stanowiło punkt wyjścia również dla rozważań poczynionych w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 15 lutego 2017 roku w sprawie VI ACa 560/16 (LEX nr 2279527), w którym uznano, że „na tle art. 5 pkt 7 u.k.k. „ całkowita kwota kredytu” oznacza środki faktycznie udostępnione konsumentowi”, a to oznacza, że w konsekwencji „ konsument jest zobowiązany do uiszczenia odsetek naliczanych tylko od środków faktycznie udostępnionych konsumentowi, a więc od „całkowitej kwoty kredytu”. Brak więc podstaw do obciążania konsumenta odsetkami od kosztów kredytu, nawet w wypadku udzielenia kredytu w celu sfinansowania tych kosztów”.
Również w orzecznictwie Prezesa UOKiK przyjmowano pogląd, że całkowita kwota kredytu (w rozumieniu art. 5 pkt 7 u.k.k.) nie obejmuje kosztów, które mają być pokryte z kapitału kredytu. Wniosek taki wynika z porównania art. 5 pkt 6 u.k.k. oraz art. 5 pkt 7 u.k.k. Pozwala to na uniknięcie dwukrotnego uwzględniania kosztów w całkowitej kwocie do zapłaty przez konsumenta zdefiniowanej w art. 5 pkt 8 u.k.k.– (por. m.in. decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 12.03.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 10.05.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 21.06.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 9.10.2013 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 30.12.2015 r.; decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 8.08.2016 r., decyzja Prezesa UOKiK nr (...) z 28.12.2016 r., publ. www.uokik.gov.pl, a także pismo Prezesa UOKiK z 20.02.2012 r., (...)076-118/11/BK, (...) 2012, nr 9.) Omawiane stanowisko znajdowało poparcie w orzecznictwie (...) (por. np. wyrok (...) z 6.05.2015 r., XVII AmA 5/14, LEX nr 2155798; wyrok (...) z 3.12.2015 r., XVII AmA 124/14, LEX nr 2155537; wyrok (...) z 11.12.2015 r., XVII AmA 125/14, LEX nr 1973757; wyrok (...) z 26.01.2016 r., XVII AmA 165/13, LEX nr 1997815; wyrok (...) z 20.12.2016 r., XVII AmA 53/16, LEX nr 2206139, a także wyrok SA w Warszawie z 12.12.2016 r., VI ACa 1213/15, LEX nr 2974033) - (zob. T. Czech [w:] Kredyt konsumencki. Komentarz, wyd. II, Warszawa 2018, art. 5.).
Powyższe judykaty pozostają aktualne również wobec zmiany w 2014 roku legalnej definicji stopy oprocentowania, która przed zmianą odnosiła się do „całkowitej kwoty kredytu”, natomiast później do „wypłaconej kwoty”. W kontekście rozważań dotyczących definicji „całkowitej kwoty kredytu” w niniejszej sprawie nie ma to jednak znaczenia, skoro również za rządów wcześniejszej ustawy niedozwolone było wliczanie do „całkowitej kwoty kredytu” kwot, które nie zostały wypłacone.
W świetle powyższego należało uznać, że wykładnia przepisów ustawy o kredycie konsumenckim, w tym w szczególności definicji „całkowitej kwoty kredytu” dokonywana powinna być przez pryzmat wykładni dokonanej przez (...) w powołanym wyżej wyroku w sprawie C-377/14.
W niniejszej sprawie wskazano w umowie, że kwota udzielonej pożyczki (całkowitej kwoty kredytu) wynosiła 57.000,00 zł i tak ustalona nie obejmowała kredytowanych kosztów kredytu. Z analizy umowy wynika, że całkowita kwota do zapłaty w dniu zawarcia umowy obliczona została na 79.136,69 zł, z czego 43.650,27 zł stanowiły koszty pożyczki, na które składały się: prowizja 13.680,00 zł, składka ubezpieczeniowa 7.810,93 zł, opłata za przelew składki ubezpieczeniowej 22,65 zł oraz szacunkowe odsetki w wysokości 22.136,69 zł.
Do umowy wprowadzono także pozaustawowe pojęcie tzw. „kwoty pożyczki”, która stanowi sumę całkowitej kwoty kredytu oraz tzw. skredytowanych kosztów pożyczki.
Ten powszechnie stosowany zabieg wprowadza w błąd konsumenta co do rzeczywistej kwoty udzielonej mu pożyczki. Jest również niepoprawny z językowego punktu widzenia, albowiem całkowita kwota pożyczki obejmuje całość kwot udostępnionych konsumentowi, co oznacza, że „kwota pożyczki” nie może stanowić kwoty wyższej niż kwota „całkowita”. Całkowita kwota pożyczki, o czym była już mowa, zgodnie z utrwalonym orzecznictwem oznacza wyłącznie te środki, które zostały wypłacone konsumentowi (tzw. „kwota na rękę”) i pozostawione do jego swobodnej dyspozycji. W żadnym razie kwota wyższa niż wskazana jako całkowita kwota kredytu nie została pozostawiona do swobodnej dyspozycji konsumenta. Wynika to wprost z powyższych rozważań dotyczących całkowitej kwoty kredytu. Oczywistym jest, że bez złożenia dyspozycji wypłaty przelewem kwoty na pokrycie kosztów pożyczki, nie zostałaby ona zawarta. Czynność ta stanowiła element procedury udzielenia pożyczki. Przy zawarciu umowy konsument zobowiązany jest złożyć dyspozycję wypłaty kosztów pożyczki na rachunek pozwanej, a więc traktować go należy jako integralną część umowy, celowo wyprowadzoną z niej, aby stworzyć pozór swobodnego dysponowania przez konsumenta tzw. „kwotą pożyczki”, choć oczywistym jest, że gdyby konsument tą kwotą dysponował, to powinna zostać ujęta w „całkowitej kwocie kredytu”, a równie oczywistym jest, że do tej kwoty nie można wliczać kosztów kredytu. Próba obejścia opisanych wyżej zakazów pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytu nie mogła okazać się skuteczna.
Pozwana konstruując wzorzec umowny niewątpliwie zdawała sobie sprawę z aktualnego orzecznictwa, a wskazanego powyżej. W żadnym razie nie może być mowy, aby istniała jakakolwiek wątpliwość w tym zakresie. Dla oceny tej kwestii nie była zdaniem Sądu wymagana odpowiedź (...), o którą w ramach swojego dyskrecjonalnego uprawnienia wystąpował Sąd Rejonowy dla Krakowa-Podgórza dnia 3 listopada 2022 roku (sygn. akt C-678/22). W dwóch zawartych pytaniach Sąd zmierzał do uzyskania odpowiedzi, czy w świetle dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz uchylającej dyrektywę Rady 87/102/EWG w kontekście zasady skuteczności prawa Unii i celu tej dyrektywy oraz w świetle art. 5 dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 roku w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich uzasadnione jest pobieranie odsetek od tych kwot, które nie zostały wypłacone konsumentowi.
Pytanie zostało wykreślone z rejestru postanowieniem z dnia 5 grudnia 2023 roku ( (...):EU:C:2023: (...)), jednak wydaje się, że orzecznictwo jest w tym zakresie utrwalone. Jak się wydaje jedyne rozbieżności wynikają ze sposobu kwalifikowania tego, co zostało wypłacone w ramach umowy. Wynika to z powszechnego stosowania w umowach kredytów konsumenckim prób obejścia prawa głównie przez wprowadzanie do nich pozaustawowego pojęcia „kwoty kredytu” obok „całkowitej kwoty kredytu”, o czym była już mowa.
Nie do pogodzenia z zasadami logicznego rozumowania byłoby uznanie, że powódka postawiła do dyspozycji konsumenta kwotę pożyczki w wysokości 57.000,00 zł (wskazując tym samym, że całkowita kwota kredytu wynosi 35.486,42 zł), a następnie konsument zupełnie dobrowolnie zleca zapłatę znacznej części kosztów pożyczki z uzyskanych środków.
Nie można uznać, że pozwana wypłaciła konsumentowi (pozostawiła do swobodnej dyspozycji) kwotę 57.000,00 zł bez wcześniejszej zapłaty m.in. prowizji, licząc, że konsument wywiąże się ze swojego obowiązku. Innymi słowy pozwana nie wypłaciłaby pożyczki, gdyby konsument nie uiścił prowizji. Bez znaczenia pozostaje, że w umowie nie wskazano tego wprost, skoro faktycznie w powstałym stosunku prawnym takie zdarzenie miało miejsce. Wystarczające jest zauważenie, że nie istniała realna różnica pomiędzy umownym sformułowaniem, zgodnie z którym część wypłaconej kwoty kredytu przeznaczona jest na sfinansowanie kosztów pożyczki (w tym przypadku przede wszystkim prowizji i ubezpieczenia), a sytuacją, w której oznacza się cel umowy jako dowolny, jednak konsument faktycznie ponosi ten koszt z wypłaconej kwoty pożyczki. Zatem chybiony jest pogląd, że przepisy nie wymagają, aby wypłata nastąpiła do rąk konsumenta, a to ze względów już wskazanych powyżej. Wytworzenie operacji księgowych, z których wynika, że w tym samym dniu wypłaca się tzw. kwotę kredytu w wysokości 57.000,00 zł oraz de facto potrąca z niej m.in. kwotę kilkunastu tysięcy złotych tytułem kosztów niczego pod względem ani faktycznym ani prawnym nie zmienia.
Nie istniał moment w czasie, w którym konsument swobodnie dysponował kwotą kredytu w wysokości 57.000,00 zł, skoro w umowie wskazano wprost, że całkowita kwota kredytu wyniosła 35.486,42 zł, a przecież utożsamiana jest z kwotą wypłaconą. Nie ma tutaj żadnej fikcji prawnej.
Analogiczny – jak w niniejszej sprawie – mechanizm oceniał Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 30 października 2017 roku w sprawie o sygn. akt VII ACa 879/17 (LEX nr 2471048), gdzie w uzasadnieniu stwierdzono za stroną, że „dopóki konsument nie uiści kwot należnych kontrahentowi z tytułu opłat i prowizji lub też nie zostaną one potrącone, nie może dojść do udostępnienia konsumentowi środków pieniężnych”. W tejże sprawie Sąd uznał, że słuszności tego twierdzenia nie sprzeciwia się treść umowy pożyczki, gdzie ustalono, że „pożyczka jest wypłacana w dniu podpisania umowy, w sposób określony przez pożyczkobiorcę”. W sprawie tej konsument składał dyspozycję potrącenia kwot stanowiących koszty pożyczki. Wówczas Sąd uznał, że „nie wynikało z tych dokumentów, że chociaż konsument składał dyspozycję przelania środków w dniu udzielenia kredytu (wypłaty kredytu), to oznaczało to, iż czynił to w momencie dysponowania już środkami przyznanej kwoty kredytu.” Za „co najmniej nieuprawnione” uznano twierdzenie strony, że „nietrudno wyobrazić sobie, że konsument składa dyspozycję w dniu udzielenia kredytu, a więc w dniu, w którym zyskuje pozytywną decyzję o przyznaniu kredytu oraz że dyspozycja ta może zostać złożona także po zawarciu umowy, to jednak musi poprzedzić wypłatę środków, czyli de facto udostępnienie ich konsumentowi.” Co szczególnie istotne dalej powołano się na przykład sytuacji podawanej przez Komisję Europejską w odniesieniu do jej Wytycznych w sprawie stosowania przepisów dyrektywy o kredycie konsumenckim dotyczących rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, wydanych w celu ujednolicenia interpretacji przepisów dyrektywy we wszystkich państwach członkowskich: „Jako przykład Komisja podaje sytuację, w której udzielono konsumentowi pożyczki w kwocie 5.000 euro, przy czym koszt udzielenia konsumentowi kredytu w wysokości 100 euro jest wliczony w pulę udostępnioną konsumentowi i następnie potrącany jest w momencie wypłaty środków. Faktycznie więc konsument może rozporządzać jedynie kwotą 4.900 euro i to właśnie ta kwota powinna stanowić całkowitą kwotę kredytu”.
Argument o niepewności kredytodawcy co do prawa (jego wykładni) jest w tej sytuacji właśnie czysto oportunistyczny. W wydanych wytycznych opracowanych w oparciu o dotychczasowe orzecznictwo (...), w tym w znacznej mierze powołane w niniejszym uzasadnieniu, wprost opisano mechanizm stosowany przez pozwaną kasę. To oznacza wprost, że pozwana była w pełni świadoma tego, że pobiera odsetki bez podstawy prawnej, tzn. że w istocie nic więcej niż całkowita kwota kredytu konsumentowi nie wypłaca, a tym samym prowadzi do zafałszowania parametrów umowy w jej warstwie informacyjnej.
Odmienna wykładnia nie ujmuje w sposób kompleksowy perspektywy konsumenta, któremu winna zostać zapewniona efektywna i realna ochrona wynikająca z przepisów ustawy o kredycie konsumenckim i nie może być ograniczana przez ściśle literalną wykładnię zapisów umownych, w tym przypadku częściowo z niej wyprowadzonych celem uniemożliwienia konsumentom dochodzenia roszczeń i kwestionowana niedozwolonych postanowień umownych.
Obecnie nawet pozwana nie kwestionuje, że w przypadku wcześniejszej spłaty pożyczki przez pożyczkobiorcę – zobowiązana jest zwrócić pożyczkobiorcy wszystkie koszty składające się na całkowity koszt pożyczki (a więc nie tylko odsetki, ale i prowizje oraz inne koszty) proporcjonalnie do okresu, o który skrócono czas obowiązywania umowy. Ujmując w sposób kompleksowy ustawę o kredycie konsumenckim przyznać należy, że zasadniczo nie istnieje zakaz pobrania od konsumenta jednorazowej kwoty na pokrycie kosztów kredytu, jednak w istocie te należności spłacane są okresowo wraz z kolejnymi ratami zobowiązania kredytowego. Z kolei jeżeli konsument poniósłby ten koszt ze środków własnych, co byłoby dla niego mniej korzystne, gdyż zostałby pozbawiony konkretnej kwoty pieniężnej na czas trwania umowy kredytowej, również ten koszt należałoby uznać za proporcjonalny do okresu, w którym umowa obowiązywała. Zatem obowiązek zapłaty kosztów pożyczki powstaje w momencie jej zawarcia i stanowi koszt rozłożony w czasie wraz z kolejnymi ratami określonymi harmonogramem spłat.
Pozwana w sposób ewidentnie oportunistyczny powołuje się na postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 15 czerwca 2023 roku w sprawie o sygn. akt I CSK 4175/22 (LEX nr 3569756), a wydanym w jednoosobowym w składzie, a dotyczącym nie przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania. W postanowieniu tym cytuje się wyrok Sąd Najwyższego z dnia 18 maja 2017 roku w sprawie o sygn. akt I CSK 540/16 (OSNC 2018, Nr 3, poz. 32), gdzie stwierdzono, że: „Obowiązek zapłaty tej prowizji może powstać już w chwili oddania przez bank sumy kredytu do dyspozycji kredytobiorcy. Jeśli tak skonstruowana jest umowa, a kredytobiorca na te warunki przystaje i zdecyduje się do zapłaty prowizji przygotowawczej nie ze środków własnych, które by przekazał bankowi, lecz ze środków, o których udostępnienie umówił się z bankiem, to środki przekazane na ten cel kredytobiorcy zwiększają jego zadłużenie kredytowe, które powinno być spłacane zgodnie z harmonogramem i z obciążeniem odsetkowym uzgodnionym przez strony.” Nijak orzeczenie to ma się do niniejszej sprawy. Sprawa ta dotyczyła zupełnie innego stanu faktycznego. W orzeczeniu tym wskazano również, że: „Jest tu zawarta negatywna ocena praktyki kontraktowej banków, polegającej na tworzeniu w umowach kredytowych nowych postaci premii szczególnych, które służą w istocie odpowiedniej, niekoniecznie ekwiwalentnej repartycji wspomnianych kosztów, np. przez relatywizowanie wysokości prowizji z sumy kredytu.”
W konsekwencji Sąd uznał, że pozwana wbrew ustawie pobierała odsetki od skredytowanych kosztów kredytu, co w żaden sposób – z racji skali prowadzonej działalności i orzecznictwa wypracowanego do czasu zawarcia przedmiotowej pożyczki nie może być usprawiedliwione. W niniejszej sprawie była to nie tylko prowizja, ale również pozostałe koszty, o których mowa powyżej. Niewątpliwie środki te pochodziły ze środków udzielonej pożyczki, czemu pozwana nie przeczyła i co przyznała w wyrażonym procesowo stanowisku. Brak umownego zastrzeżenia pobrania od konsumentki kosztów pożyczki z kwoty pożyczki nie ma znaczenia, skoro faktycznie takie zdarzenie miało miejsce.
Wymienione wyżej zarzuty, funkcjonalnie związane, łącznie okazały się zasadne. W kontekście powyższych rozważań niewątpliwie tylko kwota wskazano jako całkowita kwota kredytu faktycznie została udostępniona (przekazana kredytobiorcy).
W tym kontekście oczywistym jest, że błędnie obliczono rzeczywistą roczną stopę oprocentowania oraz całkowitą kwotę do zapłaty przez konsumenta, skoro na kwotę tą składały się zawyżone odsetki umowne ( pobierane także od skredytowanych kosztów pożyczki).
Jak podnosi się w orzecznictwie sądów krajowych „przedsiębiorca jest jedynie uprawniony do naliczania odsetek za środki udostępnione konsumentom. Środki udostępnione to te, którymi może świadomie i swobodnie rozporządzać (wyrok Sądu Okręgowego – Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z dnia 11.12.2015r., XVII AmA 125/14, LEX nr 1973757). Zgodnie z art. 359 § 1 k.c. odsetki od sumy pieniężnej należne są bowiem tylko wtedy, gdy to wynika z czynności prawnej albo z ustawy, orzeczenia sądu lub innego właściwego organu. Odsetki są więc formą wynagrodzenia za korzystanie z cudzego kapitału (por. wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 05.04.2022r., III Ca 1125/11, niepubl.).
Na marginesie warto jednak poczynić uwagę, że używanie przez Sąd pojęcia „skredytowane koszty kredytu” służy jedynie uproszczeniu argumentacji, gdyż tak ujęte są w umowie pożyczki. W istocie bowiem do żadnego kredytowania kosztów nie dochodzi. Koszty te wymagalne są z każdą kolejną ratą zobowiązania kredytowego. A zatem nic w zakresie kosztów pozwana nie pożycza. Najlepiej obrazuje tę sytuację pobierania składki ubezpieczeniowej. Miesięczna składka dla ubezpieczyciela nie jest stała. Uzależniona jest od wysokości aktualnego salda zadłużenia i tak też jest pobierana i zarówno stronom jak i sądowi jest to wiadome. Powyższe systemowo koresponduje z art. 49 u.k.k. gdzie wskazano, że w przypadku spłaty całości kredytu przed terminem określonym w umowie, całkowity koszt kredytu ulega obniżeniu o te koszty, które dotyczą okresu, o który skrócono czas obowiązywania umowy, chociażby konsument poniósł je przed tą spłatą (ust. 1). W przypadku spłaty części kredytu przed terminem określonym w umowie, ust. 1 stosuje się odpowiednio (ust. 2). Innymi słowy jeżeli konsument zechciałby spłacić umowę przed terminem zobowiązany jest do zapłaty jedynie bieżącej raty odsetkowej i pozostałego do spłaty kapitału. Nie zalicza się do niego kosztów pożyczki – wówczas stają się nienależne co jest oczywiste. Konsument, który nie uiścił np. prowizji z góry (wówczas proporcjonalnie byłaby zwrócona) nie musi uiścić jej w całości, aby była mowa o całkowitym zamknięciu zobowiązania. Za ratę kolejną przewidzianą harmonogramem spłaty części kosztów po prostu nie uiszcza.
Co istotne, w wypadku obowiązków informacyjnych – jak już wspomniano – wobec ogólnego sposobu sformułowania komentowanej regulacji – nie ulega wątpliwości, że sankcję kredytu darmowego będą mogły pociągnąć za sobą wszystkie postaci braku wywiązania się z tego wymagania: zarówno brak jego spełnienia, jak i spełnienie niewłaściwe. Do ostatniej grupy należą natomiast, bez wątpienia, zarówno wypadki, w których wada informacji dotyczyła jej warstwy merytorycznej (brak przekazania wszystkich wymaganych informacji), jak i formalnej (przedstawienie informacji z naruszeniem ustawowego wymogu posłużenia się formularzem informacyjnym, sformułowanie jej w sposób niezrozumiały dla typowego adresata itd.) (Komentarz red. dr hab. K. O., Ustawa o kredycie konsumenckim, 2019, Wydanie 2, L.).
Wracając do oceny zastosowania tej sankcji in casu w kontekście jej proporcjonalności, niezależnie od już wyrażonej argumentacji, wskazać należy, że każde zafałszowanie faktycznych parametrów kredytu skutkuje nieuchronnością sankcji. W przypadku zawyżenia kosztów, jakie zobowiązany jest ponieść konsument należało zwrócić uwagę, że wskazanie wysokości comiesięcznych obciążeń wpływa wprost na jego kalkulacje co do możliwości dysponowania swoim mieniem. Zastosowanie owej sankcji nie wymaga zresztą wykazania, że konsument w wyniku wskazania np. zawyżonej (...) poniósł szkodę. Nie można również przyjąć, że zawyżenie (...) obniża atrakcyjność oferty kredytodawcy wobec innych kredytodawców, tym bardziej, jeśli dochodzi do tego w sposób powszechny na rynku kredytowym. Po wtóre przyjęcie, że wpisanie jakiejkolwiek wartości (...), np. znacznie zawyżonej wypaczyłoby w ogóle sens podawania tego wskaźnika. Doprowadziłoby to do sytuacji, w której kredytodawcy mogliby bez żadnych konsekwencji powszechnie wskazywać zawyżoną wartość (...) (z tzw. ostrożności). Konsument ma prawo do podjęcia w pełni świadomej decyzji w oparciu o poprawnie przedstawione mu parametry kredytu. Skoro ustawa wymaga wskazania np. wskaźnika (...) to jest to element obligatoryjny umowie. Wykonanie tego obowiązku może nastąpić dopiero wtedy, kiedy wskaźnik ten będzie wskazany w sposób poprawny.
Skoro kredytodawca stosuje w umowie abuzywne lub nieważne postanowienia umowne, to ponosi z tego tytułu konsekwencje w pełnym zakresie. Przyjęta przez Sąd wykładnia dotycząca pobierania odsetek od skredytowanych kosztów w dacie zawierania umowy kredytu była pozwanej znana. Wadliwość umowy wynika więc jedynie z nielojalnego i nieuczciwego podejścia kredytodawcy. Zastosowanie sankcji dla pozwanej nie jest więc żadnym zaskoczeniem i nie wynika z rozstrzygnięcia kwestii niejednoznacznej – np. nieoczekiwanego uznania przez Sąd, że pewien koszt kredytu został uznany za rażąco wygórowany (kwestionowany jedynie co do wysokości).
Niezależnie jednak o tej oceny, w istocie nie jest tak, aby kwestia zasadności pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytu była przy ocenie prawidłowości obliczenia (...) najistotniejsza, gdyż w tym zakresie powoduje zawyżenie (...) na niekorzyść kredytodawcy, co jest główną linią obrony pozwanej w kontekście proporcjonalności sankcji kredytu darmowego. Nie jest wcale tak, że (...) obliczone przez pozwaną jest zafałszowane tylko dlatego, że uznano, że umowa zawiera pewne abuzywne postanowienia umowne, tj. uprawniające pozwaną do pobierania odsetek od skredytowanych kosztów kredytów. (...) obliczone przez pozwaną jest zafałszowane, ponieważ nie przedstawia proporcji kosztów pożyczki do całkowitej kwoty kredytu, jak wskazano w legalnej definicji z art. 5 pkt 12 u.k.k.: „rzeczywista roczna stopa oprocentowania - całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym”, ale do całkowitej kwoty kredytu powiększonej o tzw. kredytowane koszty pożyczki. Pozwana wskazuje to wprost w treści pism procesowych, powielając chybioną argumentację w zakresie wykładni zarówno całkowitej kwoty kredytu jak i kwoty wypłaconej. Jak już wspomniano ustawa o kredycie konsumenckim nie zawiera tutaj żadnych sprzeczności. Przede wszystkim nie wynika to z porównania opisanej wyżej definicji legalnej z załącznikiem nr 4 dotyczącym sposobu obliczania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Powtórzono tam Rzeczywistą roczną stopę oprocentowania stanowiącą całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym, kredytodawca lub pośrednik kredytowy, oblicza zgodnie ze wskazanym wzorem matematycznym. We wzorze tym wskazuje się m.in. na wartość Ck wyjaśnioną jako kwota wypłaty. Jest oczywistym, że konsumentowi nie wypłaca się kosztów pożyczki, które zobowiązany jest ponieść w związku z umową, o czym już była mowa. Analiza założeń do obliczenia (...) umieszczona w tym załączniku tylko to potwierdza. Mowa jest o wypłatach i przykładowo jak należy je traktować, gdy konsument ma swobodę dokonywania wypłat – przyjmuje się, że „całkowita kwota kredytu została wypłacona w całości” (ust. 4 pkt 1 załącznika). Nie istnieje jakakolwiek podstawa do stosowania dualizmu wykładni całkowitej kwoty kredytu i kwoty wypłaconej. Parametr (...) ma służyć do porównania, ile mniej więcej kosztów poniesie konsument przy otrzymanej kwocie wypłaty (całkowitej kwocie kredytu). Byłoby zupełnym wypaczeniem ustawy, gdyby twierdzić, że konsument miałby porównywać kwotę wypłaconą powiększoną o koszty pożyczki właśnie z kosztami pożyczki.
Wracając do orzeczenia (...) w sprawie C-377/14 pojawia się pogląd, że nie odnosi się ono w ogóle do oceny co należy zaliczyć do kwoty wypłaty, zwłaszcza przy obliczaniu (...) według zharmonizowanego wzoru umieszczonego w załączniku nr 4 do ustawy o kredycie konsumenckim wprost z Dyrektywy 2008/48/WE. Wskazać należy, że pytania prejudycjalne zadane zostały przez Sąd Okręgowy w Pradze, a jedno z nich brzmiało: „Jaka kwota stanowi "całkowitą kwotę kredytu" zgodnie z art. 10 ust. 2 lit. d) dyrektywy o umowach o kredyt konsumencki, a jakie kwoty występują jako "kwoty wypłaty" (Ck) przy obliczaniu rocznej stopy oprocentowania (zwanej dalej (...)) według formuły przedstawionej w załączniku I do dyrektywy o umowach o kredyt konsumencki, jeśli umowa kredytowa formalnie obiecuje wypłatę określonej kwoty pieniężnej, lecz równocześnie stanowi, że gdy tylko kredyt zostanie wypłacony wierzytelności kredytodawcy z tytułu opłaty za udzielenie kredytu i z tytułu pierwszej raty kredytowej (lub kolejnych) będą w pewnym zakresie potrącone z tej kwoty, a tym samym te potrącone kwoty w rzeczywistości nigdy nie zostaną wypłacone konsumentowi lub na jego rzecz, i pozostają cały czas w dyspozycji kredytodawcy? Czy zaliczenie tych kwot, które w rzeczywistości nie są wypłacane wpływa na wysokość obliczanego (...)?” Trybunał jak już zaznaczono kwotę wypłaty utożsamia z całkowitą kwota kredytu. Nie ma w tym zakresie jakiegokolwiek obszaru niepewności prawnej, tym bardziej, że Komisja Europejska również w wytycznych kwestie te w oparciu o dotychczasowe orzecznictwo, tłumaczyła.
Co więcej w wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 4 grudnia 2018 roku w sprawie o sygn. akt VII Aga 1387/18 (LEX nr 2685071) na podstawie art. 26 ust. 1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów z dnia 16 lutego 2007 roku (Dz. U. Nr 50, poz. 331 z późn. zm.) uznano za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, o której mowa w art. 24 ust. 1 i 2 pkt 3 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, bezprawne działania polegające na: podawaniu konsumentowi w umowie (...) nieprawdziwej informacji o wysokości rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, poprzez prezentowanie informacji o jej wysokości wyliczonej przy błędnym założeniu, że kredytowane koszty kredytu powinny zostać uwzględnione w kwocie wypłaty, o której mowa w załączniku nr 4 ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim, co może powodować lub powoduje wprowadzenie przeciętnego konsumenta w błąd i podjęcie przez niego decyzji, której inaczej by nie podjął, co stanowi nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 4 ust. 1 oraz art. 5 ust. 1 i 2 pkt 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz. U. Nr 171, poz. 1206) i nakazał zaniechanie jej stosowania.
Wskazano w tym orzeczeniu, że „parametr ten ( (...)) mógł mieć wpływ na decyzję konsumenta w przedmiocie zawarcia umowy. Jak wynika zaś z obliczeń Prezesa UOKiK odchylenie tego parametru przynajmniej w ramach działań opisanych w pkt VI.2 decyzji było duże, podczas gdy profesjonalny Przedsiębiorca powinien w sposób staranny obliczać wartość wskaźnika przekazywanego do wiadomości konsumentów, weryfikować poprawność stosowanych obliczeń i sprawdzać czy właściwie wypełnia obowiązki nałożone przez ustawodawcę (...). Z uwagi na specjalistyczną działalność Przedsiębiorcy, mającą daleko idące konsekwencje dla zaciągających u niego pożyczek konsumentów, wykluczone jest wprowadzanie konsumenta w błąd. Jednak Przedsiębiorca dopuszczał się na etapie kontraktu wprowadzania w błąd co do całkowitego kosztu pożyczki (pkt VI.1 decyzji) oraz proporcji pomiędzy całkowitą kwotą kredytu a całkowitym kosztem kredytu (pkt II.1 decyzji).” W sprawie tej Sąd oceniał umowę, w której koszty pożyczki ujęte były w całkowitej kwocie kredytu, ale to nie zmienia oceny, co tak naprawdę konsumentowi zostało wypłacone. Czytamy dalej, że „Niedozwolone praktyki dotyczą jednak rynku usług finansowych, a od przedsiębiorców działających na takim rynku wymaga się szczególnej solidności, uczciwości i prawości, stąd wszelkie odstępstwa i naruszenia słusznych interesów konsumentów zasługują na surowe sankcje, zwłaszcza, że działania Przedsiębiorcy ukierunkowane były na skłonienie konsumentów do zawarcia kontraktu (...). Sąd zaznaczył także, że kara pieniężna ma pełnić funkcję prewencji szczególnej i ogólnej, a więc być zarówno realną, odczuwalną dolegliwością dla ukaranego podmiotu, będącą reakcją na naruszenie przepisów, ale także wyraźnym ostrzeżeniem na przyszłość. Natomiast nienałożenie na Przedsiębiorcę kary bądź jej zmniejszenie, w ocenie Sądu, stałoby w sprzeczności z celami prewencyjnymi sankcji za niezastosowanie się powoda do obowiązujących wymagań prawa, jak również represyjno-wychowawczymi, zmierzającymi do wymuszenia na ukaranym przestrzegania reguł prawnych w przyszłości.” Tak samo sankcja kredytu darmowego, o której mowa w art. 45 ust. 1 u.k.k. również taki cel jak kary jak wyżej wskazany realizuje.
Co jeszcze istotniejsze pozwana była zobowiązana wskazać, w oparciu o jakie założenia obliczyła wartość (...). W kontekście wymogu sformułowania umowy w sposób jednoznaczny i zrozumiały (art. 29 ust. 3 u.k.k.) nie można uznać, aby pozwana spełniła ten obowiązek w zakresie wskazania całkowitej kwoty kredytu, ale również w zakresie założeń do obliczenia (...). Zgodnie z umową przyjęto, że pożyczka zostanie wypłacona w sposób, o jakim mowa w pkt 6 umowy (...), a z kolei w pkt 6 wskazano, że pożyczka zostanie wypłacona przelewem na wskazany rachunek. Nie jest zatem jasne obiektywnie dla konsumenta, od jakiej kwoty liczone będzie (...) czy od całkowitej kwoty kredytu/pożyczki czy od tzw. kwoty pożyczki.
Reasumując jest wręcz oczywiste, że pozwana uatrakcyjniła swoją ofertę poprzez zaniżenie wskaźnika (...) i nie podała w sposób jednoznaczny założeń, w oparciu o które wyliczono (...). Skoro bowiem odnosiła ten parametr do kwoty wyższej niż powinna to uzyskana wartość była niższa i to o wartości niepomijalne z punktu oceny interesu konsumenta w kontekście porównawczym dla innych ofert na rynku.
Powód wskazał także, że kredytodawca obowiązany jest podać kredytobiorcy informacje o innych kosztach, które konsument jest zobowiązany ponieść w związku z umową o kredyt konsumencki oraz warunki, na jakich koszty te mogą ulec zmianie. Zdaniem powoda warunki te były blankietowe. Nie jest jednak jasne, jaki punkt umowy zdaniem powoda jest wadliwy, ale warunki, na jakich koszty mogą ulec zmianie wskazane zostały w punkcie 20. umowy z odniesieniem do zrozumiałego, obiektywnego i ogólnie dostępnego wskaźnika GUS.
Niezależnie jednak od powyższego powództwo nie mogło zostać uwzględnione z uwagi na nieważności umowy cesji.
Legitymacja czynna powódki wynikać miała z niekwestionowanej co do formy umowy cesji wierzytelności regulowanej w art. 509 § 1 k.c., zgodnie z którą wierzyciel może bez zgody dłużnika przenieść wierzytelność na osobę trzecią (przelew), chyba że sprzeciwiałoby się to ustawie, zastrzeżeniu umownemu albo właściwości zobowiązania.
Sąd dopuścił prawną możliwość złożenia oświadczenia o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego po przelewie wierzytelności przyszłej, tym bardziej w ramach powierniczego przelewu wierzytelności (nie wskazano tego wprost w tytule umowy, ale w umowie znajdują się liczne odniesienie do należności wyegzekwowanych). Co do zasady przy takiej umowie interesy konsumenta nie doznają przez to uszczerbku, a mogą nawet zyskać; przykładem tego jest właśnie przelew w celu inkasa. Konsument, powierzając profesjonalnemu podmiotowi ściągnięcie wierzytelności mającej swe źródło w klauzuli abuzywnej, ma większe szanse na jej wyegzekwowanie, niż gdyby działał samodzielnie w stosunku do przedsiębiorcy, który stosował wobec niego niedozwolone praktyki. Cesja nie zagraża interesom dłużnika, dla którego bez znaczenia jest, na czyją rzecz zwróci ewentualnie nienależnie pobrane środki pieniężne (zob. np. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 6 kwietnia 2018 r., III CZP 114/17, OSNC 2019, nr 3, poz. 26, z dnia 7 maja 2004 r., III CSK 563/02, OSNC 2005, z. 5, poz. 88, i z dnia 24 maja 2007 r., V CSK 23/07, OSNC 2008, nr 7-8, poz. 89).
Istota powierniczego przelewu wierzytelności polega na sytuacji, gdzie wierzyciel pierwotny (powierzający) w oparciu o zmodyfikowaną konstrukcję przelewu, udziela zlecenia wierzycielowi wtórnemu (przejmującemu), aby ten we własnym imieniu, lecz na rzecz wierzyciela pierwotnego (powierzającego) wyegzekwował wierzytelność od dłużnika a następnie wydał ją powierzającemu po zatrzymaniu należnego wierzycielowi wtórnemu (przejmującemu) na podstawie umowy powierniczego przelewu wierzytelności dyskonta. Wierzyciel pierwotny (powierzający) nie zawiera z wierzycielem wtórnym (przejmującym) umowy zlecania na windykację należności i nie udziela wierzycielowi wtórnemu (przejmującemu) na podstawie takiej umowy pełnomocnictwa, lecz przelewa do jego majątku wierzytelność w celu jej realizacji od dłużnika. Wierzyciel wtórny (przejmujący) zobowiązany jest, na podstawie stosunku wewnętrznego łączącego go z wierzycielem pierwotnym (powierzającym) określonym w umowie powierniczego przelewu wierzytelności w celu jej realizacji, wydać mu każdą proporcjonalną część zrealizowanej wierzytelności, którą wierzyciel wtórny (przejmujący) odzyska od dłużnika. Umowa powierniczego przelewu wierzytelności powoduje w dniu jej zawarcia powstanie skutku rozporządzającego umowy zgodnie z art. 509 i następnych k.c. i powoduje przejście należności ewidencjonowanej w bilansie wierzyciela pierwotnego (powierzającego) do majątku wierzyciela wtórnego (przejmującego). Wierzyciel pierwotny (powierzający) powierniczo przelewa na wierzyciela wtórnego (przejmującego) należność w celu jej realizacji uzyskując w zamian warunkowe zobowiązanie wierzyciela wtórnego (przejmującego), że ten przekaże na rzecz wierzyciela pierwotnego (powierzającego) określoną w umowie powierniczego przelewu wierzytelności równowartość należności ze zrealizowanej części wierzytelności. Warunkiem jednak wymagalności zobowiązania wierzyciela wtórnego i przejmującego) wobec wierzyciela pierwotnego (powierzającego) jest fakt zrealizowania wierzytelności przelanej (bez względu na sposób realizacji wierzytelności: sprzedaż, zamiana świadczenia, etc.) w taki sposób, że zobowiązanie dłużnika wygasa. Umowa taka jest znana i dopuszczalna na gruncie prawa polskiego. Na uwagę zasługuje także wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 2011 roku w sprawie IV CNP 103/10 (LEX nr 1129139), gdzie Sąd ten wypowiedział się o dopuszczalności konstrukcji przelewu powierniczego w celu ściągnięcia wierzytelności. W wyroku z dnia 6 maja 2004 roku w sprawie II CK 252/03 ( LEX nr 585754) Sąd Najwyższy wskazał m.in., że istotnym celem umów o powierniczy przelew wierzytelności jest z reguły ściągnięcie wierzytelności od dłużnika przez jej nabywcę (cesjonariusza) i następnie przekazanie należności wierzycielowi (cedentowi). Zdaniem tego Sądu konstrukcja takiej umowy powierniczego przelewu w celu wyegzekwowania wierzytelności polega na tym, że wierzyciel przelewa wierzytelność na zleceniobiorcę (cesjonariusza) przede wszystkim po to, aby ten ostatni ściągnął należność od dłużnika i wydał pierwotnemu wierzycielowi (cedentowi) uzyskane świadczenie, ale z zachowaniem określonych umową reguł. Cesjonariusz jako powiernik powinien zatem stosować się do wskazówek zleceniodawcy (cedenta), bowiem ten pierwszy działa wprawdzie w imieniu własnym, ale z gospodarczego punktu widzenia na rachunek zleceniodawcy (cedenta). Wskazany wyżej cel umowy o powierniczym przelewie na powodową spółkę wierzytelności nie może pozostać bez wpływu na wynik interpretacji wyrażonej w tej umowie woli stron, bowiem do uwzględniania celu umowy jednoznacznie zobowiązuje przecież ustawodawca w art. 65 § 2 k.c. Interpretacja taka nie pozostaje także bez wpływu na ten proces, bowiem przelew powierniczy dokonany umową nr (...) według woli stron tej umowy był jedynie narzędziem dla osiągnięcia podstawowego celu tej umowy, jakim było wyegzekwowanie na rzecz pożyczkobiorcy wierzytelności przysługującej mu od pozwanej (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 20.12.2012 r., I ACa 432/12, LEX nr 1281046).
W tego typu umowach nie jest możliwe jednoznaczne ustalenie terminu rozliczenia cedenta i cesjonariusza, albowiem zależy to od zdarzeń od nich niezależnych. Nawet zachowanie należytej staranności przez cesjonariusza działającego w swoim imieniu, ale na rzecz cedenta za wynagrodzeniem odniesionym do wysokości odzyskanej wierzytelności, nie pozwala przewidzieć terminu zapadnięcia wyroku, jeśli wezwanie do zapłaty nie było skuteczne, postawy dłużnika, w tym w toku postępowania egzekucyjnego, czy też samego terminu wyegzekwowania należności. Stąd wskazanie 14-dniowego terminu na rozliczenie się wierzyciela przejmującego z wierzycielem pierwotnym jest rozsądnym terminem, uwzględniającym interesy obu stron tej umowy.
Wątpliwości Sądu, w kontekście zarzutów pozwanej, budziła wysokość wynagrodzenia za czynności wykonywane na rzecz konsumenta. Umowa cesji przewiduje, że wynagrodzenie powoda ma stanowić aż 80 % wyegzekwowanego od pozwanej świadczenia, a konsumentowi miało przypaść jedynie 20 % nienależnie pobranych środków.
Nieekwiwalentny transfer dóbr nie jest zakazany, nie musi też być niemoralny, czego przykładem są umowy nieodpłatne, jak darowizna. Może stać się niesprawiedliwy tylko w pewnym kontekście, pozwalającym postawić takiemu transferowi szczególny wymóg co do odpłaty uzyskanej w zamian. W umowach ten kontekst stwarza decyzja kwalifikacyjna stron zakładająca odpłatność umowy. Nie można więc pozbawiać praktycznego znaczenia samego wymogu ekwiwalentności świadczeń tylko z tego powodu, że teoretycznie możliwa jest też wymiana dóbr o charakterze nieodpłatnym – oba typy umów (odpłatne/nieodpłatne) w tym zakresie rządzą się zupełnie innymi regułami ocen. Argument o teoretycznie dopuszczalnej darowiźnie jest więc całkowicie nieuprawniony, gdyż – jeżeli brać go na poważnie i konsekwentnie – oznaczałby, że sprzedaż mienia o wartości np. 10.000 złotych za 10 groszy nie mogłaby zostać wzruszona.
Należy też przyznać, że sama dysproporcja wartości wymienianych dóbr w umowach odpłatnych nie jest wystarczająca do zastosowania odpowiedniej klauzuli generalnej (art. 5 k.c., art. 58 k.c. lub art. 353 1 k.c.); wymagany jest negatywny wpływ zaburzonej wymiany na sytuację kontrahenta oraz ocena kontekstu (przyczyn) stwierdzonej nierównowagi. Oczywiście z czysto pragmatycznego punktu widzenia uzyskanie przez konsumenta nawet 1 % nienależnie pobranych kwot zawsze będzie ekonomicznie o wiele bardziej korzystne niż nie otrzymanie niczego, przy założeniu, że samodzielnie nie wystąpiłby z powództwem o zwrot nienależnie pobranych kwot. Negatywny wpływ nierównowagi w przypadku nawet kilkunastokrotnego zawyżenia ceny w odniesieniu do drobnych transakcji należy generalnie odrzucić (np. sprzedaż rzeczy ruchomej wartej realnie 10 zł za cenę 150 zł), bo strata 140 zł nie wpływa istotnie na sytuację przeciętnego obywatela (choć w szczególnych okolicznościach może być inaczej). Natomiast generalnie w przypadkach, gdy wartość jednostkowa straty ekonomicznej jest znaczna, choćbyśmy mieli do czynienia z niższą wielokrotnością zawyżenia ceny (wartości usługi), nie można wykluczyć zastosowania odpowiedniej klauzuli generalnej (dobrą wskazówką co do poprawnej w tym względzie wykładni jest normatywnie usankcjonowana co najmniej dwukrotności wartości mienia przewidzianej w art. 388 § 1 1 k.c. i jakkolwiek ten przepis nie ma tu bezpośredniego zastosowania, to daje dobre wyobrażenie o poziomie nie akceptowanego przez ustawodawcę progu nierównowagi). Uznając, że w przypadku ocenianej usługi – bardzo zbliżonej do standardowych usług prawniczych w powtarzalnych sprawach (nieskomplikowanej, nieobszernej dowodowo, nie mającej precedensowego charakteru) – typowe rynkowe wynagrodzenie może być zbliżone do wysokości stawek minimalnych określonych stosownym rozporządzeniem, a więc w wysokości 3.600 zł. Ewentualnie można było uznać, że stawka pełnomocnika ustalona z mandantem mogłaby wynieść 20 % dochodzonego roszczenia, to wówczas byłaby to kwota ponad 6 tys. złotych zł, a więc byłaby porównywalna z 2-krotnością stawek pełnomocnika określonych w rozporządzeniu. Tymczasem w niniejszej sprawie wynagrodzenie powódki ma wynieść ponad niemal 31 tysięcy złotych (nie wliczając odsetek), ale przecież powódka w razie wygranej uzyskałaby także zwrot kosztów procesu. Powyższe dość klarownie przedstawia ekonomiczną stratę cedenta w porównaniu do sytuacji, gdyby korzystał z usług kwalifikowanego pełnomocnika z pominięciem powoda, który przecież i tak z usług takich pełnomocników korzysta. Mowa o znacznych kwotach, pozwalających na pokrycie pełnych kosztów utrzymania gospodarstwa domowego pożyczkobiorcy przez znaczny okres, czy też spłatę znacznej części zadłużenia. Powód nie przedstawił żadnych okoliczności, które z obiektywnego punktu widzenia uzasadniały tak wysoki poziom jego wynagrodzenia (nie powołano się na żadne koszty jednostkowe realizacji przedmiotowej umowy). W tej sytuacji sama wiedza cedenta, co do wysokości otrzymanej kwoty nie oznacza, że jest to dozwolone.
Nie bez znaczenia jest też to, jakiej umowy dotyczą rozważania. W danym przypadku jest to typowa umowa adhezyjna zawarta przez przedsiębiorcę z konsumentem (osobą fizyczną), zawierająca wynagrodzenie przedsiębiorcy rażąco obiegające od poziomu wynagrodzeń na obserwowanym w praktyce sądowej rynku tego rodzaju usług, co oznacza całkowite oderwanie od mechanizmów konkurencji i może być uzasadnione wyłącznie brakiem rozeznania konsumenta na rynku tych usług (najwyraźniej nieprzejrzystym), tym bardziej, że tekst umowy przedstawionej przez powoda w niniejszej sprawie nie oferuje konsumentowi niczego więcej niż konkurencja. Co więcej, cedent nie jest osobą majętną, skoro korzysta z pożyczek – osoby zamożne nie muszą z nich korzystać; nie można więc w okolicznościach sprawy realistycznie twierdzić, że konsumentowi nie zależało na prawidłowym gospodarowaniu swoim mieniem skoro taką, a nie inną umowę zawarł z powodem – taki argument należałoby uznać za oderwany od rzeczywistości. Reasumując, poziom wynagrodzenia powoda jest także w tym ujęciu jawnie nieuczciwy, bo nie jest tak, że konsument daje dodatkowe przysporzenie przedsiębiorcy w zamian za jakieś szczególne, indywidualne cechy oczekiwanej usługi, bądź łączy ich z kontrahentem jakaś więź (np. emocjonalna) uzasadniająca specjalne traktowanie powodowej spółki. Tak naprawdę, poziom ocenianego wynagrodzenia jest przejawem patologicznej ewolucji rynku tego rodzaju usług, nie poddanego żadnej kontroli przy jednoczesnym braku przejrzystości. Najwyraźniej więc powód w pewnym sensie „testuje” granice możliwego do uzyskania zysku, przy czym jedynym czynnikiem limitującym (arbitrem) w tym zakresie mogą być na obecną chwilę tylko sądy powszechne, a konkretnie sposób interpretowania przez nie kwestii ekwiwalentności świadczeń i uczciwości umowy. Jak więc wspomniano wyżej, choć dysproporcja między wartością określonych w umowie wzajemnych świadczeń stron nie stanowi per se dostatecznej przesłanki uznania umowy za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego, to obiektywnie niekorzystna dla jednej strony treść umowy spowoduje uznanie jej za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego, gdy do ewidentnie krzywdzącego ukształtowania stosunków umownych doszło przy świadomym lub tylko spowodowanym niedbalstwem wykorzystaniu przez drugą stronę swojej silniejszej pozycji (wyrok SN z dnia 18 marca 2008 r., IV CSK 478/07, LEX nr 371531). Zdaniem Sądu w niniejszej sprawie w okolicznościach sprawy mamy właśnie do czynienia z taką właśnie sytuacją nieuczciwego wykorzystania przez powoda, jako wyspecjalizowanego przedsiębiorcę silniejszej pozycji względem konsumenta, tj. całkowitej niewiedzy konsumenta co do rynkowego poziomu cen usług (wynagrodzeń) i wprost drastycznego zawyżenia wynagrodzenia przedsiębiorcy. Powódka w ogóle nie powoływała się (w tym w umowie) na żadne koszty prowadzenia obsługi tej konkretnej umowy, czy też w ogóle nie przedstawiła szacowania kosztów swojej działalności.
Zdaniem Sądu przedmiotowa umowa przelewu została ukształtowana w sposób o wiele bardziej niekorzystny dla konsumenta niż umowa kredytu konsumenckiego. Stoi to w rażącej sprzeczności z deklarowanym celem cesji, jakim miała być pomoc konsumentom w dochodzeniu roszczeń. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że jedynym i wyłącznym motywem działania powoda nie była pomoc konsumentom w dochodzeniu ich roszczeń, lecz własna korzyść majątkowa powoda, który zastrzegał dla siebie wysokie wynagrodzenie i w zasadzie nie ponosił względem konsumenta odpowiedzialności za niewyegzekwowanie należności. Biorąc pod uwagę liczbę tożsamych rodzajowo spraw wytaczanych przed tutejszym sądem, należy stwierdzić, że powód należy do kręgu kilku przedsiębiorców, którzy znaleźli pewną niszę rynkową i z dochodzenia roszczeń konsumenckich uczynili sobie główny przedmiot działalności gospodarczej. W tym mechanizmie interes konsumenta w zasadzie nie ma żadnego znaczenia, stanowi jedynie pretekst do osiągnięcia zysku przez przedsiębiorcę. Tak naprawdę jedynym beneficjentem tego procederu jest powodowa spółka, która – dla własnego zysku – przejmuje znaczne środki potencjalnie należne konsumentowi. W ocenie Sądu taka praktyka jest wypaczeniem celów dyrektywy 2008/48/WE i realizującej ją ustawy o kredycie konsumenckim. Rzeczywistym celem działania powoda i innych podobnych spółek nie jest ochrona praw konsumenta, lecz maksymalizacja własnego zysku w drodze skupowania wierzytelności konsumenckich za niewielki ułamek ich wartości i to w warunkach całkowitego niedoinformowania konsumenta o przedmiocie i skutkach zawieranej umowy cesji. W tej sytuacji umowy cesji wierzytelności, zwłaszcza, jak w sprawie niniejszej, zastrzegającej dla konsumenta jedynie niewielki ułamek wartości wierzytelności (tylko 20 %), należy w przekonaniu Sądu oceniać przez pryzmat sprzeczności z zasadami współżycia społecznego (chociażby zasady piętnującej osiąganie zysku kosztem słabszej strony stosunku zobowiązaniowego).
Z uwagi na powyższe, powództwo oddalono w punkcie 1. wyroku w całości na mocy art. 58 § 2 k.c., art. 353 1 k.c. oraz art. 510 § 2 k.c. a contrario.
O kosztach procesu orzeczono w punkcie 2. wyroku na podstawie art. 98 k.p.c. obciążając powódkę całością poniesionych przez pozwaną kosztów procesu, na co składało się wynagrodzenie kwalifikowanego pełnomocnika w osobie radcy prawnego w stawce minimalnej (3.600,00 zł) ustalonej w oparciu o § 2 pkt 5 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz.U.2015.1800 ze zm.) oraz opłata skarbowa od dokumentu pełnomocnictwa (17,00 zł).
Na podstawie art. 98 § 1 1 k.p.c. od zasądzonej kwoty tytułem kosztów procesu należały się odsetki ustawowe za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty.
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy w Gdyni
Osoba, która wytworzyła informację: Małgorzata Nowicka-Midziak
Data wytworzenia informacji: